Dlaczego obciach? Jakbyś był sugestywny, to ludzie myśleliby, że tyczka taka ciężka.
A jak ktoś myśli, że to takie śmichy-chichy to polecam spróbować.
Warunek: maksymalne napięcie mięśni przez cały czas powtórzenia.
No i oczywiście w tym momencie mnie podkorciło i zryłem Internet w poszukiwaniu kwestii "trening izometryczny"
Coś tam znalazłem. Z naszego forum.
https://www.sfd.pl/Trening_izometryczny-bez_sprzętu-_POLECAM!-t283427.html
Nie ZAMIAST ale DODATKOWO. Fajne, nikomu nie szkodzi i trudniejsze niż się wydaje.
@Marecki - a kto go tam wie? Dużo. Za dużo o 10, może 15 kg (ale ja we łbie anorektyk jestem - tak twierdzi Lejdi i pewnie ma rację trochę). Tak to oceniam, a mogę tylko oceniać, bo waga mi zdechła i unikam zakupu nowej. Po odchudzaniu byłem uzależniony od trzech rzeczy: palenia fajek, gumy do żucia i dwukrotnego ważenia każdego dnia.
Palenie rzuciłem z dnia na dzień. Żucie gumy nie chciało puścić przez 2-3 miesiące (To jest ciężki nałóg! Uważajcie na siebie. Lecą zęby.)
Najtrudniej było się wyrzec ważenia. I przysięgam, że czuję się uwolniony. Pilnuję się za pomocą pasków do spodni i ubrań. Ciuchy noszę z etapu 110 kg. Kupiłem spodnie na sesję zdjęciową u Gacy, przy wadze 110 kg - teraz ciągle w noszeniu. Zakładam, że gdzieś tyle +/- 2 kg noszę na grzebiecie.
Znalazłem swoje fotki z wagą 105 - 107 kg. Nie wyglądałem dobrze. W sensie: było pulchno-szczurowato i słaby byłem jak niemowlę. Jak zakończę etap siłowy, to zaopatrzę się w wagę. Być może. Nie obżeram się, nie jem śmieci, trochę się ruszam, tętno spoczynkowe mam 49 BPM, ciśnienie w normie, wbiegnięcie na 4 piętro nie wywołuje zadyszki. Czegoś więcej mi trzeba? No dobra. Przyznam się. Mógłbym nieco częściej swawolić z Lejdi
![](https://bundles.sfd.pl/Content/buziaki/3.gif)
Reszta to fraszka, poemat i ogólnie żywot człowieka poczciwego.
Żywot... Właśnie nastawiłem "ciastko" na jutro. 250 g mleka 1,5% (bez laktozy - z Biedronki - syf jakich mało); 100 g żółtek, 50 g rodzynek; zmiotki z amarantusa. Razem z kiełbasą z dzika i śmietaną powinno mnie podtrzymać na życiu do 17:00. Wtedy to mam zamiar wkroczyć do knajpy przy trasie na moją ulubioną zupę gulaszową (za 9 zł dają miskę gorącej zupy z bryłą wołowiny w środku). A potem trening.
Okazało się, że mam sprzymierzeńca w treningach (tak się wkręciła koleżanka) i będziemy się zrywali z kongresu trochę wcześniej... żeby zdążyć do Lublina na trening. Koledze zafundujemy bilet do kina
Byłem na siłowni. Postanowiłem pójść, chociaż miałem nie iść. Bolały mnie barki i plecy (łopatki). Ale koniec końców miałem dzisiaj dyżur w szkole od 20:00 do 22:00 i akurat przed miałem zamiar wbić na siłkę, dosłownie się poruszać. Weszły lekkie, bardzo lekkie, drabiny.
WL
5 x 100 kg x 1-2-3
Razem wyszło 3000 kg, ale skróciłem przerwy do 60 sek. i trening jakoś wlazł w gnaty.
Przysiad ze sztangą
5 x 90 kg x 2
Koniec. Trochę jeszcze zaszalałem na ławce skośnej. Jakieś drobiazgi. Nic wielkiego.
A tak jakoś spróbowałem siadów. Też niezłe ćwiczenie. Zdecydowanie wolę martwy ciąg, ale co tam. "Wole to są rogi" - jak mawiał Bolesław Leśmian
![](https://bundles.sfd.pl/Content/buziaki/3.gif)
Czasem trzeba. Tak sobie myślę, że siady też ładnie rozciągają giry do ciągów.
Zmiatam powoli spać.