Nie można w tym ćw wyizolować pracy mieśni grzbietu i pośladków,tylnej części ud(ogólnie mówi się dwugłowe ale są i półbłoniaste i póścięgniaste i jeszcze pare innych drobniejszych)
Robiąc koci grzbiet bardziej się rozciąga pracujące mieśnie ale też włącza górne części prostowników mieśni głębokich.
Wydaje mnie się ,że lepiej robić tym sposobem mając bardziej na uwadze dwugłowe niż prostowniki
Bez obciążenia to przeważnie żaden problem,choć czasem coś można sobie naciągnąć.,szczególnie ,jak miało się juz jakieś kontuzje w tych rejonach-ledźwie lub środek pleców-tam się kumuluje obciążenie.
Troche miałem kontuzji tego rejonu-wole to robić w opisany przeze mnie sposób,choć czasem parę ruchów robie bardziej rozciągających.
Kontuzje,dyskomfort zaczyna sie od lędźwi,kolejny wrażliwy punkt to właśnie miejsce górnej zółtej linii-widać dlaczego.
Ostatnio załapałem tam kontuzje,trudno powiedzieć,że od dokładnie danego ćw-raczej myślę,że nałożyło się na to ogólne przemęczenie tego rejonu-(ćwiczenia,siedzenie)
Z obciążeniem to juz inna sprawa-lepszy jest na pewno taki zakres ruchu ,jak na zdjęciu-bo przecież przy mc nie robimy kociego grzbietu-szybko można się nabawić kłopotów na dłużej...
Załączam anatomię tego rejonu z zółtymi liniami dzielącymi funkcyjnie plecy przy tym ćwiczeniu.
Ciekawostka: tzw choinka,którą widać w dolnej części pleców u mistrzów z niskim
bf to plaski rozciagnięty mięsień oddechowy,który właśnie pracuje także przy omawianym ćw-istotne jest napinanie tego rejony w końcowej fazie ruchu-przyczepy tego mieśnia(nazywa się żębaty tylni,dolny) są na kręgach lędzwiowych i dolnych tylich żebrach.
A jako,ze jest mięśniem wydechowych-warto w górnym punkcie móc dokonać energicznego wydechu-co jeszcze bardziej włącza go do pracy.
Żęby był widoczny-nie pomogą żadne ćwiczenia,gdy bf będzie zbyt duży...:)