"Tygrys szablasty
Bez lęku człowiek by nie przetrwał. Chroni nas przed zagrożeniem, przed podejmowaniem ryzykownych decyzji. Gdy nasz praprzodek natrafiał na tygrysa szablastego, w jego mózgu włączał się dzwonek alarmowy: walcz lub uciekaj. Następował wyrzut hormonów: adrenaliny, która mobilizowała do działania, a potem kortyzolu, który działał przeciwzapalnie i pomagał w zabliźnianiu się ran.
Co się dzieje, gdy zagrożenie trwa zbyt długo, albo zbyt często się powtarza? - Do pewnego momentu im większy lęk, tym większy wyrzut adrenaliny. Im wyższa adrenalina, tym bardziej człowiek chce tego tygrysa zaatakować, bądź przed nim uciec. Ale jeśli zagrożenie nie mija, nasza wydajność spada, przestajemy sobie z lękiem radzić. Następuje wyczerpanie. Układ współczulny - mobilizujący nas do walki - jest u człowieka z nerwicą przestymulowany. Każdy z nas powinien funkcjonować na zasadzie: bodziec - relaks, bodziec - relaks, a tu mamy: bodziec, bodziec, bodziec.
Żeby zaistniała nerwica, sygnałów alarmowych musi być bardzo dużo. Ale też mała na nie odporność. Najczęściej nerwicę uaktywnia coś, co psychologowie nazywają bodźcem spustowym. W nerwicy mózg jest w takim trybie, że wszystko odbiera jako zagrożenie.Po ataku na World Trade Center było jeszcze gorzej. Patrzysz: wchodzi ktoś ciemnoskóry z plecakiem, albo wydaje ci się, że ktoś w tłumie trzyma nóż. I myślisz: zaraz umrę. Próbujesz przewidzieć, gdzie wydarzy się tragedia. Próbujesz kontrolować wszystko. To potrafi doprowadzić człowieka do szaleństwa."
Kris a jakieś książki czytałeś? ja sobie kupiłam "jak przestać się martwić i zacząć żyć" - może jakieś polecasz?
Zawsze rzucaj siebie na głęboką wodę - tam dalej jest do dna...
https://www.sfd.pl/[BLOG]_zdrowo_i_sportowo__Nene87-t1159713-s420.html