A swoją drogą weźcie poprawki na babski sposób myślenia:
Ona "myśli" o sobie:
- spędzam/chciałabym spędzać godziny u fryzjera, kosmetyczki, na dobieraniu ubrań - bo chcę być atrakcyjna.
- chcę być atrakcyjna, bo chcę się podobać innym mężczyznom (chcę mieć wybór samca - czy z niego skorzystam to moja sprawa, ale posiadanie wyboru daje mi poczucie siły)
Ona myśli o Nim:
- spędza/chciałby spędzać godziny na siłowni, bo chce mieć piękne ciało
- piękne ciało jest mu potrzebne do tego samego, do czego ja używam sukienek, fryzur i makijażu (On chce być atrakcyjny)
- nie mam pewności czy robi to dla mnie
- ba! skoro angażuje się w coś bardziej niż w relacje ze mną to na 100% robi to dla innej/innych kobiet
- jeżeli robi to dla innych kobiet to:
a) ma już kogoś i wali ze mną w kulki - recepta: nie wypuszczać z domu
b) rozgląda się za kimś - jw.
c) chce mieć większy wybór przez swoją atrakcyjność - jw.
"Logicznym" podsumowaniem i strategią będzie:
- muszę użyć całej mojej "babskiej dyplomacji" (czytaj: płacz, wrzaski, ciche dni, "boli mnie głowa", "o nic nie mam pretensji") żeby powstrzymać jego ucieczkę spod mojej władzy
Oczywiście ani słowa o "ogarnięciu się", naprawie atmosfery itp.
I jako weteran wojen małżeńskich powiem Wam jedno: Nie daj Boże w takiej sytuacji z pomocą pojawią się kolegówny, siostry, mama. Babska solidarność przypomina marsz lemingów ku przepaści. One są jak terrorystki: biorą na zakładników dzieci, bliskich i wszystkich dokoła. Sięgną po każdą broń. Gdyby baby rządziły światem to bylibyśmy po piątej wojnie nuklearnej.
Ale... Mimo wszystko warto dbać o dom, o rodzinę. Czasem wystarczy jeden gest pokory. Jeden odpuszczony trening itp. Nie warto się szarpać. W domu to chyba trzeba jak w aikido: jak przeciwnik ciągnie to popchnij mocniej - jak pcha to pociągnij
Jesteśmy zwierzętami stadnymi, a w każdym stadzie trwa walka o dominację i pozycję. Jeżeli jedna strona poczuje się silniejsza niż druga, to nie miejmy złudzeń, konflikt będzie narastał.
Harmonia i ład to efekt równowagi
Charakterów, zamiłowań, temperamentów, osobowości itp. Ech... Się rozpisałem. Poradnię małżeńską mógłbym otworzyć