Szacuny
4723
Napisanych postów
10989
Wiek
51 lat
Na forum
10 lat
Przeczytanych tematów
552700
xzaar77
Kto nie czyta, ten nie zyje ( pelnia zycia ) :)
Pełnia życia życia żyją bohaterowie książek, a "filozofując" popijają zimnę piwo lub ciepłą wódkę.
Nie jestem wrogiem czytania, ale gdybym miał wybrać czy pójść na ryby czy poczytać, wybrałbym to pierwsze. W spacerze po lesie jest zdecydowanie więcej życia , trzeba tylko umieć je zauważyć.
Lubię czytać wieczorem, nim sen nadejdzie, niestety ostatnio zbyt szybko wpadam w objęcia Morfeusza.
Szacuny
964
Napisanych postów
8629
Wiek
42 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
294424
Książki w cenach okładkowych to zbrodnia w biały dzień. Trzeba przez neta zamawiać i często da się ugrać nawet 30%, tylko dochodzi wysyłka. Na szczęście wysyłka już potaniała i nawet za 3-4zł wysyłają (czasem i za darmo).
Szacuny
964
Napisanych postów
8629
Wiek
42 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
294424
U mnie z czasem krucho (i odkąd mam małe dziecko, to przestawiłem się na internet - od kompa łatwiej mi odejść co 2min do dziecka niż od książki) - ale ksiązki kupuję nadal.
Szacuny
520
Napisanych postów
10132
Wiek
50 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
68495
Teraz z tym czytaniem to różnie jest.
Młodzi nie czytają. Tak 2/3 z którymi się zadaję.
Pozostała 1/3 czyta. Połowa z nich czyta literaturę popularną (naiwne fantasy, horrory, kryminały, sensację, pornosidła)
Połowa drugiej połowy czyta coś więcej. Sięgają po książki "z ambicjami i pretensjami". Tu już królują mistrzowie: Sienkiewicz, Tolkien, Sapkowski, Martin, Pratchett. Jakieś Pilipiuki, Whartony itp. ale to w zależności od koniunktury. Sięgają czasem po jakieś klimaty Stasiuka, ale to głównie "Mury Hebronu" dla egzotyki życia w więzieniu.
Powyżej strefy śmierci wspinają się nieliczni. I tu jest tak jak z maratonem: jak już jest po, to odkrywasz, że mało rzeczy da podobną satysfakcję. I nie da się wskazać jakichś tendencji, bo tu co dzieło to perełka. Nie ma jak oranie w klasyce. Tylko nie każdy powinien i nie każdy musi.
2 Set
L - cały cykl (swing - snatch - C&P - FrSq - rTGU)
rest
P - cały cykl (swing - snatch - C&P - FrSq - rTGU)
3 Set
L - cały cykl - switch - P - cały cykl
4 Set
2 Set
L - cały cykl (swing - snatch - C&P - FrSq - rTGU)
rest
P - cały cykl (swing - snatch - C&P - FrSq - rTGU)
5 Set
L - swing + snatch switch P - swing + snatch
rest (3 oddechy)
L - C&P + FrSq switch P - C&P + FrSq
rest jw.
L - rTGU switch - P - rTGU
Rest.
Na koniec: ST!!! (mały - 5 minut)
Wszyscy byli konkretnie upieprzeni, a tu taki kwiatek. Zapowiedź Kołcza: kto nie zrobi 80 snatchy w 5 minut, ten robi końcowe pompki. No i większość grupy w zderzeniu z brutalną rzeczywistością zrobiła 81 rep. Ja też.
Filozofia kołchozowa zamiast plakatów propagandowych. Tok rozumowania Waniuszki, kołchozowego traktorzysty: "Co ja sobie będę flaki wypruwał? Zrobić tylko tyle, żeby się do mnie nie przypierniczali i z partii nie wyrzucili." Tak to zadziałało.
Robiłem w układzie:
10 - 10
10 - 10
Przerwa
10 - 10
przerwa
10 - 10 - 1 (na wszelki wypadek - znając trenera)
Kaliber KB24. Myślę, że w obliczu jakiegoś wyzwania to dorobiłbym brakujące 19. Ale tak? Umrzeć bohatersko na poligonie? Jest w tym sens? Jest... Bo w mojej psychice utkwiła zadra i zrobię ST któregoś dnia.
