masti
Ale był to zupełnie inny trening niż się to teraz propaguje
W polskim wojsku też było to obowiazkowe ćwiczenie-wzorowano sie na wojskach radzieckich.
Nawet mąż mojej kuzynki dostawał przez to ćwiczenie często urlopy,bo był najlepszy w jednostce-wykonywano podnoszenie odważnika 17,5 kg na ilośc razy z ziemi-raz prawą i raz lewą ręką -dobre wyniki to były ok 50 razy,a on robił 100,100 parę .
Zgodnie z tym co propaguje Leon, a to historyk z wykształcenia, odważniki stały się sprzętem treningowym z prawdziwego zdarzenia za sprawą duetu Krajewski - Hackenschmidt. Długo przed pomysłem na sztangi i "gabinety kultury fizycznej".
Potem robiły karierę również w wojsku. Po wojnie, po przystąpieniu Polski do Układu Warszawskiego, metodyka treningu siłowo-wytrzymałościowego podporządkowana została doktrynie radzieckiej. Dziwne było tylko to, że polska armia trenowała z dziwnymi ciężarami.
W Armii Czerwonej i innych krajach UW, odważniki ważyły wielokrotność puda. I było to odpowiednio: 16 (pud), 24 (1,5 puda) i 32 kg ("dwojka"). W Ludowym Wojsku Polskim wprowadzono miary: 17,5 / 25 / 32,5 kg. Do dzisiaj można kupić takie odważniki na różnych aukcjach. Nie polecam. Nie tylko wagi miały dziwne, ale i kształt. Potwornie niefunkcjonalny i nieanatomiczny. Zbyt płytka, prosta rączka ogranicza sensowne zastosowanie.
Tylko, że w wojsku nikomu to nie przeszkadzało
Mój ojciec widząc odważniki ma dreszcze i zawsze wspomina jakiegoś kaprala kołcza, który za pomocą tego sprzętu i biegów robił z ludzi wykładzinę
Z tego co wiem, to i dzisiaj w jednostkach wojskowych są na stanie odważniki, a test rwań chyba wchodzi w skład jakiegoś pakietu testowego. Musiałby się wypowiedzieć ktoś kompetentny.
U mnie co roku jest festyn ludowy z konkursem siłowym. Między innymi: "wyciskanie odważnika 17,5 kg". Problem w tym, że nikt nie wie dlaczego 17,5 kg i drugi problem: ktoś ukradł odważnik i wyciska się hantla o tej masie. "Wyciska się" to też duże słowo. Lepiej byłoby powiedzieć: umieszcza się nad głową. Reguły wyciskania odważnika nad głowę są jasne: stopy cały czas na ziemi (pełny kontakt), kolana zablokowane, dopuszczalne niewielkie odchylenie boczne ciała, początek wyciskania z pozycji: pięść poniżej brody, po wyciśnięciu - na chwilę - zablokowanie łokcia w górnej pozycji. Tymczasem w wydaniu festynowym wygląda to jako kombinacja wyciskania, podrzutów, rwań.
Dlatego nie biorę w tym udziału. Inną fajną konkurencją "ludową" jest podnoszenie odważnika z ziemi nad głowę (na ilość powtórzeń, albo w przedziale czasu). Dowolnym sposobem. Odważnik ma dotknąć ziemi i potem znaleźć się w górnej pozycji. Nieważne jaką techniką. I to ćwiczenie łamie nawet dużych i silnych szybciej niż się spodziewają
Korci mnie żeby u znajomego w knajpie zrobić taki konkurs o skrzynkę piwa