MISTRZOSTWA EUROPY W KULTURYSTYCE I FITNESS 2015 r - odbyły się w Hiszpanii, w Santa Susanna. Trwały cztery dni - od 14 do 17 maja. Pierwszy dzień był przeznaczony na weryfikację zawodników, w pozostały rozgrywane były zawody.
Jako, że suche,zwięzłe fakty można znaleźć w necie na co drugim kroku - postaram się opowiedzieć Wam o tym wyjeździe w lajtowy sposób. Może akurat komuś się będzie chciało przeczytać do końca moje wypociny.
12.05 (wtorek)
O godzinie 4 wyjechałam z mężem z Wrocławia do Warszawy skąd mieliśmy samolot do Barcelony. Lecieliśmy wspólnie z polską reprezentacją. Nasz kraj reprezentowało dokładnie 67 zawodników. Zostali oni wybrani na podstawie wyników rund eliminacyjnych rozgrywanych podczas Mistrzostw Polski, które odbywały się w Kielcach. Skład kadry zaproponował trener kadry - Pan Bogdan Szczotka natomiast PZKFiTS zatwierdził ten skład.
Oczekiwania na samolot – w grupie raźniej
Oooczekiwanko.
Zbiórka na lotnisku Okęcie - 12.30. Wylot 14.40.
Wszyscy zawodnicy otrzymali nowe dresy - jak dla mnie wypadły one bardzo słabo. Po pierwsze nie były uszyte na wymiar a wszyscy doskonale wiemy iż w tym sporcie sylwetki (w szczególności panów) bywają przeróżne. Standardowe komplety M/ L/ XL/ XXL nie zdały tutaj kompletnie egzaminu. Bardzo szybko powstały dekomplety - każdy starał się dopasować dla siebie właściwe spodnie oraz bluzę. Druga sprawa- dresy były wykonane z grubego materiału- wg mnie nadają się jedynie na sezon zimowy ewentualnie na trening podczas redukcji tkanki tłuszczowej. W miejscu gdzie odbywały się ME na brak słońca nie można było narzekać. Kolejny fakt - zostawiają one mech na rzeczach pod spodem no i ostatnia sprawa - kolor. Szare, bez jakiegokolwiek wyrazu, niczym nie zwracające na siebie uwagi. Średni pomysł dla reprezentacji POLSKI. Zero jakiejkolwiek kolorowej (biało- czerwonej) wstawki.
Pierwszy lot samolotem - wspominam go bardzo pozytywnie, zero jakichkolwiek złych doświadczeń. Powiem nawet, że spodobał mi się ten sposób przemieszczania i na pewno nie będę należeć do grona osób, które przed każdym lotem krótko mówiąc 'mają stres kupę'


Wszystko na totalnym lajcie. Uczucie szalejących motyki w brzuchu jedynie potęgowało moje zadowolenie

Siedziałam przy oknie także całą drogę podziwiałam wszystko dookoła. Widoki nie do opisania.
Lot trwał około 3 godzin, czas zleciał bardzo szybko.
Pozdrowienia z samoloootu.
Około 18 byliśmy już na lotnisku w Barcelonie. Następnie busem pojechaliśmy do Santa Susanna.
Przejazd ten był bardzo 'ciekawy'.

Trwał godzinę. Nietypowe wrażenia zapewnił nam miejscowy kierowca busa, z którym niestety nikt nie był w stanie się porozumieć w żadnym znanym nam języku

Na początek nasz rajdowca przejeżdżając przez bramki uderzył bokiem busa w jedną z nich nic sobie z tego nie robiąc (najwyraźniej u nich takie rzeczy są na porządku dziennym)

Utwierdziliśmy się w tym w kolejnych dniach korzystając chociażby z miejscowych taksówek. Najciekawsze było to, iż chciał on nas wysadzić pod innym hotelem niż powinien. Na szczęście w porę się zorientowaliśmy i kazaliśmy mu szukać właściwej lokalizacji. A teraz UWAGA - mimo posiadania nawigacji nasz 'rajdowiec' całą drogę korzystał z narysowanej ręcznie przez siebie mapy




