[BLOG] zdrowo i sportowo - Nene87

Też tak kiedyś próbowałam ale u mnie to było na zasadzie wtedy hulaj dusza piekła nie ma xd i nagle z 62kg zrobiło się prawie 70. Ale od kiedy nie korzystam z fitatu tylko liczę makro z pełnowartościowych produktów i nie liczę co do gra jest o wiele przyjemniej , tymbardziej że wtedy i tak tych kcal wychodzi mi trochę więcej niż jak korzystałam z programu licząc makro ze wszystkiego . I w sumie chyba dzięki temu tak ostatnio się poprostu tego trzymam a wcześniej miałam z tym mega problem i to było tylko odliczanie od cheata do cheata :)

Dobre podejście Mnie liczenie męczy psychicznie i sprawia, że dieta nie jest zbyt urozmaicona, bo ciężko wszystko policzyć dokładnie.
Lepiej się czuję jak jem bez liczenia, zdrowo i kolorowo

Aktualnie nie istnieje dla mnie coś takiego jak cheat - na co dzień jem zdrowo i jest to moje normalne odżywianie, a jak zjem czasami lody, popcorn czy batonika to po prostu zjem i wyrzucam to z pamięci. Nie męczę się na drugi dzień, że powinnam zjeść mniej.
Czasami jednak muszę podliczyć co zjadłam, bo się okazuje, że jem za mało, wczoraj np. podliczyłam z ciekawości i na koniec dnia wyszło 1400kcal, więc dorzuciłam dwie parówki
a jak to trwa dłużej to zamiast chudnąć to zaczyna się walka organizmu prze utratą tkanki tłuszczowej i tyje

ja jakbym na dłużą mete nei licyzła,to tez bym zjadała za mało

Ja już tyle lat nie liczę (jedyny wyjątek był na czas testu supli) że się przyzwyczaiłam. Jednego dnia zjem mniej, drugie więcej i jest ok. Raz mam większy apetyt a raz mniejszy. Nie wyobrażam sobie jeść pod linijkę, wpychać na siłę bo wyszło za mało a innym razem głodować bo wyszło za dużo

Ja też nie jem.rowno, są dni ze jestwm ciagle glodna, a sa takie, ze nie chce mi sie jesc. Tyle.ze wtwdy mniej wiecej wiem ile.srednio wychodzi tygodniowo i czesto licze orientacyjnie bardzoej niz pod linijkę. Ja sie tak przyzwyczaiłam, ze mi to liczenie nie przeszkadza, a pomaga. Z tym, ze po tak długim czasie to z szacowanie tez nie mam problemow

Bziu jak komuś tak wygodnie to ok. Dla mnie liczenie jest upierdliwe, szczególnie przy dużej ilości składników w potrawie do tego dochodzi fakt, że gotuje zwykle na 2 dni dla całej rodziny, więc wydzielanie porcji czy robienie osobnych potraw bywało irytujące. Bez liczenia szybciej i wygodniej

Najgorzej jak ktoś panikuje, bo mu wyszło o 1g tłuszczu więcej niż w założeniach albo o 15 kcal za dużo

Viki

Bziu jak komuś tak wygodnie to ok. Dla mnie liczenie jest upierdliwe, szczególnie przy dużej ilości składników w potrawie do tego dochodzi fakt, że gotuje zwykle na 2 dni dla całej rodziny, więc wydzielanie porcji czy robienie osobnych potraw bywało irytujące. Bez liczenia szybciej i wygodniej

Najgorzej jak ktoś panikuje, bo mu wyszło o 1g tłuszczu więcej niż w założeniach albo o 15 kcal za dużo

ja też robię na 2 dni obiad, z reguły dbam o to, by było w nim wszystko, warzywa, węgle, tłuszcze i białko. W oku mam już jako taką miarkę i tym się sugeruje. Dla osoby, która kiedyś liczyła i ma pojęcie co i jak działa to jest o wiele łatwiej trzymać się. Ktoś całkiem świeży może mieć spory problem.

A takie panikowanie niestety niczego dobrego nie przynosi - to może już świadczyć o zbyt rygorystycznym podejściu, które później kończy się tygodniowym cheatem

Ja tez juz mam kalkulator w oczach i rękach. Czasami jak policzę z ciekawości to mylę sie max 150-200 kcal

ja jak robię większa porcję do podziału to wychodzę z założenia, ze ważne, żbey się całość zgadzała :P a to cyz podzieli mi się równo to nie ma więszej różnicy, bo sumarycznie w dwóch dniach będzi etyle ile miał być :D