Ja od zawsze byłem niepoprawnym optymistą jeśli chodzi o życie, natomiast realistą jeśli chodzi o kulturystykę z tym,że stawiałem sobie cele które wiedziałem że mogę osiągnąć wkładając w to dużo wysiłku.
Np.po kilku latach treningu i nieco lepszej sytuacji materialnej zacząłem marzyć o tym żeby któregoś dnia stanąć na scenie,i przez kolejne 3 lata trenowałem z tą właśnie myślą, później kiedy pojechałem na pierwsze zawody jako widz, pomyślałem żę za rok wystartuje w debiutach i postaram się je wygrać.
Udało się!!Kolejnym celem stał się więc udział w zawodach wśród seniorów i pamiętam że wtedy myślałem tylko o tym żeby dobrze się zaprezentować,żebym czegoś nie zje.ał
Tym razem nie poszło po mojej myśli,nie zostałem nawet sklasyfikowany,teraz wiem że to nie był mój czas i moment i choć byłem podłamany to sportowa złość wywołała u mnie chęć rewanżu,jeszcze tego samego dnia powiedziałem sobie,że wrócę tu za 6 miesięcy na mistrzostwa kraju i Wam pokaże na co mnie stać,zrobiłem formę życia i wygrałem swoją kategorię oraz OPEN.
Takich przykładów mam mnóstwo,również tych jak zmieniło się moje życie, z chłopaka który uczył się w technikum górniczym nie mając żadnych wizji na przyszłość no może poza pracą na kopalni i w wolnych chwilach treningu na siłowni,a tak poza tym to miałem wizje nudnego i monotonnego życia. Ale miałem też marzenia, jedno które powtarzałem najbliższym zawsze jeśli była mowa właśnie o marzeniach związanych z życiem, zawsze powtarzałem jak cudownie móc robić w życiu to co się kocha i móc się z tego utrzymywać, niewielu ludzi ma to szczęście.
Wtedy to marzenie wydawało mi się mega nierealne ale mimo to marzyłem o tym i ni stąd ni z owąd znalazłem się w Irlandii, która całkowicie zmieniła moje życie.
W życiu nie planowałem wyjazdu za granicę,to moja żona, wtedy dziewczyna wywarła na mnie presje że jeśli chcemy lepiej żyć to trzeba wyjechać i spróbować, dalej już wiecie jak się wszystko potoczyło.
Dlatego uważam,że trzeba starać się mimo wszystko patrzeć na świat optymistycznie i czasem realistycznie.Przy każdym niepowodzeniu, czy nieszczęściu mówię sobie że widocznie tak miało być,że nic nie dzieje się bez przyczyny.Choć przyznam,że kiedy odszedł mój brat ciężko było mi to sobie tłumaczyć w ten sposób....