Wrzucam zrzuty ostatnich 3 treningów i dodatkowo dieta z 7 dni (wybrane te dni, w których nie było żarcia jak wieprz lub wręcz przeciwnie - w czwartek mała imprezka firmowa, więc żarłem dużo, w piątek spotkałem się z kumplem - dwa browary + pizza, ale normalnie jeśli jest czit, to jest w weekend, kiedy wracam do domu i głównie wtedy jadam na słodko + dużo owoców, mało białka jest wtedy).
Kilka słów wytłumaczenia diety - drugie posiłki, to najczęściej posiłki w pracy, które rozkładają się na dwa mniejsze, ale po prostu jem to samo w obu posiłkach.
Tak, nie robię nóg, mówcie co chcecie :P
Jakaś rada, gdzie jest przyczyna tego, że nie rosnę? Tą dietę utrzymuję od 3 tyg. wcześniej jadłem 2100kcal, ale bez takich świńskich czitów.
Teoretycznie moje zapotrzebowanie wynosi 2400kcal ( endo - raczej bo jak będę jadł więcej to zacznie mnie podlewać, 167cm, treningi jak wyżej, 58kg). Ciężko mi wytłumaczyć moje obawy przed większą ilością kcal, ale czuję, że jak więcej zacznę jeść, to zacznie mnie zalewać.