DT Gwid - vol. 2

Z tym deficytem to głównie do Marcina było . A u Ciebie może wystarczy coś zmienić, zaskoczyć organizm. Jakieś doładowanie zrobić, może cardio na czczo dać. Może dołożyć trochę eksplozywnych ćwiczeń. Jest trochę opcji .

Może na dupie siedzisz, ale po tym co kiedyś pisałeś to możesz przeceniać wydatek energetyczny przy ćwiczeniu na orbitreku czy też w sesji bic+ tric .

Zmieniony przez - kabo9 w dniu 2015-03-15 18:26:13

Gwid - redukcja tłuszczu to deficyt kaloryczny.
Jak go osiągniesz to Twoja sprawa!

15-03-2015r. DT

DIETA: 2 473,1 kcal b: 194,8 g (31,5%) w: 257,7 g (41,7%) t: 73,7 g (26,8%)

taka niby swobodna obwodówka:

WL --> 60x10,80x10, 100x5, 110x3

Rozpiętki w bramie --> 3x15

Pullover --> 80, 110 x 12

Przysiady ze sztanga na karku - 20x10, 60x10, 80x10, 100x10 - i tutaj coś pierdzielnęło w prawym udzie więc skończyłem. dziaj też odczuwam jak by skurcz.

Łydki siedząc na maszynie --> 60,70,90x15 rep.

Orbi - interwały - 35 min, zrobione 8,6 km, średnie BPM 156

Coś mnie rozwala chyba + nagły wysyp kontuzji. plecy po MC i prawe udo + chyba gardło i ogólne rozwalenie.

Miłego dnia

kabo9

Hint z interwałami dobry, ale z jednym stwierdzeniem Marcina się nie zgadzam.
To że nie zgubiłeś ani jednego kilograma to jest dowód na to, że nie miałeś deficytu energetycznego a nie, że aero jest do dupy .

Masz racje, to inaczej. Bazujac na aerobach jako srodku do redukcji BF trzeba, tak jak napisales, dbac o deficyt kaloryczny ktory ja na wlasne potrzeby nazywam prostym. Dzienne zapotrzebowanie x, wydatek energetyczny na aktywnosc y, x+y daje Z, trzeba jesc mniej niz Z i bedzie dzialac. Niestety bardzo czesto prowadzi to do glodowek, zniechecenia, zmeczenia itp - trzeba jesc albo coraz mniej i mniej, albo coraz wiecej godzin spedzac na treningu tlenowym - co z czasem zaczyna bolec, bo dreptanie po 2 godziny i wiecej zwyczajnie boli.

W drodze wlasnej praktyki, teraz kolejny raz to stosuje i zauwazam, ja wybieram deficyt ktory nazywam wtornym. Znow policzyc x+y, uzyskac Z, jesc rowno z Z lub nawet wiecej niz Z - i pozostac w deficycie ;) Wydaje sie sprzecznoscia, ale tylko osobom poczatkujacym, my wiemy przeciez ze to mozliwe. Sprzezenie zwrotne treningow interwalowych i ciaglych powyzej progu tlenowego powoduje taki wlasnie efekt - a korzysci jest wiele. Treningi krotkie, ladujace niesamowita energia ( pod koniec treningu czujesz, ze ledwo zyjesz, ale juz po wyjsciu spod prysznica energia Cie rozpiera ), bardzo szybki wzrost wydolnosci, wytrzymalosci, szybka redukcja BF, i wreszcie jedzenie na przyzwoitym poziomie, zadnych glodowek itp.

ALE ! Nie ma nic za darmo, przy takim treningu nie ma opcji by nie oberwalo sie masie miesniowej, jesli jakas jest. Moze gdyby zabezpieczac sie czyms wiecej niz aminokwasami, ale tej opcji nie rozwazamy. Miesnie leca i juz, nie ma na to sily. Ja sie na to godze swiadomie, nie kazdy jednak jest w stanie poniesc taki koszt.

Teraz mam nadzieje juz bylem precyzyjny ;)

Teraz super . Ogólnie to nie chodziło mi o nas, bo my wiemy jak jest, ale nie wiadomo kto czyta te dzienniki i później by było, że taki od tri co ma pierdylion kcal spalone w roku to mówił, że aero są do bani więc zacznę redukcję od HIIT .

