Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3

Pejzaże faktycznie piękne. One poczekają, a z naszymi Lady to różnie bywa:)

Otóż przymierzałem się rano do treningu, bo potem chciałem ogarnąć kilka spraw z wyjazdem. A tu telefon. Okazuje się, że mam zabrać ze sobą do Warszawy ojca, bo ma paskudne wyniki badań. I to jak najszybciej. Po chwili drugi telefon: zmiana planów - ojciec musi iść do szpitala tak szybko jak się da. No to ciuchy na siłownię w torbę i kierunek dom rodzinny. Z kettli nici.
Oczywiście na miejscu okazało się, że państwo lekarze z SOR zakwestionowali zdanie (po raz kolejny) swojej koleżanki lekarki rodzinnej i uznali, że najlepszą drogą postępowania przy zakrzepicy żylnej jest leżenie z nogą w górze i zmiana leków. I w komplecie wróciliśmy do domu. W plecy 3/4 dnia i 300 km. Czasem jednak trzeba.
Wracając od rodziców wstąpiłem na siłownię. Miałem do odrobienia 3 repy.
WL 110-112,5-115-117,5 i się zaciąłem. Jakoś źle szło. Miałem chęć na test maksa, ale mentalnie byłem rozłożony. I jeszcze jadłem jak koczownik.
MC
Tradycyjnie. Jak ławka be ,to ciągi cacy.
MC Klasyk 157,5
MC Sumo 157,5 x 1 x 2
Tak jak czułem - lekko. Zmiana z klasyka na sumo zaowocowała ponownym subiektywnym poczuciem ubycia ze sztangi 15 kg. Potem chciałem porobić trochę TGU ale mata zapaśnicza była zajęta a na śliskim bałem się uciekającego podłoża.
Melatoninę zarzuciłem i z lekka zasypiam na siedząco.

Zakrzepica żylna to paskudztwo niestety. Warto o niej zawsze pamiętać, nawet, jak się jej nie ma i podczas każdej podróży robić przerwy na chodzenie, parę przysiadów, etc. Ja mam jedną żyłę w lewej nodze od łydki do uda do chemicznego wypalenia - już nie działa, właśnie przez zakrzepicę.

A jak ta choroba znosi dietę vege i węgle? Bo mojego ojca niszczy zamiłowanie do pieczywa i cukru jako takiego.

Z tego, co powiedział mi lekarz - przede wszystkim trzeba się ruszać i unikać bycia w jednej pozycji dłużej niż pół godziny. Wstać, poruszać się, zmienić. Co do diety nie dostałem szczególnych wskazówek.

Udanego urlopu, bawcie sie dobrze !!!

O, do urlopu to jeszcze trzy dni (5 treningów - tak z grubsza)

JS 6
WL 110 (112,5) x 1 x 6
MC sumo 158 (160) x 1 x 6
Wspomagacze: pas, magnezja, plastry do zamka.

I tak to jakoś szło. Rozgrzewkę będę robił klasykiem - powtórzenia programowo DLsumo. Łatwiej mi utrzymać plecy w przyzwoitej krzywiźnie.

Gdzie kupujesz magnezję? Kiedyś szukałem w sklepach z odżywkami, ale nie znalazłem.

shadow78

Gdzie kupujesz magnezję? Kiedyś szukałem w sklepach z odżywkami, ale nie znalazłem.

Eeee... Tam to nie ma W Decathlonie jest świetna. W kostce. Nie bierz żadnych pończoch, żadnego pyły. Tylko kostka. Około 9 zł. Miękka i pulchna. I działa. Tylko zależy do czego jej potrzebujesz.

Na siłce usłyszałem dzisiaj ciche pstryknięcie w kolanie. Voltaren Max poleci na noc, bo zaczyna lekko boleć. Wszystko przez posraną wykładzinę, która suwa się pod butami. Nieważne.
Spakowałem się. 10 pakietów suszonych żółtek zmieszanych z glukozą sprawia wrażenie szmuglowania dragów Proporcja 5:1 Wystarczy dodać 200 ml śmietany 30% i jest wszystko czego potrzebuję od posiłku. Osobno kupię witaminę C i stoperan.
Zapakowałem dwie zmiany ciuchów do biegania i buty. Może strzelę w krajobraz.

Wieczorem:
S&S
Swing KB48
Oburącz: 10; 10
Z ręki do ręki: 10; 10
Oburącz: 10; 10
Z ręki do ręki: 10; 10
Lewa ręka: 10
Prawa ręka: 10
Ładnie poszło - powiem nieskromnie. Czuję w tym ćwiczeniu dobrą robotę ciągów.
Lewa daje radę, a prawa już prawie tak jak powinno być.




Potem pojeździłem rowerem:
5 x {100m - 30" - 150m - 30" - 250m - 30" - 500m - 2'30"}
No i kolano się odezwało właśnie po tej jeździe. Zobaczę jak poranny trening wyjdzie. Na siłę nie będę forsował niczego.

Z kolanem o tyle dziwnie, że podjąłem jedyną decyzję jaka ma sens w tych okolicznościach. Wypakowałem ciuchy treningowe. Urlop od ciężkich ćwiczeń zaczyna się dzisiaj, a nie pojutrze. Bez kolana nie zrobię nic. Na razie jeszcze nic poważnego mu nie zrobiłem, ale czuję, że kolejna porcja ciągów i miałbym problemy z chodzeniem. U każdego z Was napisałbym: spauzuj - ból to pierwszy sygnał. No to sobie też pozwalam na taki luksus.
Może pójdę wieczorem na siłkę pomacham trochę odważnikami. Niestety TGU odpada - za bardzo obciąża stawy. A może po prostu wybiorę się na basen popływać i rozluźnić ogólnie. A może po prostu położę się przed telewizorem i pogapię się na świat i ludzi.