Wracając do domu żałowałem, że zamknąłem drzwi na górny zamek. Ludzie byli trochę w szoku i polała się pierwsza krew ze zdartych dłoni. Idę na śniadanie.
Szacuny
520
Napisanych postów
10132
Wiek
50 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
68495
Strzeliłem wczoraj 3 single z nowej puli i zrobiłem kilka ćwiczeń z kettlem. Skóra na rękach (ból po ST) uniemożliwiała jakieś większe balistyczne wyczyny. A że przyszła książka o lampartach w żabiej skórze, to oczywiście nie obyło się bez nieśmiałych prób modyfikowania. Odkrycie dnia: pompki z rotacją ramion i nogami razem! Fan - czy Ty też miałeś wrażenie, że jeżeli zrozumiałeś co gość napisał i umiesz to wdrożyć, to nagle generujesz więcej mocy w ćwiczeniach? I pompki i wyciskanie jakoś inaczej (niepokój), ale pewniej.
Ciekawa książka, wielka i ciężka. Treść... Ogrom porad. Bardzo praktycznych i podanych w stylu właśnie takiej gawędy z narracją pierwszoosobową. Mniej kiszonych ogórków, wódki i znanych nazwisk - więcej przykładów i ćwiczeń. Gdybym uczył WF to kazałbym ją wkuwać na pamięć tym, którzy mają zwolnienie z ćwiczeń (uczeń może być zwolniony z ćwiczeń, a nie z udziału w lekcji WF )
Kilka stwierdzeń kardynalnych.
Młoda się Crossfici na całego. Zadowolona jak diabli. Poucza mnie o kettlach. Mówi, że "się nie znam na wyciskaniu, bo Pani trener mówiła..." Normalnie chyba tam pójdę na jakąś wywiadówkę. Pyta: "A co w domu mogłabym poćwiczyć?" Mówię: "Może swingi?" "O nie! Swingów jeszcze nie! Jeszcze nie umiem. Poczekam jak nam pani Magda pokaże technikę." No i weź dyskutuj. A jak wraca to ledwo powłóczy nogami.
Nie wiem gdzie to już linkowałem, a gdzie nie. Plank RKC.
Podobno tak to ma wyglądać, a nie jakieś zwisanie w podporze i próby bicia rekordów cierpliwości i odporności na ból. Krótki impuls na 100% możliwości, zamiast przedłużonej upierdliwości i zagryzania warg.
A właśnie... Jedna z moich cudownych koleżanek od kettli (spełniająca większość warunków by się w niej zakochać do szaleństwa (szalona, inteligentna, błyskotliwa i piękna/atrakcyjna) i nieszczęśliwie (mężatka, dzieciatka), pobiegła Maraton Lubelski w niedzielę: 4h:38'
W środę była na treningu. Miała lekkie problemy z moblinością, przysiadami i TGU, ale dała radę. Najlepsze, że w ogóle nie szykowała się do maratonu. Raz przebiegła się 8 km i raz 13 km. Da się jednak. I to podsuwa mi myśli, od których truchleję... "I tylko to jest we mnie czego nie ma." jak mawiał Makbet, ale nie chodzi o wizję moich dłoni na plecach koleżanki, ale właśnie o ten p******ony maraton...
Ale gdyby coś... Jakoś... Gdzieś... Kiedyś... To trzeba nabrać aerodynamicznej sylwetki. W kuchni gotuje się wywar na kościach. Kości wołowe ze szpikiem - 90 groszy. W dupie się od tego dobrobytu przewraca ludziom w tym kraju.
Szacuny
520
Napisanych postów
10132
Wiek
50 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
68495
Ronin78
Haha, no to powinieneś z ta Panią zrobic jakis wspólny wieczór czy cos , porozmawiać, wytłumaczyc ;)
Ty mi tu ścieżek nie prostuj. Kobita poza wyjątkowo kształtną pupą ma dzieci, męża, normalne życie. I to jest tak jak napis: "Zakaz wstępu." Jak w muzeum. Patrzeć tak. Podziwiać jak najbardziej. Dotykać już nie.