SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

[BLOG] Czawaj - Dare to Dream

temat działu:

Trening dla zaawansowanych

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 712696

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2353 Napisanych postów 5762 Wiek 36 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 217563
Napisze tylko, ze seminarium przeroslo moje oczekiwania pod kazdym wzgledem Amazing!




Dzis dzien drugi. Wczoraj juz jedna grupa katowala nogi, dzis bedzie moja kolej!


Zmieniony przez - Czawaj w dniu 2017-09-17 09:42:22
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
MARIAN 17 IFBB PRO
Ekspert
Szacuny 10650 Napisanych postów 30005 Wiek 32 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 609926
twarzą w twarz mega
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
rion10 Moderator
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 6515 Napisanych postów 62311 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 777736
Świetne doświadczenie i na pewno pamiątka na całe życie takie fotki z Platzem. Gratuluję i czekam na dużą relaję

Wierzyć to znaczy ufać, kiedy cudów brak.
Muscles not grow on trees!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
anubis84 Instruktor Marcin Moderator
Ekspert
Szacuny 17707 Napisanych postów 132168 Wiek 39 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 1460711
Będzie fejm na dzielni

Gdyby ilość pieniędzy, jakie posiadamy, zależała od tego, jak traktujemy innych ludzi, bylibyśmy milionerami.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
smaka narobiłeś zajawką, czekamy na relację w wersji na wypasie ;) no i kurcze - wykapany Mel Gibson z tego Platza ;)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2353 Napisanych postów 5762 Wiek 36 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 217563
No to lecimy z tym!

Od razu mówię, że film(y) powinny pojawić się jutro. Jest ich trochę a chcę Wam zmontować dobry materiał

15.09.2017 - DNT
ROZTRENOWANIE dzień 4
Wyjazd do Wiednia
.


Pobudka przed 4, jajecznica i lecimy! Droga prosta i gładka. A4 i A1 na Czechy. Pierwszy postój planowany jeszcze po naszej stronie, ale przestrzeliliśmy trochę licząc, że będzie jeszcze jakaś stacja A tu rezerwa i brak winiety! No to zjeżdżamy już w CZ na jakąś "no name", gdzie dokonujemy obu transakcji. Szczęście winiety obowiązują dopiero od Ostravy. Tuż przed granicą austriacką mała kawa:


Pogoda dopisuje, ruch niewielki więc jak po sznurku wjeżdżamy w okręg Wiednia i... zaczynają się schody O ile trasę do apartamentu miałem wykutą w głowie i wypisaną na kartce, tak już rzutem na taśmę miejsce taniego parkingu w centrum jedynie wpisaną w GPS na telefonie. Wystarczył przejazd przez długi tunel, brak sygnału i jesteśmy w dupie. Całkowicie pomieszaliśmy drogi, potem jeszcze przegapiliśmy wjazd na parking. Centrum, strefy, ruch, policja, znaki- oj było gorąco. W końcu dojechaliśmy, co nieco pozwiedzaliśmy, ale ogólnie potrzebowaliśmy ochłonąć.


Micha ogólnie pilnowana na całym wyjeździe- w zasadzie jedynie jaja, płatki, białko, filet, ryż, warzywa, masło orzechowe i lniany. Przygotowywane co wieczór w apartamencie




16.09.2017 - DNT
ROZTRENOWANIE dzień 5
Seminarium dzień 1.


Pobudka średnia, strasznie niewygodne łóżko i wstałem jak oblany betonem. Nic to jednak, gdyż za chwilę spełnią się moje marzenia i spotkam swojego idola! Czy się stresuję, czy mam tremę? Tak Kawa i szybko docieram do siłowni mieszczącej się przy CH. Jednak nie jest to coś jak nasze sieciówki. To ogromna siłka stylizowana na te amerykańskie- coś jak miks Golds, Powerhouse z Metroflex. Moc maszyn marek takich jak Hammer Strength, Icarian itp, niekończące się 2 półki z hantlami, plakaty ze starymi i obecnymi mistrzami kulturystyki, ściany oprawionych zdjęć, gdzie każde posiada podpis i dedykację dla siłowni- tak od Arnolda, Zana, Olivy jak i Flexa, Levrona czy Wolfa. Szaleństwo!!!


