hello
dziś była total tragedia :((
ja już wgl nie ogarniam tego co się ze mną dzieje..
czy ja serio musze nakur*iać dziennie niezliczone ilości cardio, jeść max 50wegli żeby cokolwiek się ruszyło?
tutaj powinnam podziękować mojemu "trenerowi" który wcześniej prowadził mnie podobnym schematem ;)))
w każdym razie do czego zmierzam -
wegle teraz dla mnie to zlo :(( jadłam lekko ponad 150, a czuje i widze jak mnie podlewa..
ludzie mają różne problemy.. ale naprawdę boli to bardzo, kiedy starasz się, wylewasz siódme poty na siłowni, wstajesz wcześnie by kręcić to cardio, miche trzymasz a wszystko idze nie tak jak powinno. żaląc się dziś mojemu kochanemu braciszkowi, ten oświadczył mi, że powinnam sie cieszyć bo przynajmniej jestem ZDROWA.
szkoda tylko, że psycha cierpi.
troszke mi ulżyło, wziełam sobie nox pumpa i skatowałam plecki..
pogoda kijowa i dzisiejsze poczucie humor również.
w każdym razie dalej szukam złotego środka :) POZDRO!!!