Ogólnie coś tam niby redukuje, ale np. po 10 dniach diety lecę na maka albo
zwyczajnie podjadam gdy słabe samopoczucie daje się we znaki nie tylko mi ale i pannie.
Nie jestem tak spyerdolonym d****em by stawiać żyły na brzuchu ponad to,
gdy do Sopotu jeszcze 17 tyg.
Byłbym zadowolony mega gdyby nie boczki, ale i tak jest git
Makro od 2 tyg było - 300g ww, 50g fatu, 200g białka
Po 10 dniach się złamałem i 2 dni jadłem. Pierwszego dnia już czułem się
lipnie i chodziłem naburmuszony wcześniej, a drugiego skopciłem się i gastro się włączyło
Do tego cardio 40 min po każdym treningu.
Teraz powiedzmy, że moim celem na pewien wyjazd jest zrobić
formę "petarda" czyt. tak jak w maju 2017
Nie wiem czy się uda, ale teraz wygląda to tak:
200g ww, 50g fatu, 200g białka
3x 40 min cardio, 2x HIIT 5 min i 30 min cardio po.
Może wytrzymam 3 tygodnie
No i nie dostałem pracy na siłowni bo byłem d****em.
Prolkę miałem wywaloną, chodziłem przybity wszystkim i nie mogłem się skupić
i nie polazłem na egzamin...
Póki co robię 2x w tyg w pierwszej pracy na magazynie.
Ogólnie easy, ale 11h męczy, ale kasa ok bo 150 zł mniej niż na siłowni
6x w tyg
Tylko na DNP ugotuję się tam xD
A teraz jak sylwetka wygląda, a raczej wyglądała - zszedłem z trenu przez moje
wahania nastrojów, więc maleje, ale już nie jestem pyerdolnięty
Więc ze środków tylko test 500 i T3 2 tabs i nic więcej.
Od maja zacznę się bawić na poważnie bez odstępstw.
Teraz korzystam z życia i wyglądam tak w sumie w miarę na dupy na moczydło
"Wszystko co teraz potrzebujesz to odrobina wyobraźni...Wasza wyobraźnia czy w to wierzycie czy nie, jest zwiastunem szczęścia jakie zagości w waszym życiu. Jeśli nie jesteś w stanie wyobrazić sobie tego jak może być, to nie oczekuj, że kiedykolwiek to ujrzysz spoglądając w lustro"
Dziennik treningowy:
http://www.sfd.pl/[BLOG]_Cayek__Road_to_Aesthetics_2015/16_-t1062933.html