Wysłali mnie do szkoły w weekendy. Znowu. Kij. Jeżdżę. Co dwa tygodnie. Nawet mi to pasuje trochę
No i wczoraj optymistycznie założyłem, że się spieszę to nie będę jadł i pociągnę na kawie z masłem do przerwy w zajęciach. A tu przerwy na jedzenie brak. Do 14:00 grzało mnie 50g Kerrygold wypite z kawą o 7:00, ale o 13:00 poczułem solidny głód. A tu plan napięty jak baranie jaja... Korzystając z okazji chciałem wskoczyć na siłownię w dużym mieści, a potem miałem spotkanie. Do 17:00 musiałem być świeży, jędrny i pachnący. A tu 14:00 się zrobiła. Dylemat: iść na trening o sychym pysku i głodny? Eee... Czułem, że pachnie w okolicy ch**owym Iść się najeść? Od razu po jedzeniu nie mogę ćwiczyć. Jakbym wciął kostkę masła, to spoko, ale w grę wchodziło szybkie żarcie, po którym musiałem mieć energię i niezamulony żołądek. W schowku znalazłem czekoladę mleczną (dzieci mi dały z okazji Dnia Edukacji Narodowej
) Wciąłem 3/4 i poszedłem na trening.
Moving Target 2KB28: 2-4-6 / 2-4-6 (MPress + FrSq)
Potem Snatch Test: KB28; pełny dystans; 70% docelowej intensywności (14 rpm) - kettle szorstkie w obyciu
Trochę obijania worka i wlazłem na... cholera... nie wiem jak to nazwać... Bieżnia? Skillmill się podobno nazywa. I tam poszły interwały
10 x 20 sekund pchania na największym oporze (szybko i energicznie) 40 sekund spaceru. Podobało się. Moim pośladkom i łydkom niekoniecznie.
No i OK. Spokojnie się ogarnąłem z czasem, zdążyłem zrobić zakupy i pojechaliśmy na obiadokolację. I to był w sumie mój pierwszy i jedyny posiłek tego dnia. Przyjąłem kaczkę w sosie malinowym i kawałek szarlotki. Po powrocie do domu wciąłem pudełko kiełków... z dżemem i rodzynkami.
Dzisiaj czuję typowego kaca węglowodanowego. Dosłownie jakbym popił tęgo wczoraj.
Ostatnie dni albo coś mnie brało (syn chory w domu), albo nie wiem... Ogólnie czułem się zmęczony i przyduszony. Trochę się podładowałem węglami i zobaczę jak będzie.
Nie wyrobię się przez zmrokiem ze spacerami. Na kąpiel w jeziorze też marne szanse.
15 grudnia USG łokcia i ortopeda. Oczywiście prywatnie. Płyn się wchłonął, ale coś tam jest. Tak dziwnie się zachowuje. Chrzęści i się przesuwa. Potrafi zaboleć przy TGU.
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2016-11-27 05:29:03