Gdyby nie zdjęcie pewnie byście w to nie uwierzyli.
Po długich poszukiwaniach właściwego hotelu udało się nam późnym wieczorem dotrzeć na miejsce. ( I tak część drogi musieliśmy przejść pieszo). Dobrze, że miejscowość, w której się odbywały ME jest typowo turystyczna i wszystkie hotele są położone praktycznie w jednym miejscu - jeden obok drugiego.
Nasz hotel znajdował się przy samym morzu. Widoki jeszcze piękniejsze niż z samolotu

Standard i klimat jaki panował w tym miejscu -bardzo przeciętny aczkolwiek na szczęście mieliśmy spędzić tam jedynie jedną noc. Tak też się stało.
Po zameldowaniu się i rozpakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy poszłam z mężem na kolację - głód doskwierał niemiłosiernie. Zdecydowałam się na pizzę, mąż na burgera. Ani jedno ani drugie danie nie dorównywało temu co można dostać w naszym kraju. Bez wątpliwości mogę powiedzieć, że była to najgorsza pizza jaką jadłam

Byłam jednak tak głodna, że pozostawiłam to bez komentarza.
Po kolacji spacer głównym deptakiem Santa Susanny, powrót do hotelu, prysznic i kimanko.
Widoki podczas podróży z Barcelony do Santa Susanny
Magiczna mapa magicznego kierowcy-rajdowcy
Widoki z hotelu – odległość od morza imponująca.
13. 05 (środa)
Rano wszyscy udali się na hotelowe śniadanie, następnie całą grupą poszliśmy do hotelu gdzie odbywały się weryfikację zawodników. Poranny spacer trwał zaledwie kilka minut gdyż hotel ten znajdował się jakieś 800 metrów dalej. Teoretycznie w tym właśnie hotelu mieliśmy pozostać do końca wyjazdu. Na miejscu jednak okazało się, że nastąpiło jakieś nieporozumienie i musieliśmy zrobić sobie kolejny spacer do następnego hotelu. Na szczęście i ta wędrówka nie trwała zbyt długo i po 10 minutach byliśmy na miejscu. Ja z racji tego, że pojechałam z mężem w celu robienia zdjęć/ przygotowania relacji nie byłam zmęczona takimi wędrówkami aczkolwiek widziałam po większości zawodników iż mieli serdecznie dość. Nie zapomnijmy, iż organizm przed samymi zawodami jest strasznie zmęczony całym okresem przygotowań. Wszyscy zawodnicy w tym czasie 'nawadniali się' co komfortowe nie jest, zwłaszcza podczas podróży.
Około południa byliśmy już zameldowani w swoim docelowym hotelu, gdzie standard był dużo, dużo wyższy niż w poprzednim miejscu.
Tego dnia wszyscy zawodnicy się pomyślnie zweryfikowali.
Poniżej kilka fotek z weryfikacji.
Po weryfikacjach poszliśmy na obiad - każdy miał zapewnione wyżywienie -trzy razy dziennie. Śniadanie, obiad oraz kolację. Można było jeść do wooooli. Ba, nawet chyba było jakieś przyzwolenie na pakowanie w pojemniki i wynoszenie (pierwszy raz się z czymś takim spotkałam w hotelu). Na szczęście nie miałam ze sobą ani jednego pojemnika aczkolwiek nawet gdybym miała to wątpię, że potrzebowałabym jeszcze 'korzystać' z tego przyzwolenia. Jedząc trzy razy dziennie porządnie nie wiem kiedy miałabym jeszcze znaleźć miejsce w brzuchu na dojadanie między tymi posiłkami. Prócz normalnych posiłków dla wszystkich gości przygotowywane były również każdego dnia specjalnie dla zawodników takie rzeczy jak : gotowa pierś z kurczaka bez żadnych przypraw, ryż również bez żadnych sosów, makaron, ryby itd itp. Ja oczywiście od takich wspaniałości trzymałam się z daleka - to w trosce o to by przypadkiem żadnego zawodnikowi niczego nie zabrakło