Czekamy przy recepcji, w końcu dostrzegam Toma z żoną i z organizatorem. O tak, Tom i jego elegancka koszula, spodnie na szelkach, długi krawat i wypolerowane buty świecące z 50m Potem nawet opowiadał dlaczego tak się lubi ubierać, dlaczego przydługi krawat i kolorowe szelki Przechodzimy do sali fitness, gdzie czeka na nas scena z siedziskiem dla Platza i krzesełka dla nas.

Otwierają się drzwi- Tom z Cha kroczą trzymając się pod rękę, niczym do ołtarza! Mina Toma- mega poważna, skupiona... A przy scenie boom! -uśmiechy i "hello everyone!" Haha! Żona Toma zaprasza nas jeszcze bliżej- nie wstydźcie się! Przysuwamy krzesła. Ogólnie Cha to z tego co znam z filmików i z tego co zdążyłem zobaczyć to mega ciepła i sympatyczna osoba. Myślałem, że będzie uczestniczyć w seminarium (z uwagi na swoje zainteresowania medytacją, umysłem jak i tytułem doktora w dziedzinie żywienia), ale nie. Miejsce przy idolu miałem chyba dobre

(łydka )

I co ja mam Wam tu opowiedzieć i przekazać? Tytułem wstępu- zapisując się na to wydarzenie myślałem: "no super- poznam Toma, poćwiczę z nim i to mi wystarczy w zasadzie! Czegóż nowego się dowiem? Tyle już czytałem, oglądałem i wywnioskowałem nt jego osoby, że nic mnie nie zaskoczy!".

Jakże się myliłem!

Wszystko to, co widzimy na YT, czytamy w prasie kulturystycznej i znamy z opowiadań innych zawodników, zostało tu przez Toma opatrzone mega wspomnieniami, odczuciami, smaczkami, że w zasadzie odegrał i przeżył to na nowo razem z nami! Serio, ten człowiek to nieprawdopodobny mówca i aktor, w pozytywnym sensie! Gestykulacja, ton, mimika, żarty sytuacyjne, dopowiedzenia- brak mi tutaj słowa by to sprawnie określić! Dykcja i ta charyzma, a przy tym klasa i skromność, bez narzucania się i wymądrzania. Byliśmy oczarowani. Wpatrzeni jak w obraz Nie zrozumcie mnie źle, choć pewnie brzmię jak napalony psychofan. Pierwszy szok i emocje już opadły, a więc wiem co mówię, zaufajcie mi! Seminarium rozpoczął od krótkiego przywitania się i wprowadzenia, bardzo na luzie, od razu wywołując śmiechy i uśmiechy. Opowiedział po kolei o swoim życiu, w zasadzie biografia, opatrzona szczególnymi wspomnieniami, od tych znanych, jak wyjazd do LA, podium w 81', po te szczegółowe- jak rada starszej kobiety w sklepie gdy miał 12lat, zakup Corvetty czy możliwość kupna akcji Golds Gym. Opisał też swoje emocje podczas słynnego na Fibo siadania z 500lb x23:

"Wg was szło mi lekko, dynamicznie i płynnie- w rzeczywistości każde 1 powtórzenie kosztowało mnie nieprawdopodobną ilość energii! Byłem potwornie stremowany- tysiące ludzi patrzy. Musiałem się uspokoić, choć serce waliło. Zacząłem się uśmiechać, zrelaksowałem się. Te tysiące ludzi asekurowało mnie tego dnia, to byli moi partnerzy treningowi. Bóg był moim spotterem."

