Dzięki Panowie, tak więc jak już Marian napisał, nie robię póki co żadnego cuta, spróbujemy jeszcze coś wrzucić, tym bardziej, że motywacja wróciła
Ten tydzień kalorii jeszcze nie ruszamy- zdają się być w sam raz, ale w sumie nie dodawane parę tygodni więc.... Kolejny tydzień zwiększymy, prawie na ustawkę SFD, na której na tę chwilę na 90% jestem
-----------------------
13.11.2017 - DT
Motywacja trwa, choć ciężko było wstać z łóżka. Wczoraj ogólnie dyskomfort w stawie biodr-krzyż znikomy, w zasadzie jego brak
Raczej po staremu, z ciekawszych to
Po staremu. Choć w sumie ze stymulantów to miałem nową kawę- mielona bo kupiona docelowo do pracy, ale całkiem dobra. Bardzo wyrazisty smak, choć nie kopie za bardzo
KLATKA+PLECY(ciężko)
Komentarz:
Ostatnio mocowałem się z 36kg, jako, że miałem dobrą asekurację, sam jednek nie wykonałem z tym wiele powtórzeń. Dziś postanowiłem powalczyć sam, jedynie miałem pomoc przy 1szym wypchnięciu. No i co najlepsze, na skosie w głównej serii zrobiłem samemu 8powt, w satysfakcjonującym zakresie! Nie było to pełne rozciągnięcie, ale mówię- sam to dopuszczam, a sporo od siebie wymagam. Najlepsze, że w każdej serii roboczej wrzuciłem +2kg. Płasko również 36, tym razem 7x. Zjazd z ciężaru, a mimo to mega wymagające serie. Po 1 dropie, wszak klatka "lekko"
Dalej dipsy na hamerze, które niestety jak się okazało po treningu, również lubią nadruszać mój dziwny bark. Piszę dziwny, bo często przy wycisku ucieka mi w przód, wiecie, nie potrafię dociągnąć go na stałe z łopatką i jak przychodzi ciężka seria, to łopatka puszcza i bark leci w przód. Potem czasem boli na kości, tym guzku. Zwykle po dipsach, dlatego im już podziękujemy, a za nie wstawiam od przyszłego tren jakiś hamer. Niemniej jednak dały popalić klatce, która była tak spompowana i podcięta, że beton! Rozpiętki już na wykończeniu. No i plecy. Swoją ławkę do wiosłowania postawiłem tym razem przy ścianie, by leżąc przylegać doń całymi stopani, a na pewno piętami. Jak wspominałem ostatnio, opierając się o poręcz palcami, za bardzo manewrowałem nogami, a co za tym idzie, całą miednicą i biodrami, no i staw chrupał. Ciężar w górę, ostatnio odejmowałem, bo coś siła spadła. Teraz poszło lepiej i dziś nawet czuję zakwasy! Podciąganie też jakoś lepiej i z czuciem. High row- ciężar leci do 90kg, dobry progres! Wszędzie po 2 dropy, masakra. Na koniec rzymska, która dała też popalić 2kom, bo dziś i na nich zakwasy. Bieżnia, szybki chód 10min i znów mobilizacje i piłka (
przed treningiem też były). Świetny trening, żadnych dyskomfortów.
--------------------------
Dyskomforty dopiero dziś, oczywiście praca i siedzenie na dupie, staram się wstawać, przeciągać, chodzić...ale cudów nie ma
Jutro nogi, wpadnę na jakąś "starą" siłkę!