Na śniadanie wpadały zazwyczaj bułki z serem/ bądź przepysznym pasztetem/ tosty z serem żółtym i dżemem + lokalnych wypieki w postaci słodkości z ciasta francuskiego.
Obiad u mnie składał się głównie z ryb, które ogólnie uwielbiam aczkolwiek w domu nigdy nie mam tyle cierpliwości i czasu by je przygotowywać. Do tego jakiś makaron no i standardowo na deser/ dobitkę coś słodkiego.
Kolację ? Kanapki bądź jakieś mięcho + deser

Codziennie były nawet lody aczkolwiek muszę przyznać iż ani razu się na nie nie skusiłam- jestem ciastożercą także ten teges- wybierałam rogaliki np. ;)
Każdego dnia były serwowane inne dania. Myślę, że nikt nie może złego słowa powiedzieć w kwestii wyżywienia. Wszystko było przepyszne, świeże, ogromny wybór. Pierwszy raz miałam okazję spróbować kalmarów - kozackie, aczkolwiek widok zupy z owoców morza jakoś mnie do siebie nie przekonał
Wiadomo, że posiłki te nie były FIT ale tłuszczem również nie ociekały. Tak czy inaczej tydzień jedzenia w taki sposób + brak regularnego wysiłki fizycznego/ ruchu na siłowni zaowocowały kilkoma kilogramami do przodu - przynajmniej w moim przypadku

Muszę przyznać iż nie miałam jeszcze odwagi wejść na wagę- jutro już muszę to zrobić bo jestem bardzo ciekawa ile tam siedzi do zrzucenia. Nie przejmuję się zbytnio tym faktem - wiedziałam przecież, że taka sytuacja będzie miała miejsce jak tylko dowiedziałam się, że wyżywienie na wyjeździe będzie zapewnione. Odpoczęłam w tym czasie porządnie od diety i obecnie z przyjemnością jem kurę z makaronem wyliczoną co do grama i nie mam najmniejszej ochoty na coś z poza michy
Jednocześnie mam nadzieję, że szybko wrócę do stanu sprzed wyjazdu gdyż tak jak pisałam jakiś czas temu - nie planuję robić ani masy ani tym bardziej dzikiej masy

Baterie/ akumulatory naładowane - można działać
Tego dnia udało mi się nawet poleżeć kilka godzin na słońcu przy basenie, który znajdował się na terenie naszego hotelu - Florida Park. Coś tam mnie nawet słońce złapało - temperatura wysoka, niestety wilgotność również. Wieczorem każdego dnia miałam włosy napuszone z każdej strony- jak dobrze, że w Polsce nie ma takich 'atrakcji'
Wieczorem udałam się z mężem nad morze Balearskie. Zrobiliśmy kilka zdjęć, pospacerowaliśmy i udaliśmy się do hotelu by odpocząć. Wiedzieliśmy, że dzień weryfikacji zawodników będzie jedynym dniem gdzie będziemy mieli trochę wolnego czasu dla siebie. W miarę możliwości skorzystaliśmy z tego przywileju.
Kolejne dni to orka - praktycznie od rana do wieczora na hali, gdzie rozgrywały się zawody. Do tego straszna duchota. Przylepialiśmy się po kilku godzinach do krzeseł. Praktycznie w każdej kategorii wychodził przynajmniej jeden reprezentant naszego kraju.
Nasz docelowy hotel
Pozowanie na balkonie
Obowiązkowa kontrola formy przed opalaniem
Szybki spacer nad morzeeee
14.05 (czwartek)
PIERWSZY DZIEŃ ZAWODÓW
Po śniadaniu pojechaliśmy na halę - zabraliśmy się z jedną z zawodniczek autem Anią Bernady i jej chłopakiem Piotrkiem (pewnie część z Was zna ją z tego forum). Hala znajdowała się niedaleko 'naszej osady'

