MaGor (który ma mega jazdę ze skórą w porównaniu do Was) też kiedyś pisał co mu powiedziała znajoma pani dermatolog:
- Skóra zachowuje się jak foliowa okładka zeszytu albo sprężynka z długopisu. Ma pewien stopień elastyczności. Wystarczy rozciągnąć ja poza pewną granicę i ulega trwałemu uszkodzeniu/rozciągnięciu. Włókna kolagenowe mają zdolność regeneracji ale nie wolno na nią zbytnio liczyć. W pewnym wieku jest to niemal niemożliwe. Zniszczone włókna kolagenowe to zniszczone włókna kolagenowe.
- Wszelkie
suplementy (zdanie pani doktor) kolagenowe to maść na szczury. Kolagen to specyficzne białko. Pastylki z dodatkiem kolagenu to pastylki z dodatkiem białka. Każdy kto myśli, że białko, cieniutkim rureczkami, przedostaje się wprost z żołądka do tkanek tkwi w błędzie. Najpierw ulega strawieniu i rozłożeniu, a dopiero potem zasila organizm wg uznania metabolizmu. To organizm decyduje czy zasilać mięśnie, zużyć białko na cele energetyczne czy zamienić w glukozę i upchnąć w tkankę tłuszczową.
Suple z kolagenem działają pod warunkiem głębokiej wiary w ich działanie, posiadania odpowiedniego lustra i sporej dozy optymizmu. Siłę działania można zwiększyć popijając pastylki wodą
ze źródła św. Rocha, znajdującego się nieopodal Krasnobrodu (Roztocze, woj. lubelskie)
Ważne: popijając pastylki wodą od św. Rocha trzeba zamknąć oczy i powiedzieć siedem razy na jednym oddechu:
Święty Rochu obkurcz mi skórę -
choćby po trochu!
A tak serio to najlepiej znaleźć saunę i studnię lodową (na niektórych basenach tak mają). Sauna + kąpiel w lodzie. Do tego masowanie wałkami z kolcami i kremy witaminowe. No i wiara. Głęboka wiara, bo to ona zmotywuje do regularnej pielęgnacji skóry