Dziś chcę troszkę zmusić was do myślenia. Czasem po prostu wyciszenie się i zadanie sobie odpowiednich pytań, może w mgnieniu oka poprawić jakość całego naszego życia. A więc zacznijmy od prostego pytania.
Po co trenujesz? Czy na prawdę zadałeś sobie kiedyś to pytanie? Kiedy idziesz wykonać swój trening, to czy trenujesz aby osiągnąć jakiś krótkoterminowy cel, czy może trenujesz po to aby żyć w pełni mocy, długo i szczęśliwie?
Bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę, trenowania dla jakichś krótkoterminowych celów. Ustalamy sobie pewne cele, typu - 10 podciągnięć, 100 pompek, pobicie jakiegoś tam rekordu w danym ćwiczeniu. Oczywiście nie ma w tym nic złego. Ustalanie sobie celów oraz dążenie do nich, jest świetną czynnością. Ale pytanie które warto sobie zadać, jest proste: Czy osiągnięcie lub dążenie do osiągnięcia któregokolwiek z tych celów, faktycznie poprawia jakość Twojego życia? Tutaj bardzo łatwo wpaść w sidła kultu siły, który obecnie panuje. Wiadomo gdy jesteśmy młodzi, pełni energii to tak na prawdę nie ma sensu zastanawiać się nad tym jak będzie wyglądać nasze życie za 10,20 czy 30 lat. Nawet drobne i dokuczliwe bóle są ignorowane w imię osiągania celów.
Czy na prawdę pobicie Twojego rekordu z 12 muscle-upów na 14, poprawi jakość Twojego życia gdy będziesz mieć 50,60 lub 70 lat? Nie sądzę, bo wówczas to będzie bez większego znaczenia.
Czy Twój obecny
program treningowy lub styl w jakim trenujesz pozwoli Ci się poruszać z pełną gracją, wdziękiem i przepotężną mocą oraz witalnością w późniejszych latach Twojego życia, czy raczej Twoje stawy i mięśnie będą błagały o tabletki przeciwbólowe i godzinne machanie, krążenie i rozciąganie? Czy Twoje cele treningowe są przeznaczone do osiągnięcia w krótkim czasie - miesiąc, pół roku, rok, czy może myślisz w kategoriach 40-50 lat do przodu?
To są pytania które powinniśmy sobie zadawać bardzo często, najczęściej jak to możliwe. Czy poświęcamy jakość naszego życia, na cześć pobicia rekordu, zwycięstwa, chwilowej chwały lub dla sportu? Czy raczej trenujemy po to aby być pełni energii i witalności mając w dupie to czy się podciągniemy jedną ręką na drążku. Bo koniec końców, to i tak za kilkanaście lat nie będzie miało żadnego znaczenia. Tak jak żadnego znaczenia obecnie nie ma posiadanie sześciopaka na brzuchu. To tylko standardy wyznaczane przez innych, które i być może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale podświadomie zakuwają Cię w łańcuchy i zamykają w więzieniu. Jeśli nie będziesz mieć sześciopaka, to już nie jesteś atletą. Jeśli nie wykonasz 10 podciągnięć na drążku to jesteś słaby. Jeśli wierzysz w takie bzdury, to pora się zastanowić po co i dla kogo trenujesz. Zastanów się nad prawdziwymi powodami. Prawdziwym powodem powinna być zabawa oraz poprawa jakości Twojego życia, a nie pobicie rekordu lub wygranie złotego medalu na olimpiadzie.
To jest niezwykle ważne w naszym świecie, który został opanowany całkowicie przez sport, sport który często zamiast dawać nam frajdę i radość z życia, po prostu nam ją odbiera. Dlaczego? Jeśli chcesz być w czymś najlepszym, to musisz coś poświęcić. Najlepsi sportowcy na świecie, poświęcają jedną rzecz która jest naszą najcenniejszą - witalność oraz zdrowie. Czy Ci się to podoba czy nie. Aby osiągać nadzwyczajne wyniki, nie można trenować lekko, należy trenować ciężko, często po kilkanaście godzin dziennie, ale czy tego typu trening jest dla nas dobry? Nie sądzę, dopóki nie chcesz wygrać olimpiady. To nie znaczy iż masz się nie ruszać, to znaczy iż trening dla chwilowej chwały i trenowanie w stylu elitarnych sportowców nie jest dla nas korzystne. Owszem wielu będzie się spierać, że sportowcy to wzór sprawności fizycznej. g**** prawda. Wielu zawodowych sportowców którzy kończą kariery są niemalże zdewastowani intensywnymi treningami i krótkoterminowymi celami jakie sobie stawiali w młodości. Kolarze mają liczne problemy z kolanami, gimnastycy mają masę rozdarć mięśniowych a trójboiście poruszają się niczym słonie, ledwo mogąc poruszać swoimi stawami. Oczywiście wszyscy z nich mają wspaniałe rekordy na swoim koncie i niesamowite wyczyny. Ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie w wieku 70 lat, gdy nie możesz wstać o własnych siłach z łóżka i brakuje Ci energii by bawić się ze swoimi dziećmi lub wnukami albo uprawiać namiętny i dziki seks ze swoją żoną lub mężem?
Poruszanie się ze swobodą i robienie tego co tylko się chce z pełnią sił i energii w każdym wieku, jest czystą esencją wolności. Natomiast leczenie się za pomocą godzinnych sesji treningowych, tabletek przeciwbólowych, licznych operacji, foam rollingu nie jest. To zwykłe więzienie, więzienie we własnym ciele. Czy jest coś gorszego i bardziej depresującego niż brak możliwości robienia tego co chcemy?
Nie mówię iż masz nagle rzucać swoje cele treningowe. Mówię tylko abyś się trochę nad nimi zastanowił i spojrzał na nie w kwestii długoterminowej. Czy ich osiągnięcie za wszelką cenę nie ukradnie Ci energii i mocy w późniejszym okresie Twojego życia. Jeśli masz jakieś cele, to fantastycznie. Dąż do nich, ale zbastuj troszkę z intensywnością z jaką do nich dążysz. Masz czas. Życie to nie wyścig o złoty medal czy nowy rekord. Życie to coś więcej niż godziny spędzane na treningu. Życie to coś więcej niż ciągłe kłucie i dokuczliwe bóle po każdej sesji treningowej.
Na myśl przychodzą mi dwa przykłady niezwykłych ludzi, które w prosty sposób powinny zoobrazować co mam na myśli. Pierwszym z nich jest Steve Maxwell, człowiek który dobija już blisko 70tki, a wciąż z pełną energią podróżuje po całym świecie, wykonuje treningi które zabiłyby niejedną młodą osobę i co najważniejsze wciąż uczy innych ludzi. Steve przez całe swoje życie nie wykonywał jakichś spektakularnych wyczynów siłowych które mogły by budzić podziw. Ale styl życia jaki prowadzi w tym wieku, budzi podziw, i to ogromny.
Drugim przykładem jest Mark Reifkind. Były gimnastyk oraz trójboista który w późniejszym etapie swojego życia poświęcił cały swój okres młodości na perfekcję trzech ruchów trójbojowych. Owszem pobił kilka rekordów, ale teraz w imię tej chwały przeżył kilka operacji, nigdy nie odzyskał pełnej ruchomości w barkach oraz w kolanach. Dziś jego życie to powrót do dawnej witalności i chęć odzyskania chociaż w 20% tego co posiadał kiedyś jak był młody.
Chciałbym abyś się tylko lekko nad tym zastanowił. Nic innego.