Zobaczymy jak bedzie, to maly bieg, petle po parku, dosc wasko - zabijac sie nie bede za wszelka cene, ale tanio skory oddac tez nie zamierzam :) Ciekawostka - dostalem mailem zaproszenie do biegu "elity" ktory odbywa sie poltorej godziny wczesniej - wybrano do niego 200 osob na podstawie zadeklarowanych czasow na mecie, jest to bieg z limitacja do 45 minut. Podziekowalem i zostaje w biegu amatorow rozgrywanym pozniej na tej samej trasie - wiec ponownie mi odpisano przyznajac 1 sektor startowy, wiec moze nie bedzie tak zle na poczatku.
Dzis mialem bardzo sympatyczny sportowy poranek i poludnie. Umowilem sie dzis na trening grupowy w klubie triathlonowym w Dusseldorfie, druzyna rozpoczyna za 3 tygodnie sezon startowy i robili dzis duza podwojna zakladke, a poniewaz sa dwie grupy - sportowa i amatorska, wprosilem sie na trening tej drugiej. W sumie bawilismy sie w okolo 30 osob, 6 dziewczyn naliczylem. Spotkanie przed switem na plywalni i zadania - kazdy plywal swoj dlugi odcinek wedle wyboru pod katem startow. Ja poplynalem dystans pod 1/2 IM bo mielismy czas ograniczony do 1 godziny 15 minut a 3800 metrow pod IM w takim czasie nie poplyne, zrobilem wiec mala rozgrzewke, 1800 metrow mocno, lekki rozruch na koniec. Z plywalni pojechalismy do klubu, wsiedlismy na rowerki i w droge. Przejazd w grupie, ale jako goscie - bo bylo nas 3 osoby nie zrzeszone bylismy zwolnieni z obowiazkow jazdy w grupie - dopoki nie poczujemy sie pewnie. Oznacza to ze moglem nie wychodzic na zmiany na prowadzeniu grupy w normalnym cyklu, a jechalem w narzutce zoltej i kazdy wiedzial ze ucze sie jazdy w grupie i trzeba miec do mnie ograniczone zaufanie ;) Jak sobie wszystko obejrzalem to wpasowalem sie w rytm i druga polowke treningu jechalem juz jak wszyscy, zmieniajac pozycje od lidera grupy az do ostatniego miejsca w szyku. Jazda grupowa ma te ceche ze jedzie sie o wiele szybciej o wiele mniejszym kosztem sil, i mimo ze pojechalismy fajna srednia nie umordowalem sie, zmeczylem tak, ale nie zajechalem. Zabawa byla przednia i wroce na taki trening jeszcze nie raz. Zakladano jazde 3 godziny i prawie sie wstrzelilismy, wrocilismy do bazy, zostawilismy rowerki w hangarze, przebiorka, i bieg. Swietny park nar Renem, wszystko szutry, zalozono mniej wiecej 12 km biegu tak, ze mielismy polatac po parku okolo 10 km i konczyc trening na stadionie przy klubie - bieg wspolny zrobilismy cala grupa, umownie realizujac pasujace wszystkim tempo okolo 5'15" - w praktyce jedny mieli bieg regeneracyjny, inni 1 zakres - jak ja - a byli tacy co mieli 3 zakres i walke o zycie. Jednak w grupie wyszlo to fajnie, wolniejsze osoby byly mocno dopingowane i wszyscy dobiegli do bazy. Nie wszyscy zdecydowali sie na dogrywke - mialo to byc 2 km - 5 okrazen na biezni tartanowej, realizowane z marszu, kto chcial, biegl, kto mial dosc, juz szedl na piwko rozstawione juz z boku - razem z grillem ;) Pobiegla nas polowa mniej wiecej i w tej grupie juz szlo tak jak komu lezalo, ja pobieglem dosc zwawo calosc od poczatku do konca po 4'10" uwazajac, by nie wypasc z tlenu. Reasumujac, bawilem sie doskonale, poznalem swietnych ludzi, zjadlem curry wurst ktorych nie cierpie i wypilem jedno piwko, bo autem do domu. Takie duze
treningi beda co 2 tygodnie i o ile nie bedzie w weekend startu - bede bral udzial bo to doskonala odmiana od samotnie tluczonych godzin - moze intensywnosci nie sa kosmiczne, ale w dlugich treningach nie o to chodzi. Informacyjnie byscie mieli rozeznanie - za taki trening klubowicze doplacaja 15 euro - sa to koszty oplacenia 2 wozow policji - jeden jechal z przodu, drugi z tylu i zabezpieczaly grupe - poczestunek jest zwyczajowo gratis - grilla szykuje jeden ze sponsorow klubu. Nas jako gosci zwolniono z oplaty ale cala trojka sie uparla i zaplacilismy, bo glupio bym sie czul jakos.
Przed plywaniem nie jadlem, w pudelku mialem sniadanie ktore zjadlem w drodze z plywalni do klubu - 4 nalesniki z bialym serem i rodzynkami, okolo 1000 kcal. Na rower zabralem 0,8 litra wody z solami mineralnymi i 0,8 litra wody czystej - wszystko wypilem, dodatkowo 3 zele energetyczne - po jednym w kazdej godzinie, czwarty zel zjadlem po rozpoczeciu biegu, piaty po pol godzinie biegu. W biegu wypilem 700 ml - 200 wody z solami ktora mialem na pasku biodrowym w podrecznym bidoniku - biegam w malutkim pasku by miec przy sobie jakis dokument i pare groszy - jakby cos sie stalo itp, 500 ml butelke wzialem na okolo 5 km gdzie mielismy zorganizowany punkt nawadniania. Kolejne 500 ml wypilem w czasie zmiany rower / bieg - woda. Do tego po zabawie jedno piwko - 500 ml. Po co to tak dokladnie rozpisuje ? By pokazac jak wazne jest nawadnianie - nie sikalem od switu do teraz i nadal mi sie nie chce.. Gdybym nie pil, byloby juz po mnie pewnie.
Wszystko opowiadam po to, byscie wiedzieli jakie warunki treningu ma amator w Niemczech jesli chce - i zrozumieli, dlaczego triathlon to 4 dyscyplina pod wzgledem popularnosci w tym kraju - po pilce nozej, pilce recznej i skokach narciarskich ( ogladalnosc tv i ilosc kibicow na zawodach ). Zostalo mi sporo soboty, wiec jeszcze dlugi spacer z psami i chuda mnie czeka, a moze i na saune sie skusze jeszcze wieczorem. Ps. Pogoda dzis jest kosmiczna, czyste niebo, teraz, o 14 - 13 stopni. Chce sie zyc :)
Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2015-03-07 14:09:54