Poprzedni trening wyglądał tak:
(w ćwiczeniach ze sztangą waga łącznie z gryfem, w przypadku sztangielek waga jednej)
1 DZIEŃ
10min rozgrzewki na orbitreku
przysiad sumo z kettlem trzymanym nisko 4x15x12kg
wiosłowanie sztangą 4x15x15kg
wyciskanie sztangielek skos górny 4x15x6kg
unoszenie sztangielek bokiem w opadzie siedząc 3x15x2kg
wyciskanie sztangi na ławce poziomej, wąski rozstaw rąk 3x15x10kg
uginanie przedramion ze sztangielkami z supinacją 3x15x4kg
2 DZIEŃ
10min rozgrzewki na orbitreku
wykroki ze sztangielkami 4x15 na stronę x6kg
podciąganie na maszynie z asystą 4x15x45kg (im mniejsza waga, tym trudniej- nie wiem czy każda maszyna taka maszyna działa na tej zasadzie)
wyciskanie sztangi na ławce poziomej, szeroki rozstaw rąk 4x15x15kg
wyciskanie francuskie sztangi łamanej 3x15x10kg (tu waga jest dla mnie trochę za duża, ale nie ma już mniejszej sztangi)
wyciskanie sztangielek sprzed głowy siedząc 3x15x6kg
uginanie przedramion ze sztangielkami w chwycie młotkowym 3x15x4kg
3 DZIEŃ
10min rozgrzewki na orbitreku
hip thrust w oparciu o ławkę ze sztangą 4x15x25-27kg (tu nie wiem, ile dokładnie waży gryf)
wiosłowanie sztangielkami 4x15 na stronę x6kg
rozpiętki ze sztangielkami 4x15x6kg
podciąganie sztangi do brody stojąc 3x15x10kg
pompki na poręczach na maszynie z asystą 3x15x50kg (znowu im mniejszy ciężar, tym trudniej)
uginanie przedramion ze sztangą stojąc 3x15x10kg
Robiąc ten trening z czasem miałam wrażenie, że robię tylko jedno ćwiczenie na dół, a cała reszta jest na górę
Patrząc na niego teraz, wróciłabym do klasycznych przysiadów ze sztangą (przed przerwą robiłam je z 40kg łącznie z gryfem, ale nie zwracałam wtedy zbytnio uwagi na technikę), które wymieniłam po przerwie na sumo z kettlem, bo w klasycznych podwijałam ogon schodząc poniżej kolan, ale ostatnio zauważyłam, że w tych z kettlem robię dokładnie to samo. Wykroki bym zostawiła, bo po nich fajnie czuję górę ud i pośladki. Najwięcej wątpliwości mam co do hip thrusta, bo podobno to najlepsze ćwiczenie na pupę i faktycznie pali bez porównania do innych ćwiczeń, ale z drugiej strony taki klasyczny martwy ciąg też angażuje pośladki, a jest bardziej ogólnorozwojowy i wzmacnia plecy, na czym też mi mocno zależy ze względu na zawód, który będę w przyszłości wykonywać, a który mocno obciąża kręgosłup.
Co do diety- nie zauważyłam u siebie negatywnych efektów wysokich tłuszczów, nic nie dzieje się ani z cyklem menstruacyjnym, ani z samopoczuciem, ani z koncentracją itp. Z pozytywów to na pewno nie mam już balonika zamiast brzucha po jedzeniu
i nawet powiedziałabym, że taka dieta jest dla mnie łatwiejsza, bo jestem dość mocno mięsożerna i wolę odstawić makaron na rzecz konkretnego kawałka karkówki
Jem też dużo jajek (2-3 dziennie to dla mnie nie problem) i nabiału (sery żółte, jakieś typu camembert czy brie, twaróg, jogurt grecki, ostatnio też jogurt typu islandzkiego skyr, w którym się zakochałam, czasem mleko czy śmietana). Nabiał dosyć często się odradza, ale ja chyba nie mogłabym bez niego przeżyć. Ostatnio z racji sesji trochę przestałam trzymać węglowodany tak nisko, bo zdarzało mi się jeść kromkę chleba czy malutką porcję kaszy gryczanej w ciągu dnia i zauważyłam, że po zjedzeniu trochę większej ilości węgli następnego dnia trening idzie mi trochę łatwiej, więc zaproponowane BTW ze 150g węgli może być dobrym pomysłem, ale nie wiem czy nie miałabym problemu z dociągnięciem do takiej ilości na samych niskowęglowodanowych warzywach. Chyba że dodam jakieś owoce albo ziemniaki czy marchewkę, tylko czy to z kolei nie spowoduje niepotrzebnych wyrzutów insuliny? I jeszcze chciałabym dopytać dla pewności- zerowy bilans kaloryczny oznacza, że mam jeść tyle samo kalorii, co zużywam na samo funkcjonowanie i normalnie codzienne czynności, czy tyle samo co funkcjonowanie i normalne czynności + uzupełnić te, które spaliłam przez trening?
Zmieniony przez - shiruetto w dniu 2019-02-10 23:03:08
Zmieniony przez - shiruetto w dniu 2019-02-10 23:21:15