Wybaczcie ciszę, piszę jak mam wenę i humor- czyli widać dziś mam
Nadrabiamy:
4.11.2017 - DT
Dzień całkiem spoko, do treningu motywacja jest, bo ugadałem się z Georgem. Docelowo miał to być cheat day, ale... nie do końca
Zaległa fota z pomiarów:
Po treningu płatki z białkiem, a w domu wrapy:
Do wrapów...
Dalej była znana wszystkim czawajnica.
Ale do kawy znaczna część...
A na kolację pizza! Twarogowa, ale pizza- jak zwykle zayebiście wyszła
Wliczyłem tę czekoladę i chipsy, nie umiałem nie
Po staremu.
BARKI+BIC+TRIC
Komentarz:
Tym razem barki lżej, a więc ciężar sprzed tygodnia. 28kg, dzis nieco płynniej niż ostatnio, ale nadal nie jest to maksymalny zakres, w jakim robię pozostałe serie. 1drop tak o
Kuba zaczął od unoszeń na przód, następnie od wycisku na smithie. Ja od razu przeskoczyłem do unoszeń na bok, nie wiem jakim cudem pominąłem hamer
Unoszenia przyzwoicie, dobra pompa. To samo na tył. Na biceps na sztangę postanowiłem dołożyć nieco i średnio poszło. Cóż, będziemy doskonalić w kolejnych tygodniach. Kuba robił praktycznie to, co ja.
Sztangielki na skosie zamieniłem na supinację w staniu- bardziej "masowe" a nie czuję tego biodr-krzyża. Kolejno 2 serie młotków, już nieco na wyczerpaniu i jeszcze uginanie sprzed oczu na wyciągu, pomysł Georga. Bardzo fajne ćwiczenie, idealnie wchodzi na głowę długą. Na triceps również wrzuciłem na sztangę i tutaj poszło bdb. Uwaga- wykryłem co narusza mi wspomniany staw krzyż-biodr: ja nogi dla odciążenia lędźwi zawsze kładę na ławkę i praktycznie nie mostkuję. Wszystko fajnie, tylko przy ciężkich seriach wierzgam nogami na boki, rozkładam je
itp i właśnie wtedy obrywa się stawowi- nawet parę razy chrupnęło. W dalszej części wpiski powiem coś o zaleceniach fizjo z dziś na ten temat. Kolejno czachołamacz, już niestety na lekkim wyczerpaniu, ale coś za coś
Dipsy na maszynie ze stosem, 10min interwał i do domu... A, jeszcze z nudów wszedłem na tanitę i ta pokazała 6,8%, ta na pewno
Przedramię zawsze miałem spore...i bez treningu
-------------------------------------------
FIZJOTERAPIA:
W niedzielę, postanowiłem porobić w domu trochę przysiadów i potestować ustawienie stóp w korelacji z miednicą/biodrami. Odkryłem , że wysuwanie prawej nogi/stopy nie ma i nie miało na celu kompensacji spowodowanej krótszą-dłuższą kończyną i tym samym nie wykazuje uniesienia/opuszczenia biodra! Co powoduje? Patrząc od góry sprawia, że biodra nie rotują mi na lewą stronę! Kiedy tylko ustawię stopy w równej linii, od razu przy schodzeniu w dół dupa/biodra uciekają mi w lewy bok. Dzień dobry wiosno. Oczywiście to logiczne, ale nigdy nie patrzyłem na to w tej płaszczyźnie pojawiło się pytanie- walczyć z tym, czy godzić się.
Dzisiejsza wizyta:
Ogólnie codziennie wykonuję sobie zestaw ćwiczeń i mobilizacji, zajmuje mi to 25-30min. Sporo, ale się przykładam. Ogromna ulga, pomijając dni jak wczoraj, kiedy byłem przykuty 5h do kompa bez wstawania, dramat. Muszę tego unikać. Ale do rzeczy: ogólnie jest poprawa, szczególnie przy siedzeniu, które niedawno było udręką. Podobno skrócenie prawej nogi jest już nieco mniejsze. Zostałem "zmobilizowany" z siłą 10krotnie wyższą niż ostatnio
Tak, teraz mogę powiedzieć, że na serio byłem u fizjo
Gnaty tak strzelały, że niekiedy salwa trwała 3 sekundy, co ciekawe najbardziej w odcinku piersiowym. Stawy biodrowe również, krzyż- a jakże! Jedynie kark zachowywał się cicho. Pomimo, że czułem się jakbym trafił pod 18kołowiec- powykręcany i zmiażdżony- ulga była nieziemska. Dostałem też nowe ćwiczenie- taki plank na kolanach, ale do spięcia dochodzi rotowanie miednicy. Trudne i wymagające, ale takie ma być. Zadałem pytanie o te przysiady i odpowiedź jednoznaczna- robić tak, jak robiłem, czyli wysuwać tę prawą stopę, tym bardziej, że nie jest to połowa jej długości, a 1-2cm. Byle nie pogłębiać, ale przy obecnej pracy nad biodrami i lędźwiami, nie powinno się to dziać. Wspomniałem też o mojej pozycji przy ćw w leżeniu- fizjo uważa, że nie powinienem unikać lekkiego mostka, a co za tym idzie, nie starać się kłaść nóg tak wysoko. W sumie to moja kolejna "dyskopatyczna" fanaberia, zaraz po unikaniu skrętów i bocznych pochyleń tułowia (na tę chwilę bezboleśnie je wykonuję- da się? Da!...). Powiedział, żebym stabilnie i dość szeroko kładł nogi na podłodze lub minimalnym podwyższeniu jeśli mam obawy. No i racja... równowaga zawodzi i niepotrzebnie balansuję podkurczonymi nogami, a co za tym idzie, cały stawem biodr-krzyż... Dostałem czarne tejpy na prostowniki- ostatnio były niebieskie. Nie czuję ich działania, ale podobno dają odpocząć powięziom.
Po wizycie wybrałem się na trening klatki i pleców, oczywiście za pozwoleniem fizjo, który twardo twierdzi, że mam robić swoje, obserwować i wyciągać wnioski. No, ale taka prawda... ból jeśli już się obudzi, to tylko przy siedzeniu i nic nie robieniu. Na bieżąco eliminuję ruchy i pozycje powodujące jakikolwiek dyskomfort w stawie. Trening poszedł bdb, ale wpiskę zamieszczę jutro
Pozdro!
Zmieniony przez - Czawaj w dniu 2017-11-07 20:09:34