Z rana swim - lekko. Rozplywanie i dystans na 1/2 IM - 1900 metrow lekko. Znaczy lekko z zalozenia, aby nikt nie pomyslal ze mi to przychodzi na luzaku. Pewnie ze plywa sie lepiej niz kiedys, ale zawsze po kilometrze boli, jak lekko bym nie plynal. Trzeba jednak przyznac ze boli tak samo czy to 2 czy 3, a nawet 4 km. Poprostu to nie jest moje srodowisko, ta woda ;)
Po poludniu bike - taki plakat wisial na silowni od kilku dni - spinning challeng. Dalej bylo ze tylko dla twardzieli i inne bzdety - poskladalem to sobie do kupy, wspomnialem ze dzis 1 kwietnia i mysle sobie jaja sobie robia. Kuzwa, nie robili :) Udalo mi sie byc na styk 30 minut przed rzeczonym challengem w siodle, wiec standardowy
pre workout - 30 minut podjazu na ciezko na zmiane 3 minuty w siodle 2 na stojaco. Od poczatku cos mi sie nie zgadzalo - nigdy tyle osob nie szykowalo sie do treningu. Jest chyba kolo setki rowerkow i dzis zabraklo dla tych co przyszli na styk ! Do tego obcy jacys ludzie, i patrza na mnie jak na malpe, jak oram te swoja gorke. Leje sie ze mnie, wiem, ale stali bywalcy sie juz znaja i wszyscy wiedza ze jade na twardo przed zajeciami jak zdaze to godzine, a jak nie to choc pol. A tu nowe twarza i patrza jak na czubka co przyszedl na challenge i sie meczy, zanim sie zaczelo. Pewnie obstawiali po ilu minutach padne, ale tu ich zawiodlem. Zaczely sie zajecia i kozak ktory je prowadzi - naprawde mam na mysli, chlop jedna zyla i widac ze cyklista petarda - mowi ze dzis z okazji bla bla bla bedzie wyzwanie. I kuzwa naprawde bylo, nigdy nie zrobilem takiego treningu na rowerku, takie tetna osiagam tylko w biegowych interwalach ;) Muza urywala glowe, wszystko na ostro - ludzie mieli dosc po trzecim secie czyli kolo 15 minuty. Rzygac mi sie chcialo ale sie zaparlem ze albo spadne z siodla albo wytrwam, i wytrwalem. Zasada byla taka, ze kto nie nadaza z tempem schodzi z rowerka i siada pod sciana. Po 20 minutach siedziala polowa sali, po 40 zostalo nas kilkanascie osob. Do minuty 55 dotrwalismy w 4 ;) Reasumujac, nigdy sie tak nie zajechalem na rowerku, do tego bylo nie bylo stacjonarnym. Znaczy, petarda ;) Za 2 tygodnie maraton - 5 godzin - i juz sie nie moge doczekac :)
Ps. Kolezanki i koledzy, przyjaciele i znajomi, licze na Was :) Nie pozwolcie, bym ktorykolwiek kilometr pobiegl tylko za siebie, bardzo, bardzo Was prosze ! Z gory, z calego serca dziekuje !
http://igorpekala.com.pl/?do-wykupienia,13
Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2015-04-01 20:26:21