Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3

MaGor

W domu zjadłem placki z jajek, amarantusa i smalcu. Totalne. Proporcja iście optymalna BTW: 1/3/0,8.

Potwierdzam, pychota. Jak jadłem jeszcze jajka, to robiłem podobne, tylko zamiast smalcu olej kokosowy. Można też dorzucić wiórków.

MaGor

Fajnego odyńca znalazłem na YT.

Maciek a znasz kogoś kto osiągnął taką formę tylko kettlami? nie że zaczynał od siłki a dokonał transferu tylko od zawsze tylko kettle?

To by trzeba poszukać gdzieś, gdzie kettle znają od łebka, a to chyba tylko na Wschodzie.
Nadmienię tylko, że z moich informacji wynika, że na Wschodzie mają megarozbudowane zajęcia z wychowania fizycznego - takie wymyki, przewroty, szpagaty, różne inne fikołki mają po kilka(naście) godzin tygodniowo normalnie w szkole.
Inna bajka..

Pewnie nie ma osoby, która TYLKO KETTLAMI się tak zbudowała.

Gość na filmiku ćwiczy na macie (obejrzałem kilka filmików) - może od sparingów się tak wzmocnił, a może od pompek na rozgrzewce..

Pomijając mój epizod z domową siłownią - będę pierwszym, który zrobił formę kettlami!

EDIT:
Napisałeś "od zawsze tylko kettle" - to i ja się nie nadaję...
A Maciek się nadaje?? Albo Novyneo?


Zmieniony przez - panteon w dniu 2015-10-16 21:50:01

nie. chodzi mi o sylwetkę ukształtowaną od 0 przez kettle, a nie sportowców z odzysku wachlarz możliwości jest olbrzymi więc oprócz siły i koordynacji przy odpowiedniej diecie powinny dać radę coś konkretnego zbudować .

Kettle podobnie jak sztanga to tylko narzędzie. Można by tu podczepaić różne ideologie, faktu że jest to kawał żelastwa się przez to nie zmieni. Jeśli będziemy odpowiednio długo i odpowiednio ciężkiego narzędzia używać, a do tego podeprzemy się odpowiednio zbilansowaną dietą, to nie ma bata, musi coś urosnąć. Podobnie jak pzy sztandze, i przy kettlach można progresować, tylę że tu trochę innymi metodami.

Sorki Maciek, że w Twoim dzienniku takie herezje piszę


Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 2015-10-16 22:37:54

Było dziesiątki razy pisane - chcesz sylwetki, to łap sztangę i trening kulturystyczny.
Kettle wg różnych szkół (GS/HS/inne) - jak każdy inny "sport" wpływają na sylwetkę, ale to jakby mówić, że będę robił sprinty, żeby wyglądać jak sprinter (i pierwsze z rzędu zdjęcie)

No dobrze, to mamy kettle i dietę. Możemy dodać kalistenikę w postaci pompek, podciągania, kółek gimnastycznych itp. Całkiem przyzwoity arsenał, jak by nie spojrzał, ale czy wystarczający do zbudowania sylwetki i siły na interesującym poziomie? Taka trochę hydrozagadka która się pewnie rozwiąże za jakiś czas. Jak by do tego dodał sztangę to odpowiedź oczywista, ale bez niej? Trzeba by to sprawdzić. Ja mówię że można i trzymając się zestawu wyżej wymienionego zrobię co się da, żeby to potwierdzić. Potrzebny jest jednak do tego jakiś czas, bo z dnia na dzień to można co najwyżej katar złapać

Gwid

Maciek a znasz kogoś kto osiągnął taką formę tylko kettlami? nie że zaczynał od siłki a dokonał transferu tylko od zawsze tylko kettle?

Nie ma takich ludzi. Może w byłym ZSRR. Gdzieś w końcu te kettle trzeba spotkać
Zazwyczaj kariera ketlarza wygląda tak: coś ćwiczy (sztuki walki, kulturystykę, ciężary) - spotyka kettle - próbuje.
I tu są dwie drogi.
1. Przerzuca się na kettle w 100%.
2. Miesza treningi z kettlami z elementami kalisteniki, trójboju czy nawet kulturystyki
Jeżeli osiąga jakąś formę, to nie można określić czy to od kettli, czy to od ćwiczeń na siłowni.

Wydaje mi się jednak, że trochę odwracamy pojęcia. Odważniki nie są od kształtowania sylwetek. One to robią przy okazji. Widziałem na Mistrzostwach Polski ludzi w rewelacyjnej formie. Rzeczy, które robili z czajnikami udowadniają, że nie ćwiczą nimi rok czy dwa. To nie jest kwestia siły. To kwestia detalu w technicy, który może Cię rozsmarować po ziemi. Możesz targać 250 kg w MC, a tureckiego wstawania z 24 kg nie zrobisz przez miesiąc.

Gwidu - nie potrafię udzielić odpowiedzi. Obejrzyj kilka twarzy.
Seba Gęsior (i Kraken w TGU). 90% jego treningu to kettle. W MC targa 250 kg. Siada z 200 kg. Wygląda na dzika-odyńca?




