Rafał jak będę tak myślał, że już jestem na coś za stary to zaraz położę się w trumnę i będę czekał na zgon.Wiem jedno, że jeżeli trzymasz w sumie regularną dietę z czasowymi odstępstwami i trenujesz regularnie (nie opuściłem treningu żadnego od roku) to forma przyjdzie organizm odda to w co w niego zainwestowaliśmy.
Jeżeli chodzi o redukcję i zeszły rok to pod jej koniec było niestety za sucho.
Wrzucam poniżej moje podsumowanie zeszłorocznej redukcji i powiem tak w tym roku będzie lepiej.
Podsumowanie treningu lipiec 2013r do 30.06.2014r.
Tak długo myślałem od czego tu zacząć moją historię i doszedłem do wniosku, że wszystkie zmiany były spowodowane ważnym wydarzeniem z dalekiej przeszłości. Otóż 15 lat temu po wielu nieudolnych próbach rzuciłem całkowicie straszny nałóg a było to palenie papierosów. Jak to się stało nie wiem ale wstałem kiedyś rano i powiedziałem DOŚĆ jak ja sam mogę zatruwać swój organizm przecież na równi mogę się podłączyć pod rurę wydechową w aucie chyba będzie to samo co myślicie? Rzucałem chyba z 10 razy ale wszystkie próby zawodziły, pamiętam nawet kiedyś byłem na takich płytkach na które kładło się ręce i przez organizm przechodziły bioprądy, które miały zniwelować głów nikotynowy oczywiście i tu porażka. W końcu ostatnia próba odniosła zamierzony skutek pamiętam męczyłem się 4 dni a później coś jakby przeskoczyło w głowie i nie odczuwałem nawet głodu ani nie myślałem o fajkach-udało się.
Rzuciłem palenie fajnie ale wiadomym było, ze zwiększy się chęć na podjadanie i niestety tak było zacząłem pochłaniać coraz większe ilości jedzenia i doprowadziło to w szybkim czasie do nadwagi. Pamiętam nawet takie numery, wiecie jestem zapalonym kibicem i bardzo lubię oglądać sport i nie straszne jest mi siedzenie do późnych godzin wieczorno-porannych przed telewizorem i śledzenie transmisji. Do rzeczy otóż podczas takich transmisji potrafiłem o pierwszej w nocy iść do kuchni ugotować pierogi z okrasą oczywiście w ilości masakrycznej i zapychać się tym do woli. Tak się zastanawiam czy można za to winić palenie może to po prostu słabość do jedzenia.
Dobra przechodzimy do roku 2013.Jest styczeń jesteśmy u szwagra
w Gorzowie. Po mile spędzonym wieczorze w gronie rodzinnym na drugi dzień jedziemy do miasta do tureckiej knajpy gdzie objadamy się suto fajnym jedzeniem. Koloryt i smak potraw powodują to, że nie mogę się oprzeć żeby nie napychać się tym jedzonkiem. Po wyjściu z lokalu moja kurtka jest cała wypełniona moim brzuchem, twarz spuchnięta od tłuszczu a ja wtedy dalej myślałem, ze wyglądam normalnie. Wtedy jednak poczułem ciężar, który noszę na sobie ból w stopach i kolanach i postanawiam coś zmienić. Zapisuję się na siłownie ale nie na tą co teraz chodzę ale taką starszą typową jak to MaGor gdzieś napisał z ,,podziemi Wołgogradu” czy ,,Dniepropawłowska” bez prysznica, klimatyzacji a sprzęt to typowy wczesny Gierek. Chodzę i ćwiczę ale popełniam jeden błąd nie jem jak należy wtedy jeszcze nie wiem co to jest zapotrzebowanie kaloryczne nie wspominając o bilansowaniu jedzenia. Przed siłownią jem trzy mandarynki biorę wodę ćwiczę a po siłowni jem znowu mandarynki i kawałek piersi. Gdzieś się naczytałem, jedz mandarynki to schudniesz haha. Przez cały dzień może mam z 1300kcal. Jeżeli chodzi o ćwiczenia to trenuję od poniedziałku do soboty bez żadnej przerwy bez podstawowych zasad, że po nogach i plecach powinien być dzień wolny. Trenuję bo trenuję w myśl zasady im więcej tym lepiej.
U szwagra:
Po wizycie u szwagra i pubie ale mam gębę okrągłą oj:
Wielkanoc 2013r waga sięga 113kg a ja nie widzę problemu jest fajnie jesteśmy u cioci jest jedzenie, alkohol a ja przy stole zauważam, że nie mogę
w pewnym momencie oddychać taki jestem nabity jedzeniem a z gardzieli zaraz mi się uleje. W domu trudność mi sprawia wstawanie z kanapy a wiązanie butów robię na dwa razy bo podczas niego odcina mi oddychanie. Wiem, że jest nieciekawie ale ja nie do końca się tym przejmuję
Tu myślałem, że wyglądam kozacko i fajnie ja pier…..masakra.
W lipcu 2013r sięgam po komputer i szukam jakiejś alternatywy, żeby podjąć walkę i wiem, że nie będzie łatwo wiem, że będę musiał rzucić moje jedzenie
w większości czitowe. Jednego dnia żona przynosi mi dietę od koleżanki opartą na 4 grupach pokarmów podczas, której jesz 5 razy dziennie i masz rozpisane po 3 pokarmy z różnych grup i taki wychodzi niekiedy posiłek kawałek pomidora 2 rzodkiewki, kawałek papryki. Jem tak z dwa tygodnie i wymiękam bo to racje głodowe.
