Bałem się, że coś z jakąś przepukliną bo taki nieprzyjemny paląco-ciągnący ból mi doskwiera od jakiegoś czas (z 6-7 tyg to już trwa) w okolicach lewej pachwiny-lewej strony dołu brzucha, podczas urlopu we wrześniu myślałem ,że przejdzie a było tylko gorzej - mimo iż nie trenowałem i ogólnie wypoczywałem niż cokolwiek robiłem, przy nawet wstawaniu z łóżka, kaszlu, kichaniu czułem to miejsce stąd takie obawy.
Lekarz , chirurg zdiagnozował , że nie ma przepukliny na pewno, ale nie zrobił mi wtedy usg. Tylko pomacał,itp %)
Wspomniał , że to naciągnięcie mięsnia prsotego brzucha, kończę powoli lek od niego (meloxicamum) , smaruje ciągle te okolice dołu brzucha olfenem, pilnuję się na co dzień i na treningach ale nie ma jakieś super poprawy, a przecież na razie nie robię praktycznie nóg, żadnych siadów itd
Dlatego umówiłem się na usg w celu sprawdzenia w ten sposób - może coś więcej się dowiem, przede wszystkim co dalej. Boli na pewno mniej niż kilka tyg temu ale może to lek maskuje objawy? za 2-3 dni mi się skończy i co wtedy? Nie chcę czekać i rozkładać rąk, ani też zaczynać mocniejszego treningu jakby się okazało, że jednak coś z tym mięśniem jest i będę musiał znowu robić przerwy ...chociaż zrobię wszystko by tego uniknąć, bo mam już naprawdę dość ciągle tego mazania się, z drugiej strony narobić sobie kuku w imię jakichś głupot w głowie, które mówią "idź na trening, skończ biadolić, nie myśl o tym" też nie jest rozsądnym podejściem
Dlatego cały ten rok od początku mam w plecy bo nie było praktycznie miesiąca przetrenowanego od poczatku do końca, obecnie kilka
fbw za mną, jakby usg nic nie wykazało - a pewnie tak będzie to chociaż mam nadzieje,ze sie dowiem co to możę być ,co robić , jak działać. I będę starał się dokładać do treningu co raz więcej i z czasem w końcu wejść na etap masowy z innym planem i odżywianiem