20 minut pieszo normalnym tempem/ około 5 minut autem. Każdego dnia kilka razy dziennie spod hotelu można było zabrać się busem, który był specjalnie zorganizowany dla zawodników/ gości tejże imprezy. Kursował co jakiś czas aczkolwiek chyba najlepszym wyjściem był po prostu spacer- przynajmniej coś się zwiedziło po drodze/ poruszało gnaty po jedzeniu.
Tak to mniej więcej wyglądało okiem widza, trener naszej kadry – Pan Bogdan Szczotka zapatrzony na swoich zawodników
W trakcie zawodów
Hala, na której odbywały się zawody
Panel sędziowski oraz część ekipy foto
W trakcie zawodów- gdzie jest 'Łoli'?
Szef wszystkich szefów - Rafael Santonja
Prezes PZKFiTS – Paweł Fileborn
Wiceprezes PZKFiTS – Andrzej Michalak, Jerzy Szymański – Prezes Klubu Olimp Zabrze
Przejdźmy w końcu do konkretów - najważniejsi byli tutaj przecież zawoooodnicy
Nie będę wypisywać wszystkich finalistów z poszczególnych kategorii- pozwolę sobie przedstawić Wam NASZĄ REPREZENTACJĘ oraz ich osiągnięcia a także dla ogólnego rozeznania wypiszę po ilu zawodników wychodziło w każdej kategorii.
JUNIOR MEN'S CLASSIC BODYBUILDING OPEN (12 zawodników)
Jakub Szczerba - I miejsce
Patryk Jaśkiewicz - III miejsce
MASTER MEN'S CLASSIC BODYBUILDING 40-49 YRS (17 zawodników)
Tomasz Danielak - XI miejsce
MEN'S CLASSIC BODYBUILDING UP TO 171 CM ( 8 zawodników)
Tomasz Laszko - IV miejsce
MEN'S CLASSIC BODYBUILDING UP TO 175 CM (14 zawodników)
Krzysztof Reinhard - VI miejsce
Radosław Smyk - IV miejsce
MEN'S CLASSIC BODYBUILDING UP TO 180 CM ( 25 zawodników)
Hubert Kulczyński - II miejsce
Artur Wilemski - IX miejsce
MEN'S CLASSIC BODYBUILDING OVER 180 CM (16 zawodników)
Piotr Jurczewski - IX miejsce
Krzysztof Rodkiewicz - IV miejsce
Krzysztof Piekarz - III miejsce
MIXED PAIRS (14 par)
H. Kulczyński i N. Kordus - II miejsce
M. Koperkiewicz i M. Krawczyk - X miejsce
M. Tomczuk i M. Dąbrowska - V miejsce
MASTER MEN'S BODYBUILDING 50-59 YRS 80 KG (10 zawodników)
Albert Szczygielski - IV miejsce
MASTER MEN'S BODYBUILDING OVER 65 YRS ( 6 zawodników)
Zbigniew Bartos - VI miejsce
15.05 (piątek )
DRUGI DZIEŃ ZAWODÓW
JUNIOR MEN'S BODYBUILDING UP TO +75 KG (15 zawodników)
Piotr Nowotarski - IV miejsce
Kamil Kluszczyński -VII miejsce
Michał Domagalski -IX miejsce
Kamil Tanwic – XII miejsce
MASTER MEN'S BODYBUILDING 40-49 YRS 90 KG ( 19 zawodników)
Jakub Potocki - VI miejsce
Bogdan Chabros - XIII miejsce
Mariusz Bałaziński - Poza półfinałową 15tką.
MASTER MEN'S BODYBUILDING 40-49 YRS OVER 90 KG (18 zawodników)
Andrzej Maszewski - IV miejsce
Arkadiusz Różański - XIV miejsce
MEN'S BODYBUILDING UP TO 75 KG (7 zawodników)
Rafał Domin - III miejsce
