prawda leży jak zwykle w połowie drogi. wg mnie trenerem powinien być:
a) facet/kobieta po AWF-ie z odpowiednim zapleczem
b) doświadczony osobnik/czka z wieloletnim stażem który z niejednego pieca jadł chleb itp.
Niestety teraz dominują osobnicy po 2 miesięcznych kursach z licencją ale nawet spośród tych są pasjonaci z na serio szeroką wiedzą i chęciami.
nie skreślam nikogo ale często jest to tez wina samych ćwiczących - czujesz że robisz coś źle, "koledzy" z siłki mówią że robisz coś źle, masz jakiekolwiek przemyślenia - skonfrontuj je sam z trenerem a będzie ci o wiele łatwiej.
ja sam zawsze prosiłem trenera u nas na siłce o radę, szły zj**ki że to źle że tamto ale potem już sam się zainteresował tym co robię i bez jakiegokolwiek marudzenia pomagała, przychodził i zagadywał. na serio wiele się nauczyłem i wiele chcę się jeszcze dowiedzieć.
Co do krytyki to rozumiem wypowiedź Maćka ale jeśli spotykasz kogoś na siłowni przez powiedzmy 6 miesięcy i na okrągło:
a) robi to samo tym samym obciążeniem( nieważne czy wytrzymałość, estetyka czy siła)
b) np. "nie
chce urosnąć" albo ma jakąś dominującą grupę "mięśniową która ma zaraz eksploduje" jak ja poćwiczy;
c) wykonuje ćwiczenie źle bo wstydzi się zapytać;
d) ma zakwasy danej grupy po 6 dniach,
e) zachowuje się jak baran, np. rzuca ciężary itp.
f) pieprzy głupoty.
to chyba są jakieś granice tolerancji na tak zwany bullshit i trzeba zareagować?