[BLOG] Czawaj - Dare to Dream

suwnica ogólnie jest czasem przeceniana... efekty jej zastosowania często w stosunku do bezpieczeństwa nie wychodzą za dobrze... uważać oczywiście trzeba lecz niejako w ferworze walki można nie poczuć tego co by się chciało, tego alarmu organizmu na choćby za daleki ruch, jak tutaj omawiacie... ja niestety często miałem z tym problem...

To prawda, a jeszcze kusi i łechta ego ilość talerzy jakie można sobie nałożyć Dlatego robię sobie jeden tydzień suwnicę, kolejny siady

16.11.2016

Dieta bez zmian.
Suplementacja- weszło mono od tego tygodnia.

Trening- taki sam jak w zeszłym tygodniu, ale zamiast wypychu wąsko, przysiady.
Jak na filmie:




Barki przełożyłem na dziś, trening wykonam po pracy

Komentarz:
Przysiady dość sprawnie, ale wciąż mały ciężar ze względu na ryzyko kontuzji pleców. Wypychanie po siadach ciężko, ale fajnie weszło na przywodziciele. Prostowanie na szybkości, z małym ciężarem. Uginanie siedząc już na nieco zmęczonych 2kach po wypychaniu. Łydki jak łydki, dostały ostro Niestety nie starczyło siły i chęci na barki, zresztą ostatnio po nogach nie mam już siły na nic, więc niewykluczone, że będę je ćwiczył same.

Przy uginaniu siedzac nie masz czasem kolan zbyt do przodu? Staw kolanowy powinien byc na wysokosci osi obrotu

doj**ane kopyta, fajnie ten filmik sie prezentuje

Georgu, dzięki za obserwacje, muszę pokombinować. Ciężar jest też (za)duży i mnie wyciąga do przodu po każdym powtórzeniu

Tynanov, bardzo dziękuję, ale na tę chwilę nie są zbyt duże Może optycznie, gdy napnę wyglądają lepiej niż jak miały na masie 66cm, ale to nadal nie to




Zmieniony przez - Czawaj w dniu 2016-11-17 16:52:51

Nogi się prezentują super. Ogólnie forma jest bardzo dobra widać po filmiku i zdjęciach tak trzymaj

Ty się cyferkami nie przejmuj, bo wygląda to dobrze, lepiej niż świniomasa

Rion, ASNF- dziękuję Panowie za naprawdę motywujące słowa! Bardzo krytycznie patrzę na siebie pod kątem sylwetki, może nawet zbyt surowo. Poza tym jako fan Platza mam zboczenie nt ud

Zaraz, tj po pracy wybieram, albo wybierałem (się okaże) się na dokończenie treningu z wczoraj, czyli na barki. Dziwna niedyspozycja dopadła mnie popołudniu: zaczęło się od zawrotów głowy- helikopter jak po 10 kielichach, zaraz przyszły nudności i mulenie takie, że walczyłem by się nie zerzygać... potem myślałem, żeby jednak przyhaftować i sobie ulżyć. Wypiłem miętę i jak ręką odjął przeszło... odbiło się parę razy i zawroty zniknęły. Byłbym gotów podejrzewać niestrawność (rano jadłem jaja z grzybami, potem ogóra kiszonego), no ale żołądek OK i jak wspominałem, wszystko rozpoczęło się od kręcenia w głowie i niemal zasłabnięcia... na tę chwilę nagły powrót apetytu i wizja treningu wraca. Może to pogodowe, spadek ciśnienia, starość

Każdy na swoją sylwetkę patrzy krytycznie właśnie po to ktoś z boku czasem musi rzucić okiem i powiedzieć, że jest dobrze