Na zadadzie - lepsze jest wrogiem dobrego - nie szperam, by nie miec glupich pomyslow. Dorobilem sie osobistego trenera, ktory poprowadzi mnie po mojego pierwszego Ironmana 140.6 - i zamierzam slepo realizowac plan, jaki mi nakresli ;)
Plywanie wieczorne, basen otwarty 50m - warunki idealne. Powietrze 30 stopni, woda 24. Praca nad "szybkoscia" - bo umowmy sie, torpeda to ja nie bede juz w tym sezonie. Glowny set 1600 metrow - rowniotko 37 minut - slabo ogolnie, ale na mnie - bardzo dobrze. Az za dobrze, boje sie ze na otwartej wodzie tego nie powtorze, ale jest przynajmniej promyk nadziei na przyzwoite plywanie w Poznaniu, i bezstresowe zmieszczenie sie w limicie w Gdyni. Czulem sie dzis niesamowicie mocno, zarowno rano na silowni i wieczorem na basenie. Wiem dlaczego - wczoraj zjadlem inaczej niz zwykle - z mojego normalnego jedzenia poszlo:
6 jaj, 400 gram schabu, 250 gram mozarelli,
100 gram masla, 500 gram ziemniakow, plus dodatki - jakis ser, szyneczka itp..
I jakies 1000 gram wegli w najczystrzej ordynarnej postaci - cukier :) Lody, ciasto, czekolada slodka itp. Ogien - i jak zwykle na drugi dzien jestem jak wulkan. To byl test przy okazji meczu - kolejny - i juz wiem, ze to jest moja droga. Teraz 2 tygodnie LCHF, dobe przed zawodami laduje 1000-1200 gram wegli - i rano w dzien zawodow sniadanie LCHF. Po czym.. jak na wojne, po zyciowke ;)
Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-07-14 20:41:43