Nikt nic nie doradził na moją indolencję 10ek w 2min na ławce, to musiałem sam coś wykminić. Czyli problemy
Ciężar zostawiłem, za to przerwę i powtórzenia w serii podzieliłem przez pół. A żeby stan był zgodny, ilość serii pomnożyłem przez dwa.
Nie wiem co o tym myśleć. Ponownie liczę na wasze opinie, bo jak wiadomo ignorant ze mnie, mało buszuję po necie to i wiedza tylko od was lub z doświadczenia.
4x10 i pompa masakra a potem cierpienia do 10ej serii przez 7ki,6ki na czterech kończąc
Dzisiaj
WL: 20x5x80 - przerwy minutowe (gdzie od 50sec już układałem się na ławce)
i nic. Zero,null. Jakbym wogóle nie wyciskał. Oddech to mi się nawet na chwilę nie podniósł
10 razy bardziej dał mi popalić wyciąg zaraz po
tric na wyciągu górnym z progresją 3x15,12,10,10
Nie wiem co o tym myśleć.
Zaraz po dzikus ruszył w teren. Bardzo źle, tragicznie wręcz. Wyszedł marszobieg. Na Ronina poszedłem, czyli atak i spacer na koniec. Ostatnie 100m jak dzika locha w obronie małych (chociaż Endo chyba znowu zwariował, bo max prędkość jakaś z doopy, albo inaczej, nie wierzę, że kula po płaskim może nabrać takiej prędkości). Suma sumarum, byłem przekonany, że było tragicznie i tak się czułem a po wyświetleniu wyniku niby najlepiej do tej pory. Czyli kolejna dzisiaj niewiadoma dla fansa
Zmieniony przez - fanslaska w dniu 2018-01-25 22:41:04