Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3

co to za sezon morsowy jak na zewnątrz w okolicach 10 stopni

Zaj**iście było. Gdybym miał kierowcę to bym chyba pił. 4 wejścia po minucie. W przerwach dużo gadania i sporo ruchu z kettlem. Snatch, halo, swing itp. A potem plażing w towarzystwie mniej lub bardziej atrakcyjnych kobiet. Jak na listopad to całkiem egzotyczne doświadczenie Polecam każdemu i zawsze. Strefa komfortu kończy się w połowie uda Zjadłem obiad (właściwie śniadanie) i mam 3h wolnego. Jakbym miał strój to poszedłbym na jakiś trening. Zaraz! Koło Decathlona otworzyli siłownię sieciową. 24h na dobę czynna. Może by tak kupić jakieś portki i na szybko coś zrobić? Bo co tak będę sam siedział? Gorąco mi w cale ciało. Muszę coś z tym zrobić zanim mi za wycieraczki w aucie włożą ulotki

Woda miała 5 stopni. Powietrze 15

U nas w domu lepsze atrakcje ;) 10 w skali bouforta ;)

możesz albo iść na trening, albo ....... skorzystać z oferty z pod wycieraczki

Trening tańszy
FitNotes Workout - niedziela 8th listopada 2015

** Flat Barbell Bench Press **
- 100.0 kgs x 5 reps
- 110.0 kgs x 3 reps
- 120.0 kgs x 1 rep
- 130.0 kgs x 1 rep
- 130.0 kgs x 1 rep
- 130.0 kgs x 1 rep
- 120.0 kgs x 1 rep
- 110.0 kgs x 3 reps
- 100.0 kgs x 5 reps
- 120.0 kgs x 1 rep
- 130.0 kgs x 1 rep

** Deadlift **
- 110.0 kgs x 3 reps
- 140.0 kgs x 1 rep
- 160.0 kgs x 1 rep
- 170.0 kgs x 1 rep

Potem więcej napiszę.


Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-11-08 17:42:45

MaGor

Trening tańszy

Gdybyś przerzucał worki z ziemniakami w takim tonażu, mógłbyś jeszcze sobie co nieco dorobić

Po kolei.
Rano morsowanie. To już wiecie. Potem błyskawiczny pomysł z siłownią. Wszystko obok siebie.

Jakbym mieszkał w Lublinie, w okolicy takiego lokalu... Pewnie zwykła sieciówka (byłem może w 3 - 4 w życiu), ale dla gościa, który musi ćwiczyć w goglach żeby mu rdza ze sztangi w oczy nie pruszyła, to normalnie przeżycie mistyczne. Gdybym miał bliżej to chyba bym tam mieszkał. Super. Dopiero teraz widzę w jakim chlewie muszę ćwiczyć. Nie przegapię żadnej okazji żeby tak ćwiczyć. Nawet bym nocnym stróżem mógł tam zostać, tylko że lokal czynny 24h na dobę.

Oczywiście strefy cardio, CF, TRX itp. Świetna strefa wolnych ciężarów. Kilka (a może kilkanaście) ławek. Klamotów tyle, że choćby przyszło tysiąc pakerów i każdy zjadłby tysiąc gainerów. I każdy nie wiem jak się natężał. To nie podniosą. Taki to ciężar! CityFit.

Uderzyłem na strefę wolnych ciężarów z intencją odbycia sesji singli. Plan był na rozpoznanie bojem możliwości pociskania 130 kg. Nadmieniam, że miałem za sobą kąpiel pod chmurką i byle jaki obiad w knajpie (ziemniak, schab w sosie, surówka, a rano tylko kawa).
No to jakieś tam przymiarki zrobiłem i te trzy single ze 130 poszły bez wielkiej dramaturgii. Aczkolwiek chwila zawahania i ta czaszka byłaby trupia.
A trzy single to się robi 10 minut. I dupa. Pomyślałem o przygrywce do "Niedziewiedzia". No to jedziemy. 120 - 110 - 5 x 100 i postanowiłem setkami tyrać do końca. I wtedy zobaczyłem to miejsce! Fachowy rack do siadów, ciągów itp. I mobilna ławka. Spory problem. Trudno ją wstawić idealnie w środku i trzeba dobrze wymierzyć głębokość. Jakoś dopasowałem. Ustawiłem wychwyty i kontrolnie opuściłem na siebie 120 kg. Działało. No to poszło 130. Ale już jednak zmęczony chyba byłem. 140 zdjąłem z haków i potrzymałem. Jest ciężar. Nie będę się puszył, ale w odpowiednich warunkach, z partnerem, który pomógłby zdjąć... Nie. Na razie nie. Powoli. 135 spróbuję najpierw.
150 kg też zdjąłem z haków. I też utrzymałem. 160 kg nie drgnęło. Onieśmieliły mnie cyfry, a osłabił wcześniejszy trening.

Przy każdej bytności tam będę próbował takiego patentu. Opuszczę haki niżej i będę dociskał ostatnią fazę. A potem jeszcze niżej itd.

Potem ciągi. Bez sensacji. Raczej rzemiosło niż sztuka. Można rzucać sztangą Spory komfort.

Po sztandze udałem się w podskokach do sekcji kul z uchem i innych ludowych narzędzi mocy. Kompleksy weszły z dublami. Do tego kilka minut z workiem bułgarskim... Nieźle było. Nie mogę chodzić do takich miejsc...
Wszędzie lustra. Widziałem wielkiego chłopa. Olbrzym. Szerokie bary i ogólnie taki masywny. Widać po nim godziny treningu. A potem stanął koło mnie i się zdziwiłem, bo zauważyłem w lustrze, że jest nas dwóch dużych. Dało to do myślenia. Sylwetka to miska. Od stycznia pomyślę. Do stycznia cisnę na wynik. Ale wagę kupię

Duży chłop z Ciebie, nie ma co
Popracowanie nad sylwetka dodatkowo uwidoczniłoby Twoją siłę. W tej chwili wyglądasz jak Wyrwidąb, a mógłbyś jak Herkules
Sala ładna i owszem, ale chyba lepiej się komponujesz z plażą i kamieniami. Zardzewiała sztanga i żeliwne kule to Twoj charakter, a nie lśniące krążki i błyszcząca posadzka.

Raz ruszysz i potem całe lata nie masz spokoju. Nie da się bezkarnie redukować/obrastać bez końca. Amplituda zmian coraz mniejsza, a efekty coraz bardziej kosztowne. Pewnie kilku chłopaków, którzy siedzą w tym kieracie mogłoby powiedzieć więcej. W moim rozrachunku nie opłaca się (za duży wkład - za mały zwrot, zarówno emocjonalny jak i zdrowotny).