W końcu podczas przeglądania internetu i tematyki kulturystycznej zauważam forum SFD i K**. Oba tematyką zbliżone do siebie a ja decyduję się na SFD. Wcześniej w takich portalach widziałem tylko chęć zbicia kasy na durnych sprzedawanych frajerom dietach. Postanawiam wykupić dietę na początek badawczo na miesiąc zobaczymy co będą mi chcieli wcisnąć. Otrzymuję dietę i tu zaskoczenie jest wypisanych 5 posiłków i to nawet ciekawych i bardzo mi pasujących. System mi powala śniadanie w postaci omleta z 5 jaj z płatkami owsianymi, mlekiem i do tego pomidor oraz 40g sałaty. Po zjedzeniu takiego omleta jestem taki pełny a za 3 godziny następny posiłek i trzeba go wcisnąć. Po głowie krążą mi myśli, że jak będę tak się opychał to zaraz będę jak beczułka. Widzę na forum, że użytkownicy prowadzą swoje dzienniki więc i ja zakładam swój, pamiętam po założeniu nikt się nie wpisuje a ja czuję się nie zauważony. Admini przenoszą mój dziennik do działu po 35 roku zycia a ja sobie myślę no to teraz już dupa będę z samymi emerytami i skad tu motywacja do treningu. Zaczynam czytać dzienniki a pierwszym był dziennik Kuby a ja czytając robię coraz większe oczy i myślę sobie, ze to jest niemożliwe tak się nie da później leci dziennik Kuby, Xzaara i MaGora a ja chłonę i chłonę i sobie myślę skąd w nich tyle samozaparcia i to był chyba ten moment w którym uwierzyłem, że takie przemiany są możliwe, że to wszystko zależy od nas od nikogo więcej to Ty jesteś decydentem. Pierwsze wpisy w moim dzienniku masti,DARNOK 35 i wpis Rafała RRR z 28.07. ,, Witaj! Za 10kg będzie z ciebie niezły kaban . Widać mięcho pod fetem . Powodzenia!! A później to już poleciało a najważniejsze, ze trwa do dzisiaj a dotarliśmy już do strony 163 kto by pomyślał. Pierwszy miesiąc diety i spadek o 6kg ale wtedy jeszcze były okolicznościowe imprezki i tym podobne szwagry pamiętacie zapewne. Pamiętam poradę Pana Jana jedz rybę sałatę i pij wodę ludzie na tej diecie tracili nawet 12kg w miesiąc. Zapewne racja ale nie próbowałem. Próbowałem diety ketogenicznej ale wtedy nie miałem o niej pojęcia Ma Gor mi klarował o co chodzi ale ja nie za bardzo rozumiałem i tylko czekałem, żeby się naładować węglami i oczywiście wychodziłem z tej diety z nadwagą. W październiku szukałem porady odnośnie obuwia do biegania i tu z pomocą przyszedł mi Xzaar największy tytan pracy na forum. Przeglądam moje forum i w październiku znowu jakaś impreza z Danielsem w tle i już mam przypiętą łatkę. hehe. Kolejny forumowicz uderza we mnie a bardziej w moje
mięśnie brzucha a raczej w to, że ich nie ma a jest to Kuba a ja po jego wpisie idę na siłkę i katuję brzuch do tego stopnia, ze mam zakwasy na tydzień czasu i mam dość. Człowiek uczy się całe życie po czasie zrozumiałem, ze robiąc MC czy przysiady to też wykonujemy ćwiczenia na brzuch bo jest on tam bardzo zaangażowany. Forma z 27.10
5 listopada z Gwidem ustalamy zasady konkursu ,,Zakłady na kraty” dołącza Amidoman i Fifi35. Taki konkurs naprawdę mobilizuje i daje kopa a ile uszczypliwości usłyszałem od Gwida to fiufiu ale to też napędzało.
Ach te wspomnienia wakacyjne hehe ale to z roku 2012:
I już po świętach 29.grudzień:
W styczniu zapada decyzja o masie na którą wchodzę na dwa miesiące i według wskazań Tanity dodaję 3,5kg mięśni. Musiałem wejść na masę bo za szybko leciało mięso i by było za chudo. A później od marca do dnia dzisiejszego redukcja ,redukcja i redukcja cały czas to samo po prostu stagnacja.
Podsumowując mogę napisać, ze waga na dzień dzisiejszy wynosi 83kg a podczas redukcji tłuszcz spadał na równi z mięśniami po około 6kg.W pasie na wysokości pępka mam 83cm to jest normalnie niemożliwe aż nie chce mi się wierzyć.
Dziękuję Wam wszystkim, że byliście i mnie wspieraliście w moim dążeniu do wyznaczonego celu tj. kraty na brzuchu. Po raz pierwszy zobaczyłem swoje mięśnie brzucha w 2014r nawet jako nastolatek nigdy ich nie miałem a dzisiaj staję przed lustrem i je widzę mając 45 lat na karku aż mnie to wzrusza hehe. Wiem, że nie jest ona tak wystająca jak u Kuby ale brakuje masy mięśniowej. Na następne wakacje wiem, że będzie forma kocur a mięśnie będą zarysowane bez naprężania. Nie dążę do jakiejś sylwetki kulturystycznej ale do fit fajnej proporcjonalnej i wyrzeźbionej.
Priorytet w budowaniu masy postawie na brzuch, barki i najszerszy. Nadal liczę na wasze wsparcie. Pozdrawiam.
Zdjęcia do konkursu .Na drugim zdjęciu uciekły mi nogi ciężko spiąć całe ciało:
Zmieniony przez - kerad37 w dniu 2015-04-01 20:40:33