-------------------------------
27.10.2017 - DT
Dzień jak co dzień, trening trochę później niż zwykle.
Nic nowego, typowe moje żarcie
Po staremu. Przed treningiem dodatkowo:
BARKI+ŁAPY
Komentarz:
Dziś barki ciężej, łapy lżej. Żeby lekko przyspieszyć i zintensyfikować, te drugie zrobiłem w SS. Na wycisk siedząc dorzuciłem (28kg), pomimo, że ostatnio 27kg poszło 11/12x. Udało się zrobić 12x, ale nie jestem zadowolony z zakresu ruchu, na pewno nie było na maks w dół, a teraz staram się tak właśnie robić. Podwójny drop, piekło niesamowicie. Dalej dobitka w 3s na hamerze ze stosem. Lubie te dobitki- raz, że taka maszyna fajnie prowadzi uchwyty- po okręgu, do środka, a dwa, mam pełną kontrolę nad pozycją łokci/nadgarstków i mogę idealnie atakować przedni akton. Kolejno unoszenia na bok- nieco większy ciężar niż w zeszłym tyg, ale nie ten największy jak dla mnie, co by nie polegać tylko na bujaniu tułowiem. Tutaj poszło przyzwoicie, bez udziału pleców. Tez 2x dropik. Na koniec unoszenie w leżeniu na tył barków. Do rąk nic nie dorzucałem- sam fakt robienia ich w ss to wystarczające utrudnienie. Najlepsze, że znów poszły lepiej, niż jak było robione osobno tydzień temu Tzn tak- czułem, że triceps nieco słabiej na wycisku wąsko (pewnie przez ostra jazdę przy barkach), więc odjąłem 2kg od najcięższej serii. Z kolei uginania sztangielkami na skosie znacznie lepiej niż ostatnio. To samo czachołamacz i młotki. Fajnie! Zamiast poręczy zastosowałem hamera do dipsów. Szybki spacer na bieżni, a przed nim jeszcze rolowanie dupska i lędźwi. Przy uginaniach na skosie, nie siedzę na siedzisku (czuję dysk), a normalnie stoję opierając się o oparcie- niestety przy tym czułem ten poślad
Jakość zdjęć z dupy, wybaczcie, ale pompa dopisała.
--------------------------------------------------
Wczoraj w pracy podczas siedzenia masowałem i rozbijałem mięsień pośladkowy średni. Powiem Wam, że dziwnym trafem od ręki pomogło, ba, nawet przez 2h bezboleśnie przesiedziałem na krześle bez kombinowania, tak jak kiedyś. Oczywiście nastrój wrócił natychmiastowo- nawet posprzątałem stoisko Niewątpliwie coś tam siedzi- albo w grupie mięśni, albo w stawie, albo w obu. Od 10lat praca siedząca- może nie powinno mnie to dziwić?
Dziś po wstaniu ok, potem siad na kiblu i już dyskomfort Teraz siedzę prosto, z nogą na podwyższeniu i OK. Nie masuję i nie wciskam, bo już mnie tam boli jak dobry siniak. Na trening idę- dla psychiki. Jak sobie siądę w domu przed tv, kompem to lepiej nie będzie. Banan działa, a boli go to i tamto- to mnie motywuje!
I chyba najważniejsze info- jutro przed pracą o 7 mam wizytę u (ponoć) dobrego fizjoterapeuty.
Udanego dnia
http://www.sfd.pl/[BLOG]_Czawaj__Dare_to_Dream-t1122605.html Dziennik / Blog, zapraszam!