Opowiadał też o pierwszych treningach w Golds, rozmowie z Weiderem. Przedstawieniu się sławom jak Arnold, Zane, Corney, kiedy to Joe wprowadził go w towarzystwo. Tom twierdzi, że wejście w świat kulturystki, to jak wejście do mafii I nie, nie chodziło mu tutaj o układy i pieniądze Choć... może między wierszami? Na poważnie- wchodzisz i to cię pochłania do reszty. Wraca po latach, nawet jak zrobisz przerwę. Masz dość zwykłego życia, skupiania się tylko na pracy. Kulturystyka znów cię dopada! Nigdzie nie uciekniesz! Nie muszę Wam chyba tego tłumaczyć Poznaliśmy historię jego biznesów- tego jak zaprzepaścił szansę na naprawdę dobry interes:

"Kolega zaproponował byśmy na spółkę rozkręcili jego kawiarnię, musiałem włożyć w to jakieś 20-40k $. Pomyślałem- nieee... wolę kupić starą Corvettę! Wiecie jak teraz nazywa się ta kawiarnia? Starbucks."

Wspominał także o tym, że bał się zainwestować w kupno akcji Golds, czego szybko pożałował, kiedy to siłownie stały się bardzo popularne i modne. Ale jak podkreśla- to są TYLKO pieniądze- money comes, money goes.

"Teraz jestem szczęśliwy, ale nie (tylko) z powodu pieniędzy. Podczas kariery kulturysty również nie tylko pieniądze dawały mi szczęście, w zasadzie to w ogóle nie one! W pierwszym roku jako pro zarobiłem 45k $- pokazy gościnne, seminaria. Przyjechałem do LA mając 50 dolców w kieszeni i wiecie co? Wtedy byłem NAJszczęśliwszym człowiekiem."

Tom uważa, że należy cieszyć się z tych najdrobniejszych, z pozoru najgłupszych dla nas rzeczy i wydarzeń. Należy celebrować każdy sukces- nie ważne czy uda Ci się zrobić o 1x więcej w przysiadzie, czy zostaniesz prezydentem. Świętuj! Nie bój się oznajmiać dookoła, że coś dobrego Ci się przytrafiło, nie wstydź się tego. Tego samego dnia nagródź się jakoś za to, doceniaj swoją pracę i jej efekty. Mogliśmy zadawać pytania, o życie treningi- o wszystko Ktoś zapytał kto pierwszy pokazał mu jak ćwiczyć. Wyprzedziłem odpowiedź i mówię- Tom, Twój tata, razem z siostrą liczyli ci powtórzenia, nie? Tom odparł- oh yeah! you read my books! W przerwie podszedł do mnie i powiedział, że bardzo podoba mu się moja uwaga i zaangażowanie w wykład, że bardzo ceni sobie, gdy ktoś chce wyciągać wnioski. Podziękowałem i od razu pogratulowałem mu osiągnięć, wyraziłem szacunek i radość, że mogę go poznać.

W przerwie puszczano fragmenty z Olympii, a ja tradycyjnie piłem kawę


Potem organizator przyniósł 5 par butów do przysiadów z marki Risto, sygnowane podpisem Toma. Tego dnia 5-6 osób miało ćwiczyć, tak, by następnego dnia nie było zbyt wiele osób. Myślałem by już dziś powalczyć, ale jedzenia miałem zjedzone i przygotowane jak w DNT, a więc byłem dość niepojedzony Więc jak planowałem, odłożyłem tę przyjemność na dzień jutrzejszy. Miałem okazję przyjrzeć się i pompować motywacją od innych, a uczestnicy naprawdę ćwiczyli konkretnie. Nikt nie zjawił się tam przypadkowo! Tom wprowadził nas w tryb treningowy, opowiedział o swojej rutynie, od rozciągania przed treningiem, po wizualizację- kiedy to przed serią patrzy na stojak do siadów i widzi perfekcyjną technikę i słyszy brzdękanie krążków.

Jak sam stwierdził:

Nie same przysiady są takie wspaniałe- to uczucie po dobrej i morderczej serii. Kiedy wychodzisz spełniony z siłowni, wiesz, że dałeś radę. Wolałbym umrzeć niż się poddać i przegrać! To przekłada się na realne życie- dałeś radę z potwornie ciężką sztangą, dasz radę ze wszystkim. Tak to działa.


Tak więc ochotnicy przywdziawszy buty zaczęli po kolei siadać, od samego gryfu, po 100kg.



