Grzegorz, mówiłeś i na chwile przestałem, obniżając tym samym intensywność w ramach przerwy
Muszę chyba przeplatać takie okresy znacznie częściej...
Night, będzie jutro testowane! Dzięki
Dmq, chyba tak, teraz zmienię trening i podejście, przynajmniej trochę
Marian, wyszło świetnie, odpowiadając już po
Polskikoks, jest do tego idealna
------------------------------------------------
FIWE 2018
Od początku planowania wyjazdu, wiedziałem, że pojadę na pewno, ale nie wiedziałem z kim i na ile dni
Z początku Georgu nie był chętny, ale kilka dni przed imprezą, zdrowiejąc przy okazji z jakiejś infekcji (myślę, że było i jest to najzwyklejsze spyerdolenie
zaraził się ode mnie) zdecydował, że
potrzebuje motywacji i jedzie. Starałem się wmówić mu żeby został bo choroba trwa ale nie posłuchał... żartuję, dość tych głupot- do rzeczy!
Pobudka o 4:30, wstałem razem z Asią bo i ona szła na pociąg, z tym, że na służbę do pracy
Powiem więcej- mieliśmy jechać tym samym pociągiem w przedziale konduktorskim, ale... no właśnie- jak to zwykle bywa, nasz pociąg miał opóźnienie 1h- o ile my mogliśmy wsiąść w podobny, jadący za chwilę, tak Asia musiała czekać na swoje "miejsce pracy". Najlepsze, że o tych jazdach dowiedzieliśmy się z Georgem biegnąc niemal na perony, bo dotarłszy we 3kę, odpowiednio wcześnie na dworzec, nasz książę przypomniał sobie, że zapomniał legitymacji pracownika (zniżkowej) i musieliśmy się wracać do jego domu
Choroba chyba faktycznie nie ustąpiła
Objechaliśmy w sumie w 15min, zadzwonił telefon i Asia przekazała, że za 6min odjeżdża nasza "nowa kolejka". To tyle gwoli szalonego poranku. Z plusów- koniec końców wyjechaliśmy ze 20min wcześniej niż na bilecie
W przedziale dałem Kubie koszulkę Teamu Mariana, trochę bałem się, że ktoś zobaczy mnie z nim w przedziale jak ten się rozbiera, ale na szczęście nie. Pomyślcie tylko o Asi, musiałaby odejść ze wstydem z pracy i chyba ode mnie
Ogólnie podróż przebiegała bardzo sprawnie i szybko, nie dłużyła się, choć mimo tego, że można było się wyłożyć na fotelach, plecy niestety dawały w kość.
Na miejscu oczywiście trochę pomyliliśmy strony, w które mamy iść, ale po jakiś 25minutach naszym oczom ukazał się okazały budynek targów:
Chwilę wcześniej minęliśmy Koloseum, a nawet dwa
Ze 2 zdjątka przed drzwiami i bum! Co to kurva jest? Kolejka jak po szynkę za komuny!
Patrzymy na siebie i stwierdzamy, że -no nie może być! i oni pewnie nie kupili jeszcze biletów (my mieliśmy kupione i wydrukowane z neta). Ale tak, może. Korzystając z chwili zupełnego postoju udałem się do WC i rozruszać nieco kręgosłup. Kiedy wróciłem, kolejka już lekko ruszyła i wreszcie zarejestrowaliśmy łaskawie bilety. Po kiego to sprzedawać na necie? Jaki to ma sens? Nic to- jesteśmy na targach! Pora coś zjeść
Pierwsze wrażenie- no spore to, bardzo spore, dużo hal (niektóre odkryliśmy znacznie później) ale i masa ludzi. Ciasno strasznie, a za chwilę jeszcze pod sceną liczba krzesełek i ogólnie obszaru do kibicowania zawodnikom sporo mniejsza niż np na MP w Kielcach. No coś za coś- tu więcej stoisk
Cel przyjazdu- dla mnie głównym i bezdyskusyjnym była obecność Georga w przedziale! Żartuję- oczywiście, że start naszego Mariana!l
Bardzo chciałem również zobaczyć się z innymi ludźmi z forum, Przemkiem, Gienusem- liczyłem oczywiście na więcej osób, ale cóż, nie każdy dał radę wpaść
Z celebrytów myślałem o Levronie, choć jakimś jego fanem nie jestem, oraz Peterze Molnarze, który urzeka rozmiarami i formą. O ile Kevina widziałem z daleka, na chwilę bo skrył się szybko na zapleczu stoiska FA, tak Molnara chyba w sobotę nie było w ogóle
Szkoda...potem łaziłem i sprawdzałem, czy Kevin czasem nie wyszedł z jaskini, ale nie. Pech.
Z Georgem raz zasiadaliśmy na widowni obserwując następujące po sobie kategorie, a raz robiliśmy spacery- to do szatni po żarcie, tudzież koszulki, które przygotowałem dla fanów i przyjaciół Mariana wręczając je im. Tak najpierw sam wypatrzył mnie Marcin, który ćwiczy na siłowni, w której Marian pracuje- znamy się z ustawki
Potem napisał do mnie Przemek i on też dostał kibicowski gadżet. Dalej Gienus z Oktawią- pogadaliśmy chwilkę i pochwaliliśmy się sobie zakupami na stoisku Poundouta
Planowaliśmy wspólny trening, ale moje plany na wieczór się zmieniły- miałem odwiedzić Krzycha i poćwiczyć jednak u niego. Tak czy siak, późny występ Mariana sprawił, że do tej mini ustawki by nie doszło. Z Georgem jak wypatrzyliśmy kogoś znanego, kogo lubimy lub jest dobrze doyebany
no to fotka! I tak np dorwaliśmy Szymona Ładę- imponująca, mocarna sylwetka!
