Gwid
Marcin tak uczciwie czy można mówić o tym że te z redukcji to czyste skoro raz kiedyś tam coś brałeś i doszedłeś wtedy do jeszcze lepszych wyników? nie chodzi o ujmowanie cyferek oraz osiągnięć bo są na serio ładne i robią wrażenie ( przynajmniej na mnie) ale uczciwe spojrzenie z boku.
Pewnie ze nie mozna. Wiarygodnosc i twarz to jedyne wartosci jakie cenie w samym czlowieku - nie opakowanie, majatek itp. Mowie jak jest, a jest jak mowie.. Ja sie tymi wynikami nie szczyce i nie wywyzszam - takie sa. Ja jestem z tych co twierdza ze koks to jedno wielkie oszustwo i robi wiekszosc roboty za czlowieka - a jak czytam - ze koks nie robi formy, tylko ciezka praca, i ze w sumie to tylko dodatek - smiech pusty mnie ogarnia wewnetrznie - nie uzewnetrzniam sie, bo kazdy sam decyduje o swoim losie. Moje zdanie - sterydy to oszukiwanie samego siebie, oszukiwanie innych i droga na skroty. Droga na skroty - to droga dla cieniasow. I ja bylem takim wlasnie cieniasem. Dosc dobitnie ? ;) Oszusta nikt nie oszuka, ja bralem i wiem jak to dziala - nie do mnie z tekstami ze bez pracy i koks nie pomoze. Pomoze, co wiecej, odj**ie wiekszosc roboty ;)
crossfitguy90Xzaar jaką polecasz piankę na pierwszy start ? I co zabrać na etap rowerowy ?
Po pierwsze, zadaj sobie pytanie, czy masz tzw tonace nogi - jesli tak, ta pianka ktora wybrales bedzie idealna. Zoot robi swietne pianki, przymierzalem - i do tego nie kosztuja majatku. Pianka posluzy Ci kilka sezonow. W kwestii torebki, te na rame przeznacz na zele, dokup podsiodlowke - i tam umiesc detke, pompke, naboje co2 i multitool :) Jakies pytania - pisz ! Musisz miec z soba jedzenie, detke, pompke, naboje, narzedzie. W jeden bidon woda, w drugi izo. Bidony byle jakie, po wypiciu wyrzucasz, dostaniesz w punkcie odzywiania nowy bidon z imprezy - zostawisz sobie i bedzie pamiatka.
Z rana swim, duzo i mocno. Potem rower, srednio duzo i umiarkowanie, gonil mnie czas bo ten mecz dzis zaplanowany. Na szczescie mecz dobry, BVB 3-0 do przodu, na meczu publika 80.702 wedlug organizatora. Na mnie starym kibolu nic juz nie zrobi wrazenia, ale chuda zachwycona, mily dzien z klientem, dobry obiad. Jestem wrogiem pracy w weekend, trzeba sie szanowac, ale uznaje to za kompromis - o pracy bylo niewiele a ludzie przemili. Noga cmi ale bardzo delikatnie, nie ma ze boli, wiec jeszcze musze godzine na podlodze odsiedziec..
Kiedys napisze wiecej, dzis troszke bo zapomne. Poznalem tego ksiedza, szanuje czlowieka. Kto bedzie chcial znajdzie wiecej w sieci, a ja mimo zadeklarowanego ateizmu - mam ogromne uznanie dla dobrych i madrych ludzi. Trzy cytaty, ktore do mnie przemawiaja:
Jak być szczęśliwym, skoro wiem, że na moją chorobę nie ma lekarstwa, więc życia zostało mi niewiele? Ksiądz ma przepis na to, żeby się nie dać?
Ks. Jan Kaczkowski:
Jak być szczęśliwym, skoro wiem, że na moją chorobę nie ma lekarstwa, więc życia zostało mi niewiele? Ksiądz ma przepis na to, żeby się nie dać?
Przede wszystkim trzeba mieć duży dystans do samego siebie, do choroby, rzeczy, swoich ułomności. Mnie chyba całe życie nauczyło dystansu, bo od zawsze niedowidziałem. Nie mogłem tego w żaden sposób zmienić. Teraz jest podobnie - odczuwam pewien dyskomfort w związku z chorobą, ale co zmieni to, że jej nie zaakceptuję albo zacznę tupać nóżką i powtarzać, że nie chcę być chory i nieszczęśliwy? Kolejną rzecz to robienie swojego (ks. Jan śpiewa popularną piosenkę Młynarskiego - przyp. red.). Pomimo wszystko i w jakimś sensie za wszelką cenę.
Osoby wierzące pytają czasem - Panie Boże, dlaczego ja? Dlaczego pozwalasz, żebym tak cierpiał? Przecież jesteś wszechmocny!
Obwinianie o wszystko Boga jest smutne. Co więcej, to strasznie proste tłumaczenie rzeczywistości. Jeśli nie możemy kogoś wprost oskarżyć, to najłatwiej obwinić Pana Boga – a to miłość mi się nie udała, biznes nie wyszedł, spadła na mnie choroba albo wpadłem pod samochód. Bóg, na tyle, na ile Go znam, nie jest tak prymitywnym dziadem, żeby zsyłać na nas choroby i inne nieszczęścia.
Podobno Pan Bóg nie zsyła na nas doświadczenia cięższego niż to, które możemy udźwignąć. Nawet jeśli w danym momencie wydaje nam się to za ciężkie.
Odpowiem takim obrazkiem. Bardzo cierpiący człowiek żalił się Bogu, że ma ciężki krzyż. Prosił o zamianę na mniejszy. W śnie albo duchowej wizji trafił do jakiejś sali, gdzie było pełno krzyży - mniejszych, większych, ogromnych. Pan Bóg powiedział mu: „Wybierz sobie któryś”. W kąciku stał taki tyciuni i ten człowiek oczywiście po niego sięgnął. A Pan Bóg na to „ To jest Twój, z którym się zmagasz. Dalej chcesz zmiany?” Często mylimy dyskomfort z cierpieniem. Cierpienie ma dla mnie wymiar raczej psychiczny, niż fizyczny. Od dyskomfortu można uciec farmakologicznie, od cierpienia - nie zawsze. Dlaczego my tak strasznie boimy się wysiłku? Może mi to łatwiej mówić, bo wciąż obcuję z ludźmi, którzy cierpią bardziej niż ja i mam nieco zmienioną perspektywę...
calosc tutaj - polecam !
http://ksiazki.wp.pl/tytul,Bog-nie-jest-prymitywnym-dziadem-ktory-zsyla-choroby,wid,21246,wywiad.html?ticaid=114b64&_ticrsn=3
Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2015-04-18 20:13:08