MaGor
Dlaczego piszesz o delikatnej nadwyżce? Przy "delikatnej nadwyżce" i "panowaniu nad BF" będziesz miał bardzo delikatne progresy. Środowisko anaboliczne jest wyjątkowym stanem organizmu. Przypomina inwestowanie przez organizm wolnych środków zgodnie z priorytetami.
- podtrzymanie życia
- regeneracja
- adaptacja do stylu życia
Usiłujesz teraz operować na styku dwóch obszarów: adaptacji i regeneracji.
Sugerujesz organizmowi, że potrzebujesz bardzo dużo aminokwasów do naprawy włókien mięśniowych uszkodzonych podczas treningu (zakładam, że idziesz w stronę masy sarkoplazmatycznej). Nie łudź się jednak, że on Twoje prośby spełni, ponieważ jeżeli poczuje się zagrożony, bo będzie miał dane o próbach dobrania się do zapasów tłuszczu przez aeroby, to błyskawicznie zareaguje "czujnością inwestycyjną" i wyśle do mięśni tylko tyle ile trzeba żeby je podtrzymać. Skąd on ma wiedzieć o Twoich ambicjach i planach? Dla niego więcej wysiłku = stan zagrożenia. Ale co tam. Ja to tylko tak sobie czytam i wnioskuję. Łatwo komuś wsadzić kijek w szprychy, a trudno doradzać mu jak ma jeździć na rowerze
Na Twoim miejscu (może od lipca ostro popracuję w tym kierunku - masa nie, sylwetka chyba tak) wybrałbym sobie taki sposób regulowania rachunków za energię, który sprzyja środowisku anabolicznemu. A zatem jeżeli chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko, to - w mojej opinii - szukaj rozwiązania stosowanego przez np. sprinterów. Sesja biegowa tak, ale nie jako durne nawijanie ścieżki na buty, tylko krótko i mocno. Najlepiej pod górę albo z oponą. Pchaj auto (zamierzam to robić w ramach treningu), ciągaj je za sobą. 500 metrów pchania samochodu z maksymalną prędkością i lekki truchcik na rozluźnienie i masz piękną sesję siłowo-aerobową. Ja zamierzam posadzić Młodego w aucie żeby kierował i od czasu do czasu zaciągał ręczny. Może nawet mu timer jakiś do środka dam.
Taki trening (bez przeginania z częstotliwością) organizm potraktuje jako incydent, ale on swoją robotę zrobi. EPOC popali sadło przez kilka godzin, a mięśnie dostaną solidną porcję wysiłku. Poszukaj w necie artów o wpływie sprintów na hormony, które Cię interesują No i obejrzyj sprinterów (mogą być biali )
Nie jestem zwolennikiem żonglerki podażą i makrosami w DT i DNT. Pewnie daje to efekt doraźny i krótkotrwały. Jeżeli masz tak rozhuśtany organizm, że zjedzenie jabłka w dzień bez treningu odbija się na formie, to znaczy, że nie jest dobrze.
Magor rady jak najbardziej trafne i słuszne pod względem zastosowania biegów do budowania masy. Problem może być z zastosowaniem w życiu Biegi przełożyłem na wczesne rano ze względu na ograniczenia czasowe i nie mają one służyć jako budowanie a jak wspominałem zawór bezpieczeństwa dla BF. Ciągnięcie kółka czy samochodu jakkolwiek na pewno skuteczna metoda tak nie mam jak jej wykonać bo muszę liczyć tylko na siebie - proszę nie pisz że dla chcącego nic trudnego akurat w tym wypadku
Co do sylwetki sprinterów nie muszę sprawdzać jak kiedyś zobaczyłem za dzieciaka Limforda Christie to myślałem że to wstęp do zawodów kulturystycznych
Nadal ufam chłopakom z SFD pomimo małych błędów gdyż udało im się mnie przeprowadzić przez redukcję o wiele lepiej niż sam bym to zrobił. Wiem, że ograniczam się do typowego myślenia szablonowego - klient-usługodawca ale zadziałało raz, powinno się udać po raz drugi Jestem trochę ignorantem w związku z czym zakładam wykonywanie planu od nich na 100%. O łańcuchach ekonomiczno -społeczne nie piszę bo po co.
Nie szukam usprawiedliwienia że nie jadę na 100% ( bo tego nie robię i sam się przyznaję - nie mam np. teraz 4 treningów siłowych - a powinienem, nie spożywam 4-5 tys. kcl - bo nie chcę się zalać, nie śpię po 8 h - bo mnie na to nie stać). Na wstępie założyłem że zajmie mi to dwa razy dłużej ale będę miał to co chcę i będę zdrowy.
Sprawdziłem na sobie że redukcja do kości nie jest dla mnie ze względu na znaczne różnice w zalaniu tłuszczem organizmu. Bez wprowadzenia symetrii nie ma co redukować bo góra szkielet dół przeciętniak ( sami widzieliście) a waga rzędu 74/75 kg ( bo tyle bym musiał mieć żeby z nóg zeszło) zdecydowanie nie jest moim celem. Nie wierzę w cudowne środki, szybkie przemiany bez straty dla organizmu i takie jednorożce srające tęczą. Nie chcę tego też zrobić szybko bo nie mam takiego parcia - może kwestia wieku. Na 33 urodziny powinienem być w miejscu w którym będę chciał być pod względem sportowym.
Niedługo i tak pewnie kończę dziennik, nie wnosi nic nowego do tematu. Skupię się jedynie na tym co mam robić na treningu bez zbędnego pieprzenia głupot.
pozdro
Sport to zdrowie do póki nie robisz singli