Tsubame33 dziennik motywacyjny

Najczesciej uciekajace biodro to efekt nietrzymania plecow i czasem brzucha i wtedy wychodzi przysiado-dziendobry czasem maly czasem dramatyczny. Tez to mialam. Dostalam piekielne pin squaty i jest lepiej. A widac bylo dopiero na wiekszym ciezarze. Zabawne, do dobrego siadu potrzebne sa mocne i dopiete plecy...malo kto o tym mysli. Wiem jak ze stojakami jest. Ja musialam isc na inna silke i kupic drugie czlonkostwo zeby moc zrobic reverse band squat bo u mnie rack ok ale gum sie nie da podwiesic bo belek poprzecznych nie ma...najlepsze sa takie stare, dobre power racki.

No niestety, u siebie nie miałabym jak tych pinsquatów robić wiem, gdzie bym mogła...ale mi tam nie po drodze. Pauzy i tempo będą musiały póki co wystarczyć.

To fajne ćwiczenie - tyle że ja je nazywam przysiad z ustalonego pułapu.

Generalnie moim zdaniem dobra asekuracja by ci załatwiła kilka problemów z którymi się borykasz przy przysiadach. One - moim zdaniem - wynikają z pewnej samo asekuracji w tym ćwiczeniu. Popraw mnie jeśli się mylę.

nightingal

Generalnie moim zdaniem dobra asekuracja by ci załatwiła kilka problemów z którymi się borykasz przy przysiadach. One - moim zdaniem - wynikają z pewnej samo asekuracji w tym ćwiczeniu. Popraw mnie jeśli się mylę.

W pełni się zgadzam Night. Dopóki robiłam przysiady ze stojaków bez asekuracji, miałam całkowicie zablokowaną głowę.. mogę to ocenić dopiero po czasie, kiedy zaczęłam robić z asekuracją w racku sporo się odblokowało..ale ten rack i tak jest kiepski, asekuracja nieregulowana i dla mnie ciut za wysoko, gdybym mogła ją wyregulować wg potrzeb, to by też inaczej pewnie szło... a ogarnięty asekurant, do którego miałabym zaufanie to już pewnie wyniósł by moje siady na wyższy lewel.. może, jak w końcu ogarnę kwestię klubu, to coś się ruszy w tym względzie.

Bo to co jest to są takie reakcje obronne naszej głowy - takie wyprzedzające działania dla ewentualnej nieudanej próby przysiadu. A tak mózg przenosi robotę na "najbardziej stalowe" ogniwa i liczy że się tym w razie czego obroni. Popatrz na siłowni czy ktoś jeszcze nie robi konkretnych przysiadów. Może trzeba się z kimś takim bliżej zaprzyjaźnić i nawet zgadać na wspólne siady. Moim zdaniem - taka spokojna głowa wyeliminowałaby większość Twoich błędów.

Stare najlepsze. Powiem tak, jak bierzesz asekuranta to ten ktos musi wiedzic jak to robic. Mnie kolo chcial kiedys 100 kg z plecow zdejmowac takze zaufania nie mam. Maxy robie tam gdzie mam zabezpieczenia na tyle dobre, ze ustawiam minimalnie ponizej mojej glebokosci zaliczeniowej i jakby co, po prostu robie pelen dosiad i zostawiam sztange.

nightingal

Bo to co jest to są takie reakcje obronne naszej głowy - takie wyprzedzające działania dla ewentualnej nieudanej próby przysiadu. A tak mózg przenosi robotę na "najbardziej stalowe" ogniwa i liczy że się tym w razie czego obroni. Popatrz na siłowni czy ktoś jeszcze nie robi konkretnych przysiadów. Może trzeba się z kimś takim bliżej zaprzyjaźnić i nawet zgadać na wspólne siady. Moim zdaniem - taka spokojna głowa wyeliminowałaby większość Twoich błędów.

Night.. normalnie genialne, że ja sama na to nie wpadłam.. a tak się zafiksowałam na tym, że przecież asekurację mam w racku, że nie pomyślałam nawet o jakiejś zewnętrznej... tylko, z obserwacji to kurcze rzadko kto robi przysiady w ogóle.. i taki ogarnięty facet jest jeden, ale robi obwody, trenuje bardziej kulturystycznie i zawsze się spieszy
No nic, będę się baczniej ludziom przyglądać, kto by się nadal

Mnie kiedyś by taki młot zabił na 200 kg. Ledwo ustałem jak mi z jednej strony zaczął pomagać podnosząc talerze z jednej strony sztangi. Ale też swoje rekordy zrobiłem z asekuracją mojego ulubionego partnera treningowego do siadów. I to że stał za mną dodawało mi z 10% siły już na starcie. Miałem dwóch takich dobrych asekurantów - niestety jeden już nie ćwiczy a drugi ćwiczy na innej siłowni a ja tam nie chcę się przenieść ani on na moją siłownię. Ale właśnie taka ludzka asekuracja kogoś pewnego na 100% załatwia wiele reakcji obronnych psujących przysiad.

Psychika wazna.