georgupopurigeorguWesele to pryszcz
Jedyne co to trzeba walczyć ze zmęczeniem. Poza tym to jesteś jak aktor i po prostu grasz swoją rolę, a wszędzie otaczają Cię suflerzy, którzy podpowiadają Twoje kwestie
Przynajmniej u nas tak było
haha, oby tak było. znaczy w sumie się nie stresuje weselem, tylko brakiem czasu i za dużo rzeczy na razi po prostu
Aktualnie pewnie wszędzie to tak wygląda. W kościele u nas był kościelny, który stał cały czas w takim miejscu, że widzieliśmy go i cały czas pokazywał kiedy uklęknąć, kiedy wstać itd.
W lokalu znów menadżer, który również ogarniał kompletnie wszystko
Tym się w ogóle nie przejmuje. U mnie się zbiegło za dużo rzeczy na raz, walka ze zdrowiem, problem z autem i sprawa w sądzie, + wesele :D