Pobudka 5.30 - jak w wojsku ;) Tak na prawde nie spie od 5.00 - swieci pieknie slonko a ja jestem absolutnie wyspany. Wczoraj dojechala kolejna grupa wsparcia, przyjaciele siedzieli do poznych godzin prawdopodobnie, ale ja nic nie slyszalem, spalem jak dziecko. Leze jeszcze w lozku, za chwilke zaczne sie zbierac - faza pierwsza, opaski na lydki - jeszcze przed wstaniem z lozka i myciem zebow ;) Opaski dlatego, ze mozna je miec pod pianka - bede w nich juz plynal i nie bede sie z nimi meczyl podczas zmiany T1.
Mysle pozytywnie, wczoraj sie balem, ale dzis obudzilem sie jakbym mial isc na wojne, do bitwy. Nie snil mi sie triathlon ! Znaczy, w glowie jest dobrze. Cialo jakos sie trzyma, nawet drobiazgi jak bark i prawa stopa jakby mniej dzis dokuczaja. Za pol godziny na sniadaniu spotkam innych zawodnikow stacjonujacych w moim hotelu, odpali sie pompka z adrenalina i nic juz nie bedzie bolalo, znam to.
Spakowane mam dwie torby, w jednej sprzet do koszyka w strefie zmian, w drugiej sprzet na plywanie. Jest luksusowo, bo Adam mieszka tuz przy stadionie, bede mogl zostawic u niego torby itp. - nie musze moich kibicow ciagnac ze soba od rana na start. Maja na plaze startowa 3 minuty, wiec niech spia - sily beda im potrzebne pozniej ;) Poznalismy sie jeszcze z kolega Marcinem z Poznania, z innego forum ( triathlon ) i tak we trzech idziemy przez te nasza przygode. Gdy wystrzeli armata, nasze drogi rozejda sie na kilka godzin, bo po swoje marzenie kazdy musi isc sam. Mimo to, bedzie mi jakos razniej wiedzac, ze sa gdzies przede mna - Marcin startuje w pierwszej grupie a Adam w mojej, ale plywa duzo lepiej ode mnie i nie bede sie szarpal na utrzymanie za nim w wodzie.
Zabijam czas piszac do Was, w myslach sprawdzam liste rzeczy. W bieganiu jest nieco prosciej ;) Urywki wspomnien z wczoraj - zaprzyjaznilem sie ze strazakami pilnujacymi wyjazdu z mojego hotelu - mieszkam przy trasie rowerowej - dzis wszyscy beda mnie wypatrywac, wiec na tym fragmencie bedzie spina na maksa i bede jak Szurkowski :) Latwo bedzie, bo to ladny zjazd po prostej ;) Jakis zawodnik dystansu dlugiego byl w takim szoku po wyjsciu z wody, ze pianke zostawil chudej, mylac ja z wlasna zona ;) Po poszukiwaniach na forum tri odnalezlismy sie, bedzie dzis czekal na nas przed startem - zostali kibicowac. Nie liczylem miski bo nie ma na to szans, ale zjadlem wczoraj conajmniej kilo czystych wegli. Na sniadanie ide na dol, usiasc z zawodnikami, ale ze swoja smietana - ze stolu zjem jeszcze jajka.
Z nowosci - mam w pasie z numerem oraz w torebce na rowerze zel! Tak tak, weglowodanowy ;) Wczoraj tak masakrowalo zawodnikow ze slaniali sie na nogach, mam, na wszelki wypadek i chyba dla lepszego morale. Pewnie nie zjem, ale mam ;)
Jedzie do nas Darek z rodzina - jest nam bardzo, bardzo milo !
Wstaje z lozka, mycie zebakow, makijaz ;) i ide na sniadanie.
Nie wiem czy uda sie nam cos na forum wrzucic na zywo, jesli ktos bedzie przypadkiem spedzal poranek przed kompem, moze znalezc jakies info na moim FB:
https://www.facebook.com/Xzaar77 - mam na mysli glownie informacje czy sie nie utopilem ;) Byc moze
Kerad zechce skrobnac cos live w moim dzienniku, zostawie Mu smartphona - ale jedzie wiec jeszcze nie mialem okazji zapytac.
Wszystkim zycze udanej niedzieli ;)