Bartłomiej Bolechowski



A tu cytat z jego notki u Darka

BBolechowski

Sport interesował mnie odkąd pamiętam, zawsze miałem więcej energii, niż mógł mały chłopiec okiełznać. Idąc do gimnazjum wybrałem klasę o profilu sportowym, gdzie mając 6 zajęć z wychowania fizycznego w tygodniu pierwszy raz „zderzyłem” się z ciężarami. Dosłownie zderzyłem się, gdyż byłem zawsze najsłabszy w klasie, wolałem kopać piłkę niż chodzić na siłownię i trenować ciężarami, ponieważ używałem raczej tych którymi trenowały dziewczyny. Uwierzyłbyś, że po wyjściu z gimnazjum latałem w
dredach na rolkach, skacząc po murkach i poręczach , prowadząc życie luźnego skate’a w szerokich kalesonach. Okres ten niby związany ze sportem, defakto nie miał z nim nic wspólnego (prócz tego, że poruszanie się na rolkach to jakaś forma ruchu).

Dziś jestem trenerem Strong First level 1, w miejscu, które jest oficjalnym przedstawicielem SF w Polsce. Prowadzę zajęcia w Centum Kettlebell ( CKB )

Na marginesie: ziom z Zielonej Góry. Możesz spytać go osobiście. Ba! Możesz zapytać samego Darka. Mało tego. Jak pochylisz głowę w pokorze i zapiszesz się na zajęcia, to za dwa, trzy lata będziesz sam mógł napisać coś podobnego. Zresztą...

Sam Darek Waluś też jest kawał chłopa. O ile się nie mylę, to jest również jedynym w Polsce instruktorem SFB (Strong First Barbell), ale zaczynał od kulek i nadal są one jego oczkiem w głowie.

Wiele życiorysów splata się tam z zapasami, boksem, crossfitem.

Z drugiej strony są konie od GS. Iwan Denisow nie imponuje wizualnie, ale jest koń nad konie.



Sergiej Rudniew - mógłby straszyć po nocach kulturystów. Chudy jak szczapa, ale sama żyła.

A ja tam wole takie egzemplarze. Od gościa emanuje siłą i zdrowiem




Trening za mną. Było nieźle. Jutro coś więcej może napiszę.

MaGor

Trening za mną. Było nieźle. Jutro coś więcej może napiszę.

Jadę zaraz do rodziców. W normalnych warunkach wziąłbym ze sobą graty na siłkę, ale nie dzisiaj. Spałem 4h i ogólnie czuję, że ćwiczyłem.
Generalnie nie było źle. Solidna rozgrzewka i dużo dobrych ćwiczeń (z kulami i bez, elementy animal flow się pojawiają coraz częściej) Robiłem TGU z KB36 i Treneiro uznał, że zasługuję na zdjęcie

Nareszcie wyskoczyliśmy "nad pępek" i pojawił się zarzut odważnika.
Podobno daję radę.
Z ciekawostek technicznych dla kettle-boys: jeżeli chcecie sprawdzić, czy wasz zarzut jest OK, to zróbcie go z ręcznikiem pod pachą. Wkłada się ręcznik pod ramię i przez całe ćwiczenie nie ma on prawa stamtąd wypaść. Dobry sposób. Mój ręcznik tkwił na miejscu jak przyklejony, ale widziałem, że wiele osób miało z tym problem. Siły trzeba się uczyć.

A na zakończenie "300". Nie Maxwella. To bym jakoś zniósł
6 ćwiczeń po 50 powtórzeń
50 - przysiadów z wydaniem bioder i syknięciem po przypięciu
50 - pompek
50 - burpees (oryginalnych - bez pompki i wyskoku, albo CF - full opcja)
50 - V-sit-up (scyzoryków) / wersja dla zmęczonych: nożyce w oparciu na łokciach
50 - przeskoków z nogi na nogę (w pozycji przyklęku przeskakujesz na drugą nogę)
50 - przejść z łokcia na łokieć w planku / wersja dla zmęczonych: 50 uniesień dupy do góry (jak u Caculina - taka oszukana "pompka hindu")
No i była walka. Pot się lał. Trener pozwolił kląć. Kląłem. j**ałem się z tymi burpeesami potężnie, ale zrobiłem. Przeskoki mi się pomyliły w liczeniu i chyba zrobiłem tylko 40 (przy 20 doszedłem do wniosku, że to fajne ćwiczenie). A przy tych unoszeniach dupy na 100% zrobiłem mniej. No i ogólnie kolega (kilkukrotny maratończyk) odjechał po 15 minutach odpoczynku w samochodzie, a ja bohatersko wspierałem Lejdi w prowadzeniu auta do samego domu.
Dzisiaj czuję się lekko jak piłka po meczu, ale z drugiej strony pozytywnie naładowany. Odpoczywam przez sobotę. Jutro pójdę na grzyby. Innych planów nie mam.

Dziękuję za patent z ręcznikiem !