Nie chce mi się zwyczajnie.
W pracy jeszcze jest ok bo mam z kim gadać, a w domu najchętniej albo bym
coś rozwalił albo się rozbeczał...
Głód straszny.
Bez fatu nic a nic nie czuć sytości. Zero.
No cóż...11 dni.
Kolega przyjechał na trening po mojej zmianie i nagrał pozowanie, więc mały update.
Dwójki zaczęły wychodzić, nogi mimo, że nadal ostro zmęczone i spuchnięte
to się separują. Z tyłka o dziwo sporo zleciało przez ten tydzień czy tam ile,
ale jeszcze trochę jest więc do środy kręcę HIIT + cardio, potem odstawiam totalnie.
Ile mogę tyle do końca dopalę.
Jutro ostatni shot heliosa w poślady.
U dołu pleców została mi sama opuchlizna no i trochę wody.
Samopoczucie hmmm...sztorm z minimalnymi przebłyskami słońca.
Mam teraz dodatkowo problemy z zasypianiem.
Leże 3-4h i nie mogę zasnąć.
Wczoraj w końcu z deperacji zjadłem kajzerkę i 2 malutkie pralinki czekoladowe
i jakoś usnąłem po prawie 4 godzinach...
Mimo to waga 600g niżej.
To tyle. Do zobaczyska w Sopocie
Zmieniony przez - Cayek w dniu 2017-07-02 20:12:32
"Wszystko co teraz potrzebujesz to odrobina wyobraźni...Wasza wyobraźnia czy w to wierzycie czy nie, jest zwiastunem szczęścia jakie zagości w waszym życiu. Jeśli nie jesteś w stanie wyobrazić sobie tego jak może być, to nie oczekuj, że kiedykolwiek to ujrzysz spoglądając w lustro"
Dziennik treningowy:
http://www.sfd.pl/[BLOG]_Cayek__Road_to_Aesthetics_2015/16_-t1062933.html