Wtrącę trzy grosze.
Aeroby działają zawsze i na każdego o ile są aerobami. Przemiany tlenowe dzieją się w każdym organizmie i fizjologii nie zmienią pobożne życzenia ani treningi na pograniczu zawału.
Problem w tym, że organizm z dużą ilością mięśni i wydolnością powyżej przeciętnej ma bardzo małe pole do skutecznego operowania "w tlenie". Im więcej mięśni, tym łatwiej prześliznąć się po cyklu Krebsa i znaleźć się pomiędzy strefami efektywnego treningu nastawionego na spalanie tkanki tłuszczowej i budowania wytrzymałości beztlenowej (do rzetelnego budowania takiej wytrzymałości daleko, oj daleko). Bardzo często nie znamy aktualnej kondycji organizmu i celowanie w wąską strefę opiera się na statystyce i banalnym wzorze na HRmax (220 - wiek). Łatwo tu o pomyłkę i spędzenie godzin na nieefektywnym treningu.

Druga opcja też nie zachwyca. HIIT to operowanie na wysiłku, który stanowi rezerwę organizmu na okoliczność walki o życie. Poziom stresu osiąga maksimum, ale jest EPOC i niemal namacalna skuteczność + efekty wizualne. Na dłuższą metę może być niezdrowe.

Co myślę i robię to moja broszka, ale powołam się na to co zrobiono ze mną kiedyś. Po każdej sesji siłowej (2 x tydzień) robiłem 50 minut ćwiczeń "w strefie" - konsekwentnie i równo. Raz w tygodniu 20 min. mocno + znowu 50 minut kręcenia na rowerku/orbitreku. Strefę wyliczono mi raz, na samym początku i przez 13 miesięcy nie było żadnej korekty. Z własnej inicjatywy trzymałem się środka górnej połowy.

Aeroby przez 30-40 minut to nie są aeroby dla wyćwiczonego faceta (moje zdanie) - HIIT, który można wykonywać dłużej niż 10 minut nie jest HIIT-em. Formy pośrednie mogą nie być skuteczne. Albo konsekwencja i zgoda na żmudne, monotonne trawienie życia na aerobach (cierpi duch). Albo determinacja i zgoda na prawdziwy ból (cierpi ciało). Drogi pomiędzy chyba nie ma. Lepiej chyba wpisać to sobie w cykle i plan treningowy raz jedną, raz drugą formę niż pracować pomiędzy nimi. Tak myślę.

MaGor

HIIT, który można wykonywać dłużej niż 10 minut nie jest HIIT-em.

Jesli masz na mysli laczny czas przebywania w czasie treningu HIIT w strefie maksymalnej, to sie zgadzam. Jesli masz na mysli ogolny czas treningu, ktory uwazamy za HIIT, to nie nie zgadzam nic a nic :)

Prawidlowo przeprowadzony trening HIIT biegowy na bieżni mechanicznej - jako jednostka treningowa, powinien trwac 30-60 minut. Faktyczny czas pracy w strefie maksymalnej nie powinien przekraczac 10 minut, Daniels uwaza ze idealnie jest 8.

Tak. Mówię o sumie czasu spędzonego w najwyższym zakresie. Może to być pojedyncza sesja trwająca 10 minut albo 10 x 60 sekund z przerwami 30 - 90 sekund. Ale to nie powinien być ciężki trening. To powinna być próba samobójcza.

Super dyskusja. Jak zwykle na poziomie.
Dzisiaj przyszła zaległa faktura od 3 miechow do firmy. Stres odpuścił a z nim adrenalina. Nie czuje prawego kolana, uda i biodra oraz mam skorcz prostowników;-( wg mnie bez powodu.
Ciało mi daje znac ze czasami trzeba tez wyhamować.
Przymusowy PIT stop na minimum 3 dni bo nie moge sie schylać ani chodzić ani nawet wsiadać do auta. Wspólas to fajnie określił - choroba szefa adrenalina i stres jednak sa potrzebne

W związku z powyższym dieta prawie na 2,1 tys. Nawet cardio nie dam rady zrobić ale przynajmniej zasnę spokojniejszy.

Marcin - wywołałeś chyba artykuł z lasu
http://potreningu.pl/articles/3799/epoc-dla-maksymalnej-redukcji-tkanki-tluszczowej-