Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3

Chodzi zupełnie o coś innego, została wypromowania moda na wyczynowy sport zamiast na rekreację. Jestem zwolennikiem każdej formy rekreacji biegania, pływania, kolarstwa itp itd

MaGor

Dygresyjka: czy ktoś ze starych bywalców siłowni spotkał się w latach 90-tych, 80-tych z typkami, którzy jadali wysokoproteinowe pasze dla świń? Bo do mnie takie legendy dotarły. Były dwie szkoły i umiarkowane centrum. Szkoła "na zimno": zjeść proszek i popić wodą. Szkoła "na ciepło": ugotować zupę, przyprawić itp. Centrum nie wybrzydzało. Wydaje mi się, że to plotka, ale jednego kolesia to pokazywali mi palcem i mówili: "O patrz. Ten koleś co wieprza dodatki paszowe dla tuczników." Wierzyć? W sumie jak znam mądrość niektórych zawodników... A jak jeszcze sobie tę mądrość pomnożę przez ambicję i chęć wyglądania oraz sprowadzę do wspólnego mianownika z powszechnymi trudnościami w dostępie do białka spożywczego - to prawdopodobieństwo rośnie. Pamiętacie jakim rarytasem były kurze cyce w sklepach? Pamiętacie kolejki w mięsnych? Kartki?

Nie widziałem ale słyszałem pasza ta nazywała się chyba "mlokopan" lub podobnie

Mlekopan i był dla cieląt nie dla trzody



Zmieniony przez - RedAlert w dniu 2016-05-08 09:07:07

Wiedziałem, że po takich słowach nie trzeba będzie długo czekać na oświadczenie przedstawicieli Państwa Biegowego. Nie zawiedli i tym razem. "Cardio-szariat musi opanować świat."

I tak i nie.
Jak biegałem - nie miałem problemów z kolanem. (chyba - nie pamietam - a jeżeli nie pamiętam to znaczy, że nawet jak coś było, to pomijalne)

Problem z kolanem wyhodowałem sam. Złą techniką przysiadów. Krótka piłka.
Geneza wygląda tak:
- 10 x 10 - po którymś treningu pojawia się ból w lewej nodze, prawdopodobnie mięsień krawiecki lub coś z pasmem biodrowo-piszczelowym
- nie przestajemy drążyć tematu chociaż lewa noga boli nawet przy TGU
- 10 x 10 - zaczynam uważać na lewą nogę i prawidłowe ustawienie stóp przy przysiadach
- lewa noga przestaje boleć - śpiewamy gospel i chwalimy Pana
- 10 x 10 - jakoś idzie
- zaczyna boleć prawe kolano
...
To be continued...


Klasyczny mechanizm kompensacji i używania "rezerwy ciepłej". Kolejne elementy układu zaczynają przejmować funkcje uszkodzonych.
Gdzie koniec? Ano można powtórzyć cały cykl kilka razy i w efekcie roztelepać cały aparat ruchu. Może również pójść w kręgosłup. Skoro nogi nie będą zapewniały odpowiedniej amortyzacji to musi paść core.
Biegałem w najcięższej kategorii biegaczy. I jakoś biegałem. Ale równocześnie robiłem tysiące wymachów odważnikiem, ergo: pracowałem nad nogami i korpusem. I dlatego biegałem. Bo kolana mam po dawnym urazie i pan doktor wtedy powiedział: "Kolana nie wybaczają nigdy. Jak je ruszyłeś, to do końca życia będą to pamiętały." Może i racja.



Zmieniony przez - MaGor w dniu 2016-05-08 09:13:20

Ambicja, brak cierpliwości, brak wiedzy tworzy kontuzje. Czy maratony są ekstremalne? Sam już nie wiem. Wogóle im wiecej wiem tym mniej wiem, im więcej potrafię tym bardziej widzę że potrafię niewiele :) W maratonie wpadasz w rytm serce sie stabilizuje na zjadliwym poziomie HR i klepiesz, cierpliwie klepiesz km za km. Masz na to 6h. Jest to wyczyn, ale jak to zestawić z biegiem na maxa, na 10km gdzie umierasz w każdej sekundzie... To mocno złożony temat. Do tego ilu jest amatorów biegania, a ilu amatorów żelastwa? Jak w tym wszystkim wygląda procent czy promil kontuzji... Ciężko wydać jakąś sensowną regułę czy zależność idąc "na skróty" typu biegacz którego znam kontuzjował.

Sprawa kolejna, co lepsze? Choroby związane z układem krążenia czy kontuzje ;) ja zdecydowanie wolę ewentualne kontuzje.


Zmieniony przez - Ronin78 w dniu 2016-05-08 09:17:18

Wg mnie bieg na 10 km jest dużo bardziej męczący pod pewnymi względami, niż maraton.

Ale wiecie co, ostatnio nachodzą mnie myśli, że największy wyczyn to rzetelnie rozwijać się przez lata utrzymując zdrowie i choć trochę wzrastającą formę z roku na rok ;)

Ron - biegacze mają więcej kontuzji. Kłania się statystyka. Na siłowni, na jednej sesji, wykonujesz do 3000 ruchów złożonych. Czasami jesteś podtrzymywany przez maszyny, udogodnienia itp.
Podczas biegu na 10 km wykonujesz około 30 000 ruchów złożonych (nie tylko nogi pracują). Jeżeli, w obu przypadkach, zachowasz poprawność techniczną 50% to okaże się, że bieg przypomina działalność erozyjną. Ziarnko do ziarnka.
10km? Serce to serce. Chrząstki, tkanka miękka, szkielet - to wszystko po maratonie wraca do siebie przez kilka ładnych tygodni.

Widzę tutaj dyskusję o wyższości świat Bożego Narodzenia nad Wielkanocą a trochę bez sensu, bo właściwie prowadzone treningi pozwalają połączyć bezkontuzyjne bieganie i siłkę, i działać przy tym synergicznie. Przeszedłem chyba tyle samo kontuzji biegowych co siłowych i powiem tak: trzeba pracować nad sobą systematycznie, poznawać organizm i wsłuchiwać się w niego, szczególnie, gdy zaczyna się stosunkowo późno, na przykład jak ja. Wiem, czego nie mogę robić i tu i tu (niska kadencja i zła postawa w bieganiu, za duży ciężar w martwym ciągu jeśli chodzi o siłkę) i tyle. Każdy ma jakieś cele, dla mnie jest to jak najdłuższe przeżywanie przygód na biegowych trasach i czerpanie przyjemności z żelastwa - niezależnie od tempa i ciężaru

shadow78

Ale wiecie co, ostatnio nachodzą mnie myśli, że największy wyczyn to rzetelnie rozwijać się przez lata utrzymując zdrowie i choć trochę wzrastającą formę z roku na rok ;)

I do tego żyć wiecznie

Obawiam się, że i tak dotrzemy do momentu kiedy:
- brak regresu będzie progresem
- spowolnienie regresu będzie progresem