Oszukać grawitacje.

kuba_n

pokaż mi kogoś kto zrobił redukcję na tym LCHF'ie z BF'em powiedzmy rzędu 25-35%, który zjechał do poniżej 10% BF

Sam poszukaj. Diety tłuszczowe są jednymi z najskuteczniejszych i najlepiej przebadanych. Schodzenie poniżej 10% BF jest niezdrowe i niefizjologiczne. Nie mówiąc o nietrwałości zjawiska. Dlatego są - jak pisałem - przeznaczone dla zwykłego człowieka o przeciętnej aktywności fizycznej.
Obawiam się, że mamy wbudowany w ciało "bezpiecznik", który nie dopuszcza do syndromów wygłodzenia i wcześniej uruchamia inne maszynki. Kilku kulturystów podobno się szykowało do zawodów na LCHF. Zupełnie nie znam ich efektów, zakładam jednak, że jakieś przesłanki mieli.

Dodam tylko, że na etapie wchodzenia w dietę u Gacy jadałem ładnych kilka kalorii dziennie ze smalcu i mięsa, a miałem tylko 3 x 30 minut na rowerze stacjonarnym i to wszystko "w tętnie" 65% HRmax wyliczone z wzoru. I szło jak dzikie.

Pisz tak MaGor dalej to Kuba rzuci pizze i serniki

ale czy miałeś policzone te jedzone kcal i to jakie miałeś wtedy teoretyczne zapotrzebowanie?
cały czas piszesz że miałeś tych kcal ileś tam z tłuszczu - ale konkretnie ile?
a ile wcześniej pochłaniałeś średniotygodniowo kcal przed redukcją?

wg mnie jadłeś mniej żarcia niż było Twoje zapotrzebowanie

różne są metody redukcji
zejść do 20% BF można nawet stołując się tylko i wyłącznie w mc

ale czy taki lchf jest faktycznie super hiper najlpeszą i jedynie słuszną metodą to szczerze mówiąc w to wątpię
a dowodem na to jest przygoda Ami'ego, który długo się trzymał, ale poległ

Widzę, że dyżurny temat diety wrócił Kontynuujcie, ale ja brać udziału w tym nie będę, bo przyznaję się bez bicia, że jak sobie myślę o tych bilansach, zapotrzebowaniach i innych makrosach to mi się odechciewa wszystkiego. W sumie już tyle z wami siedzę a dalej nie wyliczyłem jakie mam zapotrzebowanie, bo nie potrafię Jem mocno tłuszczowo, bo lubię, węgli się boję bo zalewa jak w Solinie, Jak chcę zrzucić to jem mniej nie szukam przygód w kuchni - szamnąć szybko i do wyznaczonych zajęć. Ot i cała filozofia fansa. Trochę wstyd się przyznać, ale się nie wstydzę

Dzisiaj bez treningu jakiegokolwiek a po prawdzie to i dupa do krzesła przyrosła, jutro zapowiada się powtórka, ale wieczorem cisnę do garażu, nawet jakby 12sta w nocy wybiła.
Wpadły mi dzisiaj batony po funcie z 21gr białka, chrupnę jutro w samolocie, bo przed wyjściem za wcześnie będzie na jedzenie.

kuba_n

ale czy taki lchf jest faktycznie super hiper najlpeszą i jedynie słuszną metodą to szczerze mówiąc w to wątpię
a dowodem na to jest przygoda Ami'ego, który długo się trzymał, ale poległ

Nie wiem i nie wypowiem się co do Amiego. Dlaczego poległ? Co w nim siedziało? Jak ćwiczył? Zresztą Amiemu potrafiło wpaść do jadłospisu to i owo ponad program i to spoza puli LCHF. Kuba - twoja przygoda z dietą zbilansowaną również przynosi jakąś naukę ludzkości. A jeżeli pamiętasz to Cię ostrzegałem, że może być tłusto. Byłeś pewny, że nie będzie. Ja też kiedyś byłem pewny. Również byłem pewny, że LCHF to jedyna słuszna droga.

