Skalar o co chodzi z tym mierzeniem tkanki tłuszczowej i jak to się robi?(sorki za to pyt.)
Iwa, bo patrz organizm składa się z różnych tkanek. Tkanka mięśniowa składa sie z białka, tkanka tłuszczowa składa się z tłuszczu. Tkanka mięśniowa jest aktywnie czynna, poruszamy się dzięki niej itp. Spala ona jakąś tam ilość energii. Im więcej w organizmie tkanki mięśniowej tym więcej energii potrzeba by ją odżywić, by komórka, organelle w niej znajdujące mogły poprawnie funkcjonować. W przeciwnym razie tkanka mięśniowa ulega spaleniu, ponieważ organizm nie jest w stanie jej utrzymać. Tak jest miej inaczej w Waszym przypadku. Chudniecie w dużej części z mięśni. Wygląda to tak: organizm nie ma białka z pożywienia (bo codziennie musi wymienić białko w organizmie itd. tak jak My robimy remony w domu on robi 'remont' w organizmie) dlatego czerpie je sobie po części z mięśni, bo innego magazynu nie ma. Oczywiście straty w tkance tłuszczowej też są, ale nie są one na tyle duże w stosunku do strat mięśni by były opłacalne. Dlatego jeśli się odchudzamy, odchudzamy się z TŁUSZCZU a nie z wagi. Spadek mięśnia powoduje zmniejszenie zapotrzebowania energetycznego organizmu (łatwiej przytyć), spowolnienie metabolizmu (łatwiej przytyć) i pogorszenie ogólne sylwetki.
Dlatego widzisz, mierzenie poziomu tłuszczu jest takim jakby wyznacznikiem czy redukcja daje jakieś efekty, Wy przeciwnie, patrzycie na cyferki na wadze - nie wiedząc czy to leci glikogen z wodą? czy to leci tłuszcz? czy mięśnie?
Sama spójrz: można ważyć 60kg i wyglądać na bardzo szczupłą dziewczynę, można ważyć też 50kg i wyglądać bardzo brzydko. Gram mięśnia jest mniejszy objętościowo niż gram tłuszczu, oraz ładniej to wygląda.
Tak jak teraz piszesz, nie jedzenie kolacji jest jedną z zasad kopenhaskiej, ale to w nocy organizm nie dostaje pożywienia, nie dostaje białka, a musi utrzymać w pracy nerki, wątrobę, serce, płuca i inne narządy by mogły ją przetrwać. W ciągu nocy organizm spala średnio 500kcal, jeśli nic nie jesz - czerpie w dużej częsci tę energię z mięśni. Kopenhaska dieta nie jest dietą na redukcję dla utrzymania efektu przez długi czas, bo efekt jojo od razu się ujawnia po jej zakończeniu. Kopenhaską stosują ludzie jeśli chcą schudnąć przed ważnym wydarzeniem np. przez ślubem - ale muszą mieć na uwadze, że waga wróci.
Gdyby kopenhaskie, diety 1000kcal, piwne, jogurtowe, warzywne, owocowe, ryżowe (bo niestety widziałem pełno takowych) czy inne tego typu świństwa skutkowały to by nie było tylu anorektyczek/bulimiczek/grubasów.
I w zasadzie jeszcze jedno pytanie do Skalara ;) W jakiejś diecie przeczytałam że na śniadanie i kolację dobrze robić sobie koktajle wysokobiałkowe np. polecono OLIMP 100% Natural Whey Protein Concentrate.Po tej diecie chciałabym popracować nad zbudowaniem tkanki mięśniowej,wrócić do sportu takiego jak przed kopenhaską.Czy takie koktajle to dobry pomysł?
Tak, bo widzisz chodzi o to, że śniadanie ma być największym posiłkiem w ciągu dnia - organizm jest nastawiony na 'odbudowę' zapasów po nocnym katabolizmie. Natomiast w nocy powinno jadać się posiłek białkowy bądź białkowo tłuszczowy by dostarczyć organizmowi na noc odpowiedniej ilości białka i energii by ochronić tkankę mięśniową przed właśnie owym katabolizmem. Odżywki białkowe, czy szejki są łatwiej dostępne dla organizmu. Rano jeśli wypijesz takowy szejk łatwiej on się wchłonie, postać płynna szybciej dotrze do jelita cienkiego, łatwiej jest strawna ze względu na budowę. Natomiast w nocy jest to taka alternatywa głównie, jeżeli ktoś nie jest w stanie pochłonąć np. twarogu białego - który zawiera kazeinę, najwolniej wchłanialne białko (najlepiej hamuje katabolizm nocny) to odżywka może być taką pomocą.