Trochę mnie nosi. Zaczynam czuć niedosyt. Te zamulone sesyjki nie dają mi czegoś czego chyba potrzebuję, ale nie potrafię nazwać. Z drugiej strony nie wyrabiam lekko na zakrętach życiowych. A z takiego chaosu nie rodzi się nic dobrego.
Myślałem, że nie będzie dzisiaj aktywności. Rano wypiłem kawę z masłem i poszedłem do pracy. A tam zeszło lekko dłużej niż planowałem. Na dużym ssaniu wróciłem do domu i
pierwszy posiłek dopiero 13:30. Potem drzemka, sprawy różne i koniec końców dopiero około 19:00 zmontowałem jakąś przekąskę, a po niej jednak poszedłem na siłownię.
JS 9
WL 9 x 1 x 110 kg
MC sumo/klasyk 1-2-1-2-1-2-3 / 130 kg (z opaską na oczach)
Do wyciskania założyłem dzisiaj długą koszulkę, a pod nią wsadziłem piankowy klocek do jogi nieco powyżej lędźwi. Muszę wymusić mostek i chciałem mieć pewność, że plecy będą w łuk. Bo ciągle wydaje mi się, że uwalam się na ławę jak naleśnik pomimo szczerych chęci mostka (a to - wbrew pozorom - niełatwe zadanie). Tak jak w MC walczyłem z chwytem na zamek, tak na ławie trzeba dopiąć mostek.
Wyciskanie z tunelem pod plecami to chyba element, którego mi brakowało w tym ćwiczeniu. Dużo stabilniejsza pozycja, inna (lepsza) praca mięśni barków i klatki. No i łapały mnie skurcze. W łydki. Efekt symbolicznej rozgrzewki. Żółta kartka.
W martwym postanowiłem poluzować. Jestem zmęczony tym ćwiczeniem. Nie tyle fizycznie, co psychicznie. Rozważam zrobienie sobie tygodnia metabolicznego (ostre kompleksy z odważnikami, biegi i rower). Dla higieny psychicznej. Czasem trzeba.
W związku z udziałem w zabawie "Wyciśnij 150 kg na ławce" Najbliższe tygodnie i miesiące będą wyglądały jakoś tak:
Tydzień A
Drabiny WL i MC (dzień lekki, pośredni i mocny) + rwania i wymachy zgodnie z wynikiem rzutu dwoma kostkami (protokół ROP)
Postaram się robić 5 drabin. Dzień lekki - 5 x 2. Pośredni: 5 x 1-2. Mocny: 5 x 1-2-3. Przerywam przed pogorszeniem techniki.
Tydzień B
Single wg JS. 7 dni w tygodniu. Od 3 w poniedziałek do 15 w niedzielę. Ciężar o 2,5 / 5 kg większy niż przy drabinach.
Układ tygodni: A, B, B, A, Test maksa zamiast dnia mocnego.
Po pierwszym miesiącu ocenię efekt.
Do tego systematyczne szturmowanie S&S, ale to przecież tylko dodatek
No i czuję, że trochę pobiegam. I szybko-krótko i wolno-długo. A jak nie to chociaż rowerem pojeżdżę albo pochodzę. Taki mam przynajmniej plan.