MEN'S BODYBUILDING UP TO 80 KG (13 zawodników)
Gabriel Koperkiewicz - VIII miejsce
MEN'S BODYBUILDING UP TO 85 KG (19 zawodników)
Krzysztof Skryplonek - II miejsce
Mariusz Bałaziński - VIII miejsce
Mariusz Tomczuk - XIII miejsce
MEN'S BODYBUILDING UP TO 90 KG (14 zawodników)
Jakub Potocki - VI miejsce
Łukasz Marcinkowski - VIII miejsce
MEN'S BODYBUILDING UP TO 95 KG (14 zawodników)
Andrzej Maszewski - VII miejsce
MEN'S BODYBUILDING UP TO 100 KG (17 zawodników)
Wojciech Pieczaba - III miejsce
Tomasz Bobrowski - IX miejsce
16.05 (sobota)
WOMEN'S FITNESS +163 CM (16 zawodniczek)
Anna Guzik - IV miejsce
MASTER WOMEN'S BODYBUILDING AGE 35- 44 ( 31 zawodniczek)
Sylwia Śliczna - VI miejsce
Anna Bernady - poza półfinałową 15tką
Joanna Ucińska - poza półfinałową 15tką
WOMEN'S BODYFITNESS UP TO 158 CM (22 zawodniczki)
Sylwia Taczała - VI miejsce
Joanna Wodecka - poza półfinałową 15tką
WOMEN'S BODYFITNESS UP TO 163 CM (21 zawodniczek)
Anna Bernady - VII miejsce
Małgorzata Krawczyk - XIV miejsce
WOMEN'S BODYFITNESS UP TO 168 CM ( 29 zawodniczek)
Sylwia Śliczna - VIII miejsce
Natalia Kordus -VI miejsce
Marta Tkaczyk - poza półfinałową 15tką
Joanna Ucińska - poza półfinałową 15tką
WOMEN'S BODYBUILDING OVER 168 CM (25 zawodniczek)
Katarzyna Dudek- poza półfinałową 15tką
Katarzyna Skrzypiec- poza półfinałową 15tką
MASTER WOMEN'S PHYSIQUE (18 zawodniczek)
Małgorzata Dąbrowska - X miejsce
WOMEN'S PHYSIQUE UP TO 163 CM (16 zawodniczek)
Diana Dudziak - V miejsce
WOMEN'S PHYSIQUE OVER 163 CM (14 zawodniczek)
Małgorzata Dąbrowska- VIII miejsce
JUNIOR MEN'S PHYSIQUE UP TO 175 CM (8 zawodników)
Rafał Zabawa - II miejsce
JUNIOR MEN'S PHYSIQUE OVER 175 CM (20 zawodników)
Jakub Obara -V miejsce
Michał Bieńko - IX miejsce
MASTER MEN'S PHYSIQUE (10 zawodników)
Piotr Zieliński - VI miejsce
17.05 (niedziela)
MEN'S PHYSIQUE UP TO 170(18 zawodników)
Jarosłąw Chyłek - XI miejsce
MEN'S PHYSIQUE UP TO 174 CM ( 25 zawodników)
Rafał Zabawa - poza półfinałową 15tką
MEN'S PHYSIQUE UP TO 178 CM (25 zawodników)
Tobiasz Rusek - poza półfinałową 15tką
Dawid Bukiel - poza półfinałową 15tką
MEN'S PHYSIQUE OVER 178 CM (37 zawodników)
Jacek Kramek - VIII miejsce
Konrad Jachimowicz - VII miejsce
JUNIOR WOMEN'S BIKINI FITNESS 160 CM (9 zawodniczek)
Paula Mocior - II miejsce
JUNIOR WOMEN'S BIKINI FITNESS 166 CM (23 zawodniczki)
Kaja Wojciechowska - V miejsce
Marta Kwiatkowska - XIV miejsce
JUNIOR WOMEN'S BIKINI FITNESS OVER 166 CM ( 17 zawodniczek)
Katarzyna Chłopecka - XII miejsce
Monika Biedka - XIV miejsce
MASTER WOMEN'S BIKINI FITNESS (43 zawodniczki)
Marzena Kamrowska- Berlik - poza półfinałową 15tką
Marzena Kwinta - poza półfinałową 15tką
