Mam niemal pewność, że alergicznie reaguję na orzechy. Tylko nie wiem na które. Jadłem: włoskie, laskowe, ziemne, a nawet pinię.
Od razu okrągła gęba i nadęty bebzon.
Nieważne. Źle się odżywiam. Trzeba będzie to zmienić. Nie bardzo miałem siłę na treningu. Dopada mnie monotonia - bo nie miałem siły. Jak wszystko idzie OK to jest siła.
Drabiny. Dzień Ciężki
WL 110 kg
5 x 1-2-3-4 - zamknąłem wymagania na dzień umiarkowany.
Przerwy równe 2' (używam FitnessNotes - ma opcję, że po zarejestrowaniu powtórzeń automatycznie zaczyna odliczać czas przerwy. Widać ktoś kumaty projektował)
Razem równe 5500 kg. I jakoś się nie widzę w roli gościa, który pociska ten ciężar 5 x 1-2-3-4-5. "Smoka zabić trudno, ale starać się trzeba." jak pisał Benedykt Chmielowski. W związku z wewnętrznym podszeptem lekko zluzuję, ale tak żeby tylko Grubemu wydawało się, że zluzowałem. Na single nie mam czasu. Zrobię taki "oszukany" tydzień. Cheat-workout
Małe drabiny będę robił z większym ciężarem. Średnie z tym co jest, a długie zejdę o 5 kg.
Tak to powinno wyglądać.
Do pokonania mentalna granica 5 rep. Pierwsze drabiny wchodzą jak w masło. Ostatnie z lekkim niepokojem.
Jak nie zadziała, to w przyszłym tygodniu dorzucę całe 2,5 kg.
Bogowie kazali mi dzisiaj zrobić 6 martwych ciągów. Ujawnili swą wolę przez wynik rzutu kośćmi. Ale chwilę potem dostałem SMS-a obok którego żaden facet nie przechodzi obojętnie. I nagle z czasem zrobiło się bardzo krótko. Musiałem się spieszyć. Damie się nie odmawia (mając nadzieję, że Dama również nie będzie miała sumienia odmówić
) No i zrobiłem 6 ciągów z ciężarem 80 kg (skręciłem drugi zestaw). Chyba tylko w imię zasad. I dobrze. Bogowie mogliby się obrazić.
A z tego wszystkiego to nie miałem kolacji. Dobrze, że po lodówce kolebała się jakaś
mozzarella, miałem ogórki kiszone i mieszankę orzechową Bakallandu (słonecznik, dynia, pinia). Do tego łycha majonezu i git.
A teraz spać. Jutro... Się zobaczy.
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-10-26 23:23:39