---------------------------------
13.03.2018 - DT
Plecy jakby lepiej- albo się przyzwyczaiłem, albo daje radę więcej rozciągania- skłonów, także bocznych, z pogłębianiem ruchu, dynamicznych. Zaraz po wstaniu, kiedy czuję ten kamień w plecach staram się też powoli poschylać, poszerzać zakres ruchu. Zobaczymy jak to będzie, w każdym razie nastrój na plus
Pomiary:
Troszkę na plus, +0,5kg, +0,5cm w pasie/talii, trochę w bicepsie i zapewne wszędzie. Ogólnie forma się nawet trzyma, jutro dam fotę z na czczo.
Tak więc kalorie do góry.
-DT:
WW +40g
T +5g
-DNT:
bez zmian
PS: chyba muszę zmodyfikować te schematy i zawrzeć tam to, co jem już standardowo- czyli pesto z kurakiem i naleśniki z nutellą
Obiad u mamy Asi
Bez komentarza
Po staremu.
KLATKA+PLECY
Komentarz:
Wstałem dość wcześnie, bo o 6. Czas trochę goni, parę załatwień i odwiedzin zaplanowane już od południa. Motywacja duża! Odkąd wiem, że zluzowałem z nogami (luz jak luz, wyrzuconych siadów nie zastąpi mi nawet 100 serii wypychań...) mogę cały power i presję skierować na to, co trzeba, czyli klatkę. Oj, a już nie ma miejsca na cackanie się z nią, nawet, jeśli miałbym nie mieć siły na kolejne plecy i zmniejszyć im ciężar. Sztangielki na skosie jak złoto, dołożone 2kg w każdej serii, ostatnia 6x +2 z pomocą. Sztanga skos- pierwsze 3s fajnie i z czuciem, ostatnia już na wykończeniu, tylko 4x sam i 2 z pomocą. Smith z gumą- tutaj już wyczerpanie całkowite- 60kg mnie zmogło i zrobiłem tylko 4x, a więc ciężar znacznie w dół i taki regresik z 2oma dropami. Jakbym miał czas i siłę na fotkę...plus ogoloną klatę, bo kłaki przysłoniły, ale taka pompa- daję sobie rękę uciąć, że klatka będzie poprawiona na lato! A propos ucięcia, to za chwilę prawie straciłem palec, ale o tym zaraz... Te rozpiętki siedząc przed wąską bramą są zayebiste, tylko tyle napiszę. Spoglądam na zegarek i widzę, że czas naprawdę mnie goni, więc w przerwie od nich, robię sobie miejsce na moje wiosłowanie z ławką przy ścianie. Odsuwam więc taki śmieszny rower z wiatrakiem:
I złapałem za tę kierownicę na wysokości pulpitu, kciukiem do wewnątrz, a trzeba wiedzieć, że jak się to wprawi w ruch, to niczym koło zamachowe to samo ciągnie obroty, a ma spory moment siły, bo samemu tego nie spowolnisz w 1 sekundzie. No i wciągnęło mi razem z tym ramieniem kciuk między nie a wyświetlacz i tylko patrzyłem jak mi ściąga skórę i gniecie Tak mi się z tego krew puściła...poleciałem do wc pod zimną wodę i trochę mnie zmuliło No dobra, dupa jestem, ale nie ma nic gorszego niż zdjęta skóra i rozcięcie żyletką! Spieszy mi się, a to g**** dalej kapie. Strasznie słaba krzepliwość krwi. Obwinąłem palec ręcznikiem papierowym i robię dalej rozpiętki. No to z wysiłku zaczęło się to lać ciurkiem. Tego mi trzeba! Mam 30min na trening pleców Zawijam papier ciaśniej i prawie przy rozgrzewce i izometrii w końcu ustało... No i powiem Wam, że to był najszybszy, ciężki trening pleców ever Moszna? Moszna! Minus takie, że spompowałem bicepsy. Na koniec zrobiłem, już powoli, bez pośpiechu, to nowe ćwiczenie na prostownik z wyciąganiem nogi i ręki na czworaka i po tym MC z podwyższenia- 20, 30, 40kg x12. No i fajnie. Mobilizacje i do domu.
Kolejny trening klatki i pleców będę miał możliwość rozdzielić na 2 dni, więc przyłożymy się jeszcze bardziej
http://www.sfd.pl/[BLOG]_Czawaj__Dare_to_Dream-t1122605.html Dziennik / Blog, zapraszam!