Kuba uczy Szymona jak pakować na klatkę
Idąc do kibla, zostawiając Georga, co by pilnował nam wcześniej zajętych miejsc pod kibicowanie Marianowi, zauważyłem Waldemara Nola, którego bardzo lubię i szanuję za podejście i po prostu bycie równym gościem
Akurat opowiadał komuś jakieś staaare historie, z dawnych lat, z siłowni- usłyszałem coś o jakiejś mafii nawet, zadymie (pewnie teraz moje dni są policzone), a opowiadając miał otwartą jakąś starą kulturystyczna gazetę:
Wyglądało to mega klimatycznie! Podobnie zresztą Delorean z powrotu do przyszłości, który aranżował ten ostatni pomysł Treca na reklamy stylizowane na polskie siłownie lat 90
Ciekawie i pomysłowo!
A i bym zapomniał, fota z Panem Waldkiem!
Pora w końcu przejść do gwoździa programu- startu Mariana! Z początku myśleliśmy, że jego występ zacznie się koło 12, potem uświadomiono nas, że będzie to 15. Cóż- spokojnie można było więc przyjechać tu lekko później- nie wstawać przed 5 rano i nie stać godziny w kolejce z biletem, no ale. Oglądając przedłużające się bloki kolejnych kategorii- choćby bikiniary, niższych klasyków i spodenkowców, w których kojarzę jedynie Adama Piwko- w sumie jeden z najlepszych, okazało się, że nasz główny bohater nie wyjdzie o 15, ani nawet o 16...
Już troszkę z nudów jedliśmy, ja poszedłem po chyba już 3cią kawę...
Jako, że Georga gonił czas i wizja niezałapania się na wolne miejsca w pociągu późną godziną w sobotę, zadecydował, że opuści targi wcześniej. Ja zostawałem do niedzieli rana u Krzycha. Dosłownie 5min po wyjściu Georga, na scenie pojawił się w końcu Mariusz!
Ciężko nie mieć wrażenia, że jest to niezwykle dobrze przygotowany do startu zawodnik- to wie chyba już każdy i chyba każdy też tego od Mariana już oczekuje, do tego nas przyzwyczaił
Wspominał zresztą o lekkiej presji i stresie, że właśnie sporo z nas ma duże oczekiwania, co do jego występu i miejsca. Tzn, że wie, lub też życzy mu jak najlepiej. No, ale faktycznie, może to lekko zdeprymować
Nie będę ukrywał, że sam przeżywałem ten start już kilka dni wcześniej- bardzo cenię sobie osobę Mariusza i nie, nie tylko dlatego, że pomaga mi w diecie i robieniu formy, choć oczywiście też! Przede wszystkim czuję się zaszczycony, że dane mi jest być świadkiem narodzin i prymu (tak, nie boję się użyć tego słowa) wielkiej kulturystycznej osobowości. Nie mówiłbym tego o kimś niepoważnym, kto zrobi formę raz czy dwa, wystartuje w zadupiu dolnym z nadzieją opanowania instagramu i zrobieniu fejmu na tym, jakim on nie jest ajefbibi pro
Tu mamy do czynienia z człowiekiem, który umie wyciągać wnioski, nie boi się robić zmian i naprawdę ciężko zaperdalać, przywiązując wagę do najmniejszego szczegółu! To jest to o czym wielokrotnie u Dava mówił Luki- jak się w to bawić, to robić to jak profesjonalista! A nie, że raz napierasz, napierasz, napierasz, a zaraz odpuszczasz, bo imprezka jedna czy druga, bo rączka i nóżka boli, etc. Parafrazuję, wiecie co mam na myśli. Oczekujesz rezultatów, miejsc w zawodach, tytułu mistrza? Zachowuj się kurva jak przyszły mistrz! Bądź ambasadorem tego sportu, bądź przykładem, a nie pajacuj! Oto właśnie definicja Mariusza Żaby- godnie, bez nadmiernego szumu, z wrodzoną skromnością, umiejętnością walki ze słabościami, radzeniem sobie z presją, ciężkim treningiem i rygorem dietetycznym. A jednocześnie z pewnością siebie, determinacją i pełnym oddaniem (w granicach rozsądku, choć ma obok siebie kochające osoby- Basię). Co ja mogę Wam tu więcej pisać- nie jestem sędzią ani żadnym znawcą. Zresztą, sędziowie zasądzili- ja jestem dumny, Marian zadowolony- wszystko się dodaje
Wybrałem kilka najlepszych wg mnie zdjęć, patrzcie:
Oczywiście mógłbym tu wkleić ze 100 zdjęć z Marianem, ale nie w tym rzecz- zresztą on sam wrzuci/wrzucił za pewne to, co będzie uważał za słuszne u siebie w temacie
Ode mnie- ogromne gratulacje i podziękowania za świetne show, za inspirację i motywację do działania, do bycia lepszym i do robienia postępów. Bo te, ostatnimi czasy Mariusz zrobił olbrzymie! Gratulacje i wyrazy uznania należą się również Adamowi Sukerowi- trenerowi
Nie sposób nie wspomnieć o Tomku Marcu, zwycięzcy open z klasyka- no świetna sylwetka...
Na koniec- wspólne fotki
Podarowałem też Marianowi koszulkę, taką jak mam sam, wiecie- is numero uno
O ile u mnie to lekka pozerka i na jaja, tak u niego szczera prawda i wg mnie spokojnie może ją nosić, bo zasługuje na znaczenie tej frazy
PS: Jutro opiszę Wam, co było po targach, a także trening u Krzycha oraz drogę powrotną!
Zmieniony przez - Czawaj w dniu 2018-09-23 21:16:23