Night,
Anubis- tak, nie mam zamiaru stawiać nóg od razu na ziemi, no może przy skosie, choć wczoraj dość szybko podłożyłem tam z 10cm podkładkę. Nawet nie tyle, że jakiś dyskomfort, co po prostu nie czuję aż tak pracy klatki, jak mi się lędźwie z brzuchem podnoszą nad jej poziom...
7.11.2017 - DT
Pobudka dość wcześnie i na dzień dobry wizyta u fizjo, którą opisałem na stronie wcześniej. Nowy tydzień, nowe nadzieje na poprawę funkcjonowania. Motywacja OK, choć czasem pojawiają się czarne myśli i zwątpienie. Na tę chwilę ćwiczę w sumie bez celu- by ćwiczyć. No może celem jest odbycie treningu bez dyskomfortu.
Oj to pesto ostatnio często u mnie gości
O, i wrapy też coś (skład skromny, ale uwielbiam nawet same oliwki, oczywiście zakryłem to sałatą lodową):
Macie jeszcze mój kącik kawowy
Po staremu, choć dorzuciłem jakiś shot z
kofeiną przed treningiem.
KLATKA(ciężko)+PLECY
Komentarz:
Cóż, po wizycie u fizjo i jakby nie było jakimś tam zaangażowaniem w mobilizacje nie nastawiałem się na rozprdol i jakiś przypływ siły, niemniej jednak jako, że w dobrym towarzystwie, ponakładałem więcej kg. Dodatkowe utrudnienie i nowość- dziwny skos na ławce i nogi niżej niż zwykle, ogólnie też nie była to "moja" siłka. Na wyciskanie w skosie 36kg okazało się za dużo, ale wykonałem sam 4x, resztę z pomocą i bardzo powolnym opuszczaniem. Wycisk płasko też dodane i też sporo z pomocą, a w ostatniej serii za namową Michała dołożyłem jeszcze 2powt z mocną pomocą. To było dobre. Jeszcze dropy. Dipsy na maszynie ze stosem, jakieś dziwne ułożenie, ale wlazło nawet. Rozpiętki po staremu. Z plecami ostrożnie, więc nie szarżowałem i nie szarpałem za mocno przy wiośle. Przy okazji odkryłem przy czym mogę naruszać staw krzyż-biodr, bo ostatnio coś chrupnęło i przy tym ćwiczeniu. Otóż podczas leżenia na brzuchu, na ławce, wiosłując, zapieram się stopami o coś. I zwykle nie jest to ściana, a element konstrukcyjny hamera. I zwykle zapieram się na nim przednią częścią stopy, palcami i tuż pod nimi, przez co pięty chodzą sobie to raz w tył, to w przód (jak się odepchnę) i od razu przekrzywiam miednicę i biodro. Rozwiązanie- zapierać się całą stopą, a na pewno piętą- równomiernie rozkłada to napięcie na biodra. Ogólnie wiosło siłowo dość słabo, ale weszło. Dalej podciąganie i jako, że nie miałem dostępu do hamera high row, postanowiłem pościągać wyciąg w neutralu, z góry, leżąc przodem na ławce pod wysokim kątem- bardzo dobre ćwiczenie! Skończyłem ławką rzymską, już wracając do powtórzeń z obciążeniem. Po tym porobiłem parę mobilizacji i rolowania piłką- ogólnie nie czułem jakiegoś większego dyskomfortu, ale nie zaszkodziło podziałać, przyjemna sprawa. 10min interwał i do domu.
Fotka całej sylwetki, płasko bo światło za mocne...
Jutro nogi. Nawet nie wiecie jak tęsknię za ich porządnym doyebaniem i odruchami wymiotnymi... Postaram się to załatwić większą ilością powtórzeń