Tom każdemu poświęcił masę czasu, korygując każdy szczegół- nawet zbyt mocne zaciskanie dłoni na sztandze, czy złą pozycję łokci.


Kiedy na sztandze pojawiło się 100kg jeden z uczestników, sam wykonałby na oko około 20 ruchów, gdy z pomocą Toma, z dopingiem "5 more reps!" zaliczył ich 35!


A ja patrzyłem i motywowałem się- byle do jutra!

Po przysiadach przyszła kolej na hack przysiady- w ulubionej wersji Toma- coś a'la syzyfki. Tom dobitnie wytłumaczył istotę tego ruchu, rozpychanie się ku górze, by zadziałać na mięśnie obszerne boczne:




Kolejno- uginanie ud leżąc. Te 3 ćwiczenia (siady, hacki i uginanie), wg Platza, wystarczą na zbudowanie potężnych nóg. No i mieliśmy okazję by dać tutaj czadu! Słynne "iso-tension" reps, do całkowitego upadku + jeszcze trochę! Szaleństwo! Foty nie oddadzą tego, spodziewajcie się filmików, jak wspominałem przygotuję na jutro!


Za koniec pierwszego dnia raz jeszcze podziękowałem Tomowi za świetny wykład. Wymownie powiedział, żebym się już szykował na jutro I tak potężnie naładowany energią wróciłem do domu.


17.09.2017 - DT
ROZTRENOWANIE (nie sądzę ) dzień 6
Seminarium dzień 2.


Większe kalorie więc można działać! Z rana owsianka z białkiem, następnie typowy ryż z kurczakiem i warzywami, z lnianym:


Mocna kawa i można wychodzić!


Seminarium miało podobny przebieg- dziś Tom w wykładzie skupił się na tematach stricte treningowych, choć nie zabrakło i życiowych porad, i śmiesznych historii- np. jak radzi sobie z gorszymi dniami, albo o jego relacjach z kobietami kiedyś Oczywiście mógłbym Wam tu znów pisać kilka stron co i jak. Ale przejdę prosto do konkretów- jak coś Was interesuje to po prostu pytajcie, może akurat mówił o tym, to napiszę

Padło pytanie ile serii i powtórzeń. I głupie i nie. Na dzień dobry podkreślił, ze śmieszy go jak ktoś mówi, że trening nóg zajmuje mu godzinę Aż mi się przypomniała dyskusja w temacie Mariana i podobne słowa Lukiego Trening nóg Toma trwał 3-4h Godzina z tego to sama rozgrzewka i rozciąganie. Wspominał o korzyściach z serii po 5x, jak i po 15x, 50x. Działaniu na określone włókna i czas pod napięciem mięśni. Potrzebne są i ciężkie serie po 5x- wtedy będzie ich odpowiednio więcej 5-10s. Jak i lżejsze (ta, lżejsze ), po 15, 25 a nawet 50x- wtedy serii będzie tylko 2-3. Przy dniach low reps Tom nie wykonuje dropów ani regresu ciężaru po roboczej serii, natomiast przy high reps- tak. To tak w skrócie. Grunt by znaleźć granicę i nauczyć się ją mądrze przekraczać- nie sztuką jest się idiotycznie zajechać i doprowadzić do ciężkiego urazu.

Zanim ruszyliśmy na upragniony przeze mnie trening, Tom podzielił się z nami chwilą na autografy i wspólne zdjęcia Autografy na pasach, butach, zdjęciach, namalowanych obrazach, koszulkach, książkach- zeszło trochę!






No i przyszła kolej na wisienkę na torcie- przysiady z Mistrzem. Tego dnia chętnych było więcej, więc siadaliśmy na 2 stanowiska. Oczywiście chciałem w 100% skupić się na treningu, więc nagrywanie i zdjęcia powierzyłem kolegom i koleżankom. Sam ustawiłem kamerkę, by sobie ot tak nagrywała. Większość materiałów ze mną pod sztangą już wkrótce.

Tutaj ktoś zapytał o prowadzenie kolan- oczywiście na zewnątrz, po linii stóp, by robić miejsce na zejście w dół.

