Tak. Ale zawsze wybierali inną drogę podboju rynków. Wypuszczali innowacyjny produkt, który stawał się standardem, a potem kto nie z nami ten przeciwko nam. Przestali ogarniać temat i zaczęli dostawać w dupę (przesada - urwał się kawałek tortu) na polu laptopów, to pod przykrywką ochrony praw autorskich nałożyli blokadę na BIOS (czy jak tam się to teraz nazywa). Blokada i tak pokonana, ale trudniej Linuksa zainstalować. Wiesz jakie było zamieszanie w budżetówce z formatem *.docx i *.doc?
Pani Jadzia wysyłała pani Zdzisi ważny dokument, a pani Zdzisia nie mogła go otworzyć, bo miała starego Office'a. I teraz w zależności od zależności służbowej zaczynał się dramat. Jeżeli Jadzia była szefową Zdzisi to dramat był w stylu Czechowa. Jeżeli odwrotnie, to niemal Szekspir (morderstwa, intrygi, krew). W ogóle to zamierzałem kiedyś tępić Worda w administracji państwowej. Nie można publikować w Interncie dokumentów urzędowych, które wymagają zakupu komercyjnego oprogramowania.
Owszem mogę sobie poczytać to w jakimś pakiecie biurowym, ale jak koleżanka Jadzi i Zdzisi, Henia ma zmysł artystyczny niczym Jagna z Chłopów i sformatuje to po swojemu, wstawi logo urzędu i ozdobną ramkę, to ja mam do czynienia z sieczką. Niestety dzisiaj musiałem wstać wcześniej właśnie po to żeby powalczyć z problemem (dostaję korespondencję sformatowaną w Wordzie i muszę ją odtworzyć kropka w kropkę w html - upierdliwe niezmiernie)
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2016-03-10 06:51:32