shadow78Gary Taubes - dziennikarz, nie medyk. Wydawnictwo Literackie - nie medyczne. Nie mam więcej pytań... ;)
No a kto miał opublikować i zbadać? Książka to dziennikarstwo popularnonaukowe? Takie dziwne? Facet nie wchodzi w teorie tylko podsumowuje stan badań nad otyłością (nakłady na nie są ogromne, a - paradoksalnie - im więcej wydajemy, tym grubsze społeczeństwa mamy). Znajduje paradoksy i prezentuje je czytelnikom. Na końcu podaje sugestie jak się żywić, ale bez nawracania świata. Trudno żeby gość rozkminiał biochemię diety Batninga z 1863 roku. Historia jest bardzo ciekawa, a "Listy o otyłości" to musi być niezła książka.
Nie wiem czy do takiej roboty trzeba aż lekarza.
shadow78Ten przynajmniej jest prawdziwym lekarzem, czynnym zawodowo i prowadzącym własną klinikę. Nie znaczy to jeszcze naturalnie, że książkę napisał uczciwie.
Badania często są sponsorowane, dlatego nie mając pełnej metodologii badania, dostępu do procedur i wyników, dyskusji naukowej o rezultatach - nie ma najmniejszego sensu powoływać się na nie.
No i wp*****la szczypiorek, a popija wyciągiem z fermentowanej rzeżuchy. To przesądza o wiedzy prosto z nieba.
Mam tę przewagę, że książkę czytałem. Są linki do badań, wyników, opracowań. Można weryfikować.
kabo9Z badaniami to jest ostatnio tak, że udowodnić da się wszystko, a w szczególności to co chce sponsor badania. Dlatego ja nie dyskutuję z badaniami i jakoś specjalnie mnie nie interesują. Ciężko znaleźć badania gdzie grupa badana jest w podobnym wieku i stopniu wytrenowania.
Gdybyście czytali, to byście wiedzieli. Taubes też porusza ten temat. Omawia pewien proces w nauce. Po IIWW odrzucono niemiecki model weryfikacji wyników badań naukowych. Wszystko co w nauce było niemieckie oficjalnie stało się złe. Od tamtej pory większość badań prowadzi się i weryfikuje na podstawie modelu amerykańskiego, dopuszczającego zarówno manipulację wynikami, jak i celowe "ustawienie" próbki pod wyniki.
Ostatnio... Słyszeliście ile kosztowało zafałszowanie badań na temat szkodliwości cukru? A około 50 tys. $ Tyle co nic dla branży. Naukowcy zaangażowani się rozpruli. I tak nikt im nic nie zrobi, a sporo osób machnie ręką i powie: "Znowu coś k***a odkryli. j**ał ich pies, oszustów."
Jakoś bez bólu łykamy badania o prozdrowotnym wpływie
białka na organizm, o zbawiennych skutkach jedzenia BCAA, kwasach O3 i O6, magnezie, witaminie D3 itp. Działa? Pewnie, że działa. Tak samo jak deficyt/nadwyżka/suplementacja/rotacje/posty itp. Pytanie numer dwa: jak działa i czy to jest na dłuższą metę zdrowe? I tu zaczyna się koncert autorytetów.
Znajdę Gdzieś te skany, bo książka nie do zdobycia. Jedna pani nie wiedziała gdzie mnie całować żebym jej pożyczył.
Miałem przerwę w treningu. Akurat 45 minut. Zaraz popiszę.