I mała rozgrzewka, od gryfu, przez 40, 60, 80...

I teraz kwintesencja seminarium, to co usłyszałem od Toma... Ogólnie każdy wypadł świetnie, Tom komentował każde powtórzenie: "perfect!, good!, not bad, not bad!", ale gdy ja usłyszałem komentarz na mój temat: "ridiculous perfect" i "extremely perfect"- cóż będę Wam mówił...

Tutaj zaznaczyłem Tomowi, że moja technika wynika przede wszystkim z ostrożności i skupienia ze względu na dyskopatię. Przyznał mi się, że sam ma te problemy od lat, wspomniał, że mało kto nie ma i doskonale rozumie purystyczne podejście. Wyciągnął rękę i pogratulował, odparłem z mrugnięciem oka- "I learned from the best!". Też się uśmiechnął

I tak stopniowo dokładaliśmy obciążeń, robiłem 80tką, miało być 10, ale Tom zarządził 15- "give me 5 more!". Liczyłem, że usłyszę to parę razy przy 100kg, ale... ze względu na sporą liczbę osób siadających i lecący czas, na 80 zakończyliśmy siady. I wiecie co? Może tak miało być? Trochę żałowałem, byłem głodny walki przy przysiadach! Ale nie wiem, czy berserk, szał (nazwijcie jak chcecie) nie odbił by się negatywnie na moich plecach Różnie bywa, a wolałem wrócić mimo wszystko w dobrym nastroju.

Co się jednak odwlecze...

...Tom zapytał o dwie osoby do wyprostów nóg- od razu wystąpiłem z tłumu! Dziś były więc siady i będą wyprosty! Cóż, przy hackach też nie poszaleję Ale to co działo się przy prostowaniu... Nie, żadne zdjęcia tego nie oddadzą! Film? Trochę...? Nic tego nie odda- nawet ja sam Wam tego nie opowiem tak, jak to przeżyłem! Jeśli ktoś w reakcji na jakikolwiek mój film z kiedyś stwierdzi, że ciężko ćwiczę, to się będę śmiał i pokażę mu wyprosty z Tomem.

Zaczęliśmy od rozgrzewki na 20kg, lekko, aczkolwiek ruch wykonywałem mega starannie, z akcentowanie spięcia- miałem przed oczami powtórzenia Toma, szczególnie z filmiku z hipnozą. Nie trudno się było spodziewać jego reakcji- "perfekcyjna forma, idealne tempo!". Za wiele tych komplementów


Potem 35kg- 15x- coraz ciężej, seria za serię, odpoczynek 45s. Wciąż przy akompaniamencie dopingu Platza. Poprzednik kończy- ciężar zwiększamy do 55kg, Tom pyta czy jestem gotów. Odpowiadam- jasne! (choć wiem, że to za szybko, nogi spompowane). Kiedy siadam na maszynę Tom mówi: "have fun"

Serce bije mocno, serio, nie chciałem zawieść jego, ale przede wszystkim siebie, wiedziałem poza tym na co czekają ludzie dookoła. Wiedziałem po co tu przyjechałem i jak ukoronować to spotkanie! No to pierwsze powtórzenie, oj ciężko! Ale lecimy! "5 more!", dobijam do 10, ruch krótszy. "more, 5 more!". Odbijam ciężar od stosu, robi się głośno! 3 powtórzenie już na wykończeniu... "2 more, 2 more!"........ Nie będę psuł Wam zabawy- czekajcie na filmik




Powiem tylko tyle, że przenigdy nie doświadczyłem takiego uczucia. Chyba byłem gdzieś z boku, poza świadomością, a przynajmniej przez ostatnie sekundy. Poza tym głos, który motywował mnie w filmikach, słynne dopingujące frazy... na moim treningu? Wszystko to obok potwornego wysiłku zestawiło się z całą tą magią, mistycznością- nie wiem jak to nazwać Po skończonej serii parę osób podeszło i pogratulowało mi tego, ponoć było ostro, dziwne to uczucie. Być jakby gwiazdą, przez chwilę, na spotkaniu z gwiazdą, legendą. Kiedy zmiennik skończył serię Tom wygłosił ostateczną mowę motywacyjną- poczekajcie na ten film!

