ciężko coś doradzać bo Ty wiesz o sobie najwięcej. Ja teraz jak lecę z druga masą to widzę ile błędów popełniłem przy pierwszej. Zarówno przy treningu jak i misce. Ale nie wynikały one ze złej woli tylko z tego, że nie znałem siebie i nie wiedziałem jak zareaguję. Trochę albo nawet sporo z braku doświadczenia w treningu również. Do tego dochodziły obawy o zalanie i inne rzeczy.
Mało tego teraz już widzę, że obecna masa też mogła pójść lepiej chociaż niby jadę na maksa. W każdym razie jak nie idzie to winna jest micha i/lub trening. Mi dużo pomaga to, że nie ćwiczę sam i mimo tego ze bezpośredniej rywalizacji nie ma to jednak każdy patrzy na drugiego, znamy swoje możliwości i komentujemy swoje opyerdalanie z odpowiednią złośliwością. Ostatnio kolega zaczął mnie motywować metodami rodem z przedszkola - " jak nie zaczniesz ćwiczyć to zadzwonię do Artura" . Czasami to pomaga się przebudzić i zastanowić po co jesteśmy na siłowni . Dodatkowo z boku lepiej widać jak ktoś ćwiczy - łatwiej wychwycić błędy nie wspominając o funkcji ratunkowej czy pomocy przy powtórzeniach wymuszonych. Miska to wiadomo - jest ustawiona i bardziej czysta być nie może. Cheat meale są wliczone w bilans zysków i strat i zaplanowane a nie spontaniczne.
Reasumując - jeżeli chcesz dobrego progresu to znajdź kogoś doświadczonego najlepiej na miejscu kto Ci pomoże. Kto zobaczy jak trenujesz i poprawi. Jak nie masz na miejscu to może być zdalnie, nawet głupie prowadzenie dziennika może pomóc, ale musi być rzetelne i systematyczne.
Takie jest moje zdanie bo widzę ile błędów popełniłem w podstawowych sprawach.
Mimo mojej wrodzonej złośliwości zawsze trzymam kciuki i kibicuję wszystkim, którzy walczą.
Tak więc powodzenia!