Poczytaj dziennik Faftaq'a. Uważnie. Sam się przyznaje, że prowadzi kilka osób na dietach ketonowych i wysokotłuszczowych. Mało tego: w początkach kariery był nimi zafascynowany (jego słowa). Teraz dosypuje węgli do koryta, ale dlatego, że jest poważnym i dojrzałym dietetykiem. Bo nie każdy organizm jest taki sam. Mało tego: ja też teraz nie jadłbym 30 g węgli dziennie. Trzeba było do tego dojrzeć. 100-150 to moje liczby.

Dokładnie to sobie policz.
Na początku:
4 x 75 g karkówki (potem 4 x 100)
3 x 100 g pomidora
Do każdego kawałka karkówki mogłem zjeść tyle smalcu ile chciałem. Było to sformułowane w ten sposób: "Jak czujesz, że nie masz siły, to dołóż smalcu." Jeden posiłek to było 1/2 - 1/3 kostki. Cały dzień 1,5 - 2 kostki.
Do tego błonnik, witaminy i dużo wody. Wychodzi pomiędzy 3500 - 4300 kcal. Pasuje?
Niczego nie musiałem liczyć. Dostawałem kartkę z rozpiską i błogosławieństwo na następne dwa tygodnie. A potem się trzymałem. Zjadłem dwa malutkie cukierki przez 13 miesięcy. Jednego na urodzinach córki, drugiego na urodzinach syna. Takie miałem czity. Ot niechcący wpadło.

Już nie mam zamiaru nikomu niczego tłumaczyć. Fana popytaj jak on to robi. Bo na zbilansowanej to chyba nie jechał zbyt długo. Poza tym odsyłam do internetu, książek itp. Nie jestem misjonarzem. Nie wierzę w piramidę zdrowego żywienia. Nie wierzę w szczególną rolę węglowodanów w diecie. Dla mnie koniec wątku dietetycznego.

Jem teraz do każdego posiłku kromkę chleba, ok.20dkg wieprzowiny (schab, łopatka) - bez odkrajania tłuszczu oraz białko w prochu z fusami po kawie. W czasie jazdy rowerem jem suszone na słońcu płatki jabłek.
Gdy kilka dni temu zjadłem makaron (25dkg na dobę) to miałem więcej energii do treningu i jazdy na rowerze (wtedy kręciłem nawet 60km).

Film z zawodów u Burneiki

Niezłe nagrody były ,jak na takie zawody

O kółkach było...
Popatrzcie na to:
https://www.instagram.com/p/BEZI8NfjolX/

Niektórzy są ponad.

MaGor

Fana popytaj jak on to robi. Bo na zbilansowanej to chyba nie jechał zbyt długo.

Fana nie pytaj bo fan nic nie wie A na zbilansowanej owszem byłem jakieś 3 tygodnie i jak waga zaczęła iść w górę to zakończyłem te zabawy z zapałkami
@Masti, jakbym mieszkał w Polsce to na pewno bym był, swoją drogą myślałem, że dla samego nazwiska przyjdzie więcej osób. Tak na marginesie, to po obejrzeniu filmu, nie wiem, dlaczego się tu hejtujemy o naszych bojach, Tam są przypadki takich kocurów, że aż mnie krzyże rozbolały. A ta czarnulka pewnie na drugi dzień nie wstała z łóżka

Jak ja nie lubię latać a szczególnie takimi małymi gównami to już wogóle. Dopiero wróciłem i trochę jestem zajechany, ale trening musi być więc spadam.

heinz

O kółkach było...
Popatrzcie na to:
https://www.instagram.com/p/BEZI8NfjolX/

Niektórzy są ponad.

Duzo jest w sieci materialow o takich odwaznych, twardych ludziach. Ja mam takiego na plywalni, zwyczajnie wstydze sie go nagrac, bo wyszedlbym na d****a, a bardzo chcialbym go Wam pokazac. Chlop plywa niewiele wolniej ode mnie, jak rany, a nie ma obu nog, az od pachwin. Zawsze jest usmiechniety, zawsze sie wita i zegna, widac ze zyje pelnia zycia. Fajnie sie oglada takich ludzi w sieci, ale na zywo to buduje podziw o wiele mocniej. Wszystkie moje "sportowe" zmartwienia staja sie malutkie gdy go spotykam.