Jeszcze teraz przypomniało mi się, jak przed przysiadami, czekając aż zwolnią się racki, stojąc obok Toma, teatralnie odparłem, że niby sam do siebie: "-oh my god, I'm squatting with Tom Platz! Can not to be true." a Tom: "-no! It's me squatting with you!"

Na koniec jeszcze pamiątkowe foto, z przypinką zdrętwiałych nóg


I znów, podziękowań nie było końca- ja ten dzień na pewno zapamiętam na zawsze i bez wątpienia jest to jeden z najważniejszych dni w moim życiu, nie tylko pod kątem treningów. Wiele słów Toma dało mi energię, coś do myślenia i zastanowienia się na tym, czy czasem faktycznie jest mi tak źle jak się wydaje, albo czy faktycznie jest sens narzekać na wszystko od samego rana, szukać jakiś wymówek. Wiecie jak jest. Ten człowiek ma w sobie pokłady energii, zaraża radością i podejściem. Sam stwierdził:

"Jeszcze wczoraj miałem 22lata, dziś mam 62. Jutro 72, 82. Życie się kończy. Sami wpływamy na początek i przebieg swojego dnia. Owszem są problemy- 'dlaczego on we mnie wjechał, dlaczego w mój wóz! dlaczego mi się to przytrafiło?' Ale nauczmy się dostrzegać inne, pozytywne rzeczy, drobne- one też są. Od problemów nie uciekajmy, obejmijmy je, nauczmy się z nimi żyć i stawiać im czoła. Szczerze mówiąc ja lubiłem jak pojawiał się jakiś problem! Miałem możliwość go rozwiązać- śmieszne, ale tak było. I teraz mając te 62 lata czuję się świetnie, jakbym miał 22! Doceniam drobne rzeczy."

PS: Czy zdziwi Was to, że po zakończeniu seminarium/treningu, zostałem jeszcze chwilę by dokończyć trening nóg? Wpadły uginania leżąc i siedząc, przywodziciele i łydki

Wieczorem z narzeczoną wybraliśmy się do Cafe Central, słynnej kawiarni, z muzyką fortepianową na żywo- fenomenalne miejsce!


Strudel jabłkowy (Arnold się na tym wychował!), kawa po turecku- tak, teraz już mogę umrzeć




18.09.2017 - DNT
ROZTRENOWANIE dzień 7
Zwiedzanie i powrót do domu.


Na ten dzień zaplanowaliśmy zwiedzanie jednego obiektu- Pałacu Schönbrunn, z całym kompleksem ogrodów, oranżerii, zoo. Świetne miejsce i dzień na zwiedzanie to za mało Pogoda dopisała, a ja prawie rozchodziłem coś zakwasy na nogach Dobra, parę fot i kończę zanudzać!













Kto nie umarł, czytając to, niech czeka na materiały wideo


Zmieniony przez - Czawaj w dniu 2017-09-19 17:51:46
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
prz1993 Zawodnik IFBB
Ekspert
Szacuny 21556 Napisanych postów 30788 Wiek 30 lat Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 870527
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2353 Napisanych postów 5762 Wiek 36 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 217563
No to mam jeszcze większą motywację by ogarniać filmiki
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
prz1993 Zawodnik IFBB
Ekspert
Szacuny 21556 Napisanych postów 30788 Wiek 30 lat Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 870527
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 177 Napisanych postów 1668 Wiek 30 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 347377
Przeczytałem! Stary, to jest tak zaj**iście napisane, że czyta się jak dobrą książkę. Weź zacznij lektury pisać, pewnie w końcu uczniowie zaczną je czytać

Tomek, zazdroszcze masakrycznie, jeśli było tak, jak to opisałeś to rzeczywiście - MISTRZOSTWO ŚWIATA.
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Masa mięśni brzucha - ćwiczenia

Następny temat

Trening brzucha-- problem z ksztaltem

WHEY premium