WOMEN'S BIKINI FITNESS UP TO 160 CM ( 33 zawodniczki)
Sylwia Sobota - XIII miejsce
Paula Mocior- IX miejsce
Marta Hordyjewska- poza półfinałową 15tką
WOMEN'S BIKINI FITNESS UP TO 163 CM (39 zawodniczek)
Karolina Janowska- poza półfinałową 15tką
WOMEN'S BIKINI FITNESS UP TO 166 CM (39 zawodniczek)
Magdalena Kaleta - poza półfinałową 15tką
Joanna Kaczyńska- poza półfinałową 15tką
WOMEN'S BIKINI FITNESS UP TO 169 CM (29 zawodniczek)
Magda Koral - XV miejsce
Małgorzata Pietrzak - Lenart -XIII miejsce
WOMEN'S BIKINI FITNESS OVER 172 CM (25 zawodniczki)
Małgorzata Mączyńska - VII miejsce
Anna Kowalczyk - XI miejsce
Podsumowując nasza reprezentacja przywiozła:
ZŁOTO – 1 medal
SREBRO – 5 medali
BRĄZ – 4 medale
18.05 (poniedziałek)
Dzień powrotu.
Już o 7 rano wszyscy zebraliśmy się w holu hotelu. Zapakowaliśmy się do podstawionego busa i niestety po licznych przebojach z kierowcą ruszyliśmy na lotnisko. Niestety kierowca robił duży problem z zapakowaniem bagaży. Część ich się nie mieściła mimo to iż każdy z nas miał jedną walizkę i jeden bagaż podręczny. Problemem było trzymanie bagażu w busie. Musieliśmy układać ponownie rzeczy w bagażniku co przesunęło niestety godzinę wyjazdu. Po drodze utknęliśmy dodatkowo w korku. Na lotnisko dotarliśmy w ostatniej chwili. Niestety to jednak nie wystarczyło by wszyscy z nas się odprawili. Jedynie kilka osób, które jako pierwsze dobiegły na miejsce poleciały planowo. Na szczęście wśród tych osób znalazłam się również ja z mężem.
O godzinie 15 byliśmy już na lotnisku w Warszawie. Odebraliśmy swój bagaż i ruszyliśmy w drogę powrotną do Wrocławia. Po drodze zgubiliśmy jeszcze klucze do mieszkania – na szczęście szybko się znalazły. Podrzuciliśmy również dwóch znajomych na dworzec zachodni. Około 20 byliśmy we Wrocławiu.
Ogólnie wyjazd wspominam bardzo pozytywnie. Był to czas kiedy mogliśmy poznać bliżej wielu zawodników. Niestety podczas zawodów nie mamy często gęsto możliwości zamienienia z nimi nawet paru zdań. Wiadomo jakie tempo panuje na zawodach jedno czy dwudniowych gdzie każdy nocuje w innym miejscu. Podczas takiego grupowego wyjazdu jest zupełnie inaczej. Taka atmosfera mogłaby utrzymywać się częściej.
Niebawem OPOLE – kolejne zawody, kolejne wypociny, zdjęcia i wspomnienia.
POZDROWIENIA OD CAŁEGO UNSSSSA
Mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałam ani nie przekręciłam żadnego nazwiska/ faktu.
Wszystkim zawodnikom raz jeszcze serdeeecznie gratuluję formy no i oczywiście życzę kolejnych sukcesów.
Liczę na kolejne wspólne wyjazdy oraz.... wasze medale i zwycięstwa

Zmieniony przez - Doris.K w dniu 2015-05-21 17:34:44