czułam się trochę przejechana i rozdeptana po środowym trening, po gniciu i zapojaniu się kawą przez pół dnia, padło jednka pytanie to co może pobiegniemy nad morze. No i mimo tego, z emi się właściwie nie chciało, dwójki ciągnnły przy każdym kroku to odmówić takiej propozycji nie mogłam. I pobiegliśmy
koło 6km, naszczęście większość w doł, ale był i podbieg w Redłowie pod górę
potem zbieg lasem prosto na dziką plażę
brodzenie w wodzie i spacer brzebiem morza do Gdyni glównej
Przeszliśmy się całym bulwarem, ludzi było od groma
pod Teratrem muzycznym wzieliśmy traficara i wróclimyśmy do domu
głodni
